Czy warto brać next-geny jeszcze w tym roku? - Rasgul - 25 października 2013

Czy warto brać next-geny jeszcze w tym roku?

Zapewne podświadomość u wielu użytkowników już przemówiła, przez co wiedzą czy pod koniec listopada na ich półki trafią takie konsole jak PS4 czy Xbox One. Nie jestem tutaj po to, żeby komuś przeszkodzić w tym fakcie, ale raczej sprowokować do pomyślenia, czy aby warto kupić sprzęt następnej generacji jeszcze w tym roku, albo na początku następnego. Wbrew pozorom jest to dość ryzykowne posunięcie. Może się okazać, że nasz nabytek prędko może pójść w kąt i nie skorzystamy z niego za dużo. Nie wiem jak Wy, ale ja nienawidzę uczucia wydania pieniędzy na marne.

To nie jest tak, że Rasgula nie stać na nową konsolę i zaczyna wylewać swoje żale na blogu, bo odczuwa lekki ból pośladków. Cały czas gdzieś w podświadomości ktoś mówi mi, że nawet jeśli byłoby mnie stać na next-gena to bym go od razu nie kupił. Przy premierze tych maszyn po prostu brakuje wielkich fajerwerków, jakie towarzyszyły przy np. takiej PS3. Skok technologiczny z PS2 na właśnie wspomniany sprzęt był całkiem spory i towarzyszyła temu przesiadka z telewizorów CRT, na te obsługujące wyższe rozdzielczości oraz sprawiające wrażenie nowoczesnych – LCD. Już teraz widać, że konsole są dawno za komputerami i właśnie wydają swoje ostatnie tchnienie. Nawet ich architektura upodabnia się do blaszaków, a funkcje jakie oferują są jeszcze lepiej wykonane. Brakuje mi cały czas tego efektu, który sprawia, iż na nasz mózg odruchowo chce zakrzyknąć: „Wow!”. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że obecnie konsole będą takim tańszym wyjściem do zagrania w nowe tytuły w przystępnych warunkach. W końcu lepiej wydać te 1800zł na PS4 niż 3000zł na potężnego PieCa. No może pomijając koszt gier, który jest praktycznie dwukrotnie większy. 

Zakup next-gena krótko po premierze to taka trochę randka w ciemno. Utwierdzają to tylko problemy jakie wynikały po starcie poprzednich konsol. Jakieś czerwone pierścienie, jakieś żółte sygnały, jakieś przegrzewanie się podzespołów czy inne psucie się napędów, a także rysowanie płyt. Jestem typem człowieka, który nie przepada za kombinowaniem i woli wydać ciężko zarobione pieniążki na solidny, pewny sprzęt. Pomimo tego, że PS4 wygląda cudownie to po premierze może się okazać, że jej techniczne wykonanie stoi daleko za konkurencją, a równie dobrze takie przygody może przeżyć Xbox One. Nie wiadomo, bo tego dowiemy się już tylko po nabytku, a wtedy może się okazać za późno. Pozostaje nam tylko czekać na dobre, obiektywne (żadne recenzje, tylko rzetelne) testy sprzętu.

Ostatnia rzecz do omówienia to tytuły startowe danych maszyn. Tym bardziej te ekskluzywne. Powód, o który cały czas wzajemnie zagryzają się zwolennicy Sony czy Microsoftu, a zarazem rzecz będąca najbardziej kluczowym elementem konsol. W końcu te głównie służą do gier. Jakby nie spojrzeć, w tym roku nie ukazuje się zbyt wiele produkcji godnych uwagi, dla których w ciemno można brać któregoś z next-genów. Większość z nich jeszcze trafia na starą generację, tylko ze strasznie obniżonymi detalami graficznymi. To mi w zupełności starcza, bo dla mnie nieważna jest grafika, tylko takie rzeczy jak rozgrywka, fabuła czy choćby klimat. Na prawdziwe ewolucje, albo inne rewolucje przyjdzie nam czekać aż do 2014 roku, a raczej do jego końcówki.. A może dopiero w 2015 ukażą się produkcje wyciskające siódme poty z GrajStacji 4 czy innych Xkartonów Jeden? Nie wiadomo, bo branża gier pomimo pozornego stania w miejscu, biegnie do przodu i prędko się rozwija.

Myślę, że jest właśnie idealny moment na dokańczanie nadrabiania produkcji wydanych na current-geny. Warto popatrzeć jak niektóre elementy rozgrywki odbiły piętno na całym rynku i zobaczyć skutki za kilka lat, kiedy będziemy mieli styczność z następną erą gier wideo. Poza tym po prostu warto sprawdzić, a tym bardziej przejść te najczęściej polecane tytuły ostatnich lat, najlepiej w kolejności chronologicznej, żeby zobaczyć jak branża zmieniała się przez te lata (o zakupie obecnych i poprzednich konsol napisałem inny artykuł, link tutaj).

Bye, bye?

Przeskok na next-geny w pędzie to jak dla mnie nic dobrego. Wiadomo są ludzie, którzy kochają nowinki, są też dziennikarze zajmujący się grami lub inni pasjonaci i oni na pewno nabędą nowe konsole, bo po prostu muszą. Jednak jeżeli ktoś jeszcze zastanawia się, nad wydaniem tych prawie dwóch tysięcy złociszy na chociażby Xbox One, to warto się nad tym zastanowić, najlepiej teraz. Nie mówię tu o całkowitym odkładaniu zakupu, ale o przesunięciu go w rok albo dwa lata naprzód. Do tej pory wszystkie wątpliwości powinny zostać rozwiane, a my nie zostaniemy wplątani w jakąś randkę w ciemno.


 Zachęcam do odwiedzania mojego fanpage na facebooku oraz ćwierkacza. Znajdziecie tam sporo różnych przemyśleń, głupot i dowiecie się co słychać u Rasgula. Pozdrawiam!

Rasgul
25 października 2013 - 19:59