3 powody dla których chętniej sięgam po tryb multiplayer w Call of Duty - Rasgul - 24 lipca 2013

3 powody, dla których chętniej sięgam po tryb multiplayer w Call of Duty

Nie ukrywam tego, iż nie należę do fanów Battlefielda. Szanuję tą serię, grałem całkiem sporo w jej kolejne odsłony i nabiłem tam sporo fragów, ale jestem człowiekiem, do którego bardziej przemawia Call of Duty. „Pole Bitwy” wręcz niszczy oponenta w wielu kategoriach, jednak „Wezwanie Obowiązku” ma tą swoją magię, przyciągającą corocznie miliony ludzi przed konsole lub komputery. Być może, robi to tylko dzięki lepszej kampanii dla pojedynczego gracza? Nie wiadomo, ale nie o porównaniach obu tych marek chciałbym dziś pisać. Są pewne rzeczy, które powodują, że po multiplayer w CoD sięgam chętniej. Miałem może z nim różne, niemiłe chwile, dłuższe lub krótsze przerwy i inne nieciekawe przygody, ale to „coś” każe mi do niego wiecznie wracać.

Kolejna odsłona Call of Duty już w drodze... szkoda, że nadal będzie śmigać na starym silniku graficznym

Pierwszy powód – dynamika rozgrywek

Nie mówię, że Battlefield 3 jej nie posiada, jednakże większa ciasnota na mapach, powoduje znacznie większe natężenie akcji na piksel kwadratowy. Nie ma za dużo miejsca na campienie, przez co gra wymusza na nas trochę bardziej dynamiczny styl zabawy. Nie znaczy to, że wolniejsza i bardziej defensywnie toczona rozgrywka jest z góry skreślane na porażkę, ponieważ w takich trybach jak Capture the Flag czy Search and Destroy, obrona w niektórych momentach jest nad wyraz wskazana. Każdy mecz w Call of Duty jest niesamowicie napompowany akcją. Tutaj wiecznie coś się dzieje i praktycznie nie ma momentu na nudę. Strasznie mi się to podoba. Jest ciasno, szybko i satysfakcjonująco… jakkolwiek to brzmi.

Drugi powód – dostosowanie ekwipunku pod siebie

Nie kojarzę jakiegokolwiek FPSa, który miałby podobnie rozbudowany system customizacji postaci jak w Call of Duty. Jeśli chodzi o dobieranie ekwipunku, to ten shooter powinien być pionierem w tej kategorii. Infinity Ward przy okazji takiego Modern Warfare 3, oddaje nam do rąk masę broni, dodatków do nich, perków czy innych gadżetów, które możemy swobodnie dostosować pod nasz styl rozgrywki. Wolimy poruszać się ciszej po mapie? Montujemy tłumiki i bierzemy umiejętności, które czynią nas niewidocznym na radarach. A może wolimy iść niczym tornado przez całą mapę? Bierzemy zatem potężny karabin szturmowy lub jeszcze mocniejszy lekki karabin maszynowy, po czym zaczynamy siać postrach na mapie. Kombinacji jest tysiące i każdy powinien znaleźć coś dla siebie!

Tutaj screen z Black Ops 2

Trzeci powód – Brak pojazdów i samolotów

Cholernie kluczowy dla mnie powód! Nienawidzę pojazdów w Battlefieldzie, ponieważ jestem miłośnikiem toczenia walk jako zwykła piechota. Dostarcza ona - moim zdaniem - o wiele więcej wrażeń i emocji, aniżeli latanie w kółko helikopterem czy jeżdżenie czołgiem. Lubię popatrzeć na jakieś stunty, robione pojazdami w filmikach z takiego Battlefield 3 i szanuję ludzi, którzy takie coś robią, ale różne wehikuły po prostu nie są dla mnie. Dodają klimat prawdziwej, współczesnej bitwy na froncie, lecz jednocześnie psują balans w grze. Podziękował…

Wielu ludzi nienawidzi za te rzeczy Call of Duty, ja za nie kocham tą serię. Kwestia gustu. A za co Wy lubicie/nie lubicie ten cykl, wydawany przez Activision? Co przyciąga Was do konkurencji – Battlefielda? Śmiało! Piszcie w komentarzach! ;)


Zachęcam do odwiedzania mojego fanpage na facebooku oraz ćwierkacza. Znajdziecie tam sporo różnych przemyśleń, głupot i dowiecie się co słychać u Rasgula. Pozdrawiam!

Rasgul
24 lipca 2013 - 19:26