Jak pamiętamy gry i które z nich pamiętamy? - sakora - 26 listopada 2013

Jak pamiętamy gry i które z nich pamiętamy?

Jeśli szybko wymienić dziesięć gier, które najlepiej zapamiętaliśmy, jakie byłby to tytuły? Nie te, które ukazały się w tym roku czy kilka lat temu, ale te które ukazały się dekadę lub dwie temu. Jak teraz na nie patrzymy? Są to dla nas archaiczne gierki z dawnych czasów czy kamienie milowe cyfrowej rozrywki. Ile jest w tych wspomnieniach złudzeń, a ile idealizowania? Jak dziś odbieramy te same gry, niekoniecznie w reedycji HD, ale w czystej, niezmienionej formie?

Niedawno robiłem porządki w pudełkowych grach. Zebrało się ich kilkaset przez ładnych parę lat. Leżą w szafach, szufladach i kartonach. Nie potrafię wielu z nich, a tak naprawdę większości wyrzucić lub sprzedać, gdyż z wieloma z nich wiąże się niemała liczba wspomnień, ale i też sentymentów, często bezpodstawnych. Ile z nich tak naprawdę wytrzymałoby starcie z obecną rzeczywistością? Trójwymiarowe modele z innej epoki, pikseloza, a nie stylizacja na pixelart kontra fantastyczne scenariusze i świetny klimat. Gry sprzed dziesięciu, czy dwudziestu laty są inne od współczesnych w  mocno widocznych ograniczeniach graficznych, które wymagały nieraz sięgnięcia po bardzo artystyczne środki wyrazu i wyobraźnię gracza.

Dziś wszystko jest w wysokiej rozdzielczości, pokazane w jak najbardziej oddający rzeczywistość sposób. Gry mają zachwycać obrazem i porywać historią, jednak z drugiej strony wiele z nich, szczególnie z półki indie jest mocno stylizowanych na stare produkcje. Wielu, także mi podoba się takie podejście, które ma za zadanie ukryć mały budżet gry, pobudzić wspomnienia starszych graczy i zmusić do pracy wyobraźnię. Kiedyś gry pokazywały mniej, a więcej działo się w głowie gracza. Dziś gry wysokobudżetowe starają się zacierać granice rzeczywistości dając czystą rozrywkę, co moim zdaniem bardzo mocno oddziałuje na graczy, serwując im gotowe schematy, przy których nie trzeba myśleć a jedynie reagować. Ile z tych gier i które tak naprawdę będziemy pamiętać za dwie dekady?

Robiąc szybką listę gier, które pamiętam sprzed lat stanąłem przed nie lada zadaniem. Z jednej strony są gry legendarne, które inspirowały i inspirują kolejne pokolenia twórców aż po dziś dzień. Z drugiej mamy gry, które nie każdy musi pamiętać, ale są one wartością dla mnie jako gracza. Ile z nich tak naprawdę jestem w stanie wymienić na jednym wdechu bez wertowania pudełek, list w dystrybucji cyfrowej i powiedzieć, co tak naprawdę z nich pamiętam, a ile wydaje mi się, że pamiętam? Im dłużej o tym myślę, pojawia się coraz więcej tytułów, coraz więcej wspomnień i nawiązań. Jednak pozostając uczciwym wobec siebie, sięgam po te pierwsze dziesięć z górką tytułów, które byłem w stanie wymienić od razu. Kolejność zupełnie przypadkowa.

Contra / Konami / Gry-online.pl

Contra

Prosto ze sławnego cartridgea 168 in 1. Gra, którą przechodziłem po kilka razy na jednym ciągu bez utraty życia. Grę, którą rozkładałem z kolegami czy bratem. Osiem poziomów pełnych strzelania, które przechodziłem prawie z zamkniętymi oczami. Dziś gra jest dostępna na emulatorach czy prosto z przeglądarki. I nie potrafię w nią grac na klawiaturze czy nowoczesnych padach, dlatego odpaliłem Pegasusa i przeszedłem grę po kilku próbach na dwóch życiach, ale chyba już nigdy do niej nie wrócę. Niech zostanie miłym wpomnieniem dzieciństwa, kiedy przychodząc ze szkoły z kolegami urządzaliśmy sobie pełne rywalizacji zawody.

Final Fantasy VII / Square Enix / steampowered.com

Final Fantasy VII

Ta gra od początku była inna. Po przejściu Isharów czy Wizardrów, takie podejście fo RPG, odmienne od tych pozycji, tak samo jak i od w sumie często nierzozumiałych jak na tamte czasy gier fabularnych rodem ze PSX było niezmiernie odświeżające. Piękne prerenderowane lokacje, napakowani bohaterowie, ciapowata Aeris i świetna Tifa. Walka turowa, bounsujące postacie i wielki świat. Zaraz, zaraz, to jak wyszedłem z tego miasta, to to jakaś wielka mapa jest? I muzyka zagrzewająca do boju. Gra legenda pod każdym względem. Dziś rozpikselowana, w małej rozdzielczości, ale pełna świetnych rozwiązań i kosmicznie wciągającej historii. Jednak dziś chyba nie do przejścia jeszcze raz. Niech zostanie wspomnieniem i inspiracją, bo zderzenie wspomnień z rzeczywistością może być tragiczne w skutkach.

Carmageddon 2 / Interplay / Gry-online.pl

Carmageddon 2

Ta psychopatyczna przygoda i chora fascynacja zaczęła się już przy pierwszej odsłonie serii i nie skończyła aż po dziś dzień. Grafika kiedyś była bardzo świeża, oferując zabawę w pełnym 3D, co dziś jest normą, a kiedyś było naprawdę nowością. Totalnie porąbane wyścigi, zmiatanie pieszych z  chodników, przejść i drogi. Niszczenie oponentów i otoczenia. Ta gra była w swoim czasie oczywistym dowodem na absolutny upadek wszelkich wartości i rychły koniec świata. Dziś pozostała niezmiernie grywalną ciekawostką, gdzie absolutnie genialny gameplay nie pozwalał na odejście od monitora przez wiele godzin. Nadal mam tę płytkę pod ręką i co jakiś czas wracam do tej gry. Piksele bolą, ale gameplay nie.

Baldur's Gate II: Shadows of Amn / Interplay / Gry-online.pl

Baldur's Gate

Lub jak kto woli Piotr Fronczewski The Game. Pierwsza chyba zrealizowana na taką skalę polonizacja gry. Wielki RPG, którego wielu nie ukończyło. Czego by nie powiedzieć o koszmarnie irytującej Imoen lub ile by się nie zastanawiać nad relacjami pewnego wojownika z jego chomikiem, pojawienie się Viconii zawsze wywoływało dreszcz. Pięknie animowane czary, epickie potyczki i jednak koszmarna, ale sprytnie zatuszowana liniowość. Dziś nie jestem w stanie sięgnąć po tę grę, gdyż przeraża mnie jej wielkość, a także obawiam się, że jednak nie byłbym się w stanie od niej oderwać, a tyle jeszcze gier na kupce wstydu. Chociaż perspektywa nakopania Sarevokowi jest kusząca. Jednak za tą pozycją musiałoby pójść kontynuacja i całe litanie z Tormentem, Ruinami Myth Drannor i Neverwinterem... A na granie w to jeszcze raz po czasu nie mam...

Inca / Coktel Vision / Sierra On-Line / Wikipedia.org

Inca I & II

Gry zakupiłem przed laty w pakiecie wraz ze ścieżką dzwiękową i przepadłem na bardzo długo. Połączenie wielu niezmiernie różnchych gatunków gier, począwszy od wyścigów przez celowniczek, symulację kosmiczą, a na przygodówce kończąc wydaje mi się teraz strasznie niedorzeczne, jednak nie zna innych gier, w których połączenie tak odmiennych elementów tak dobrze ze sobą współgrało i tworzyło rzeczywistą jedność.
Gry miały niesamowity klimat łączący mitologię prekolumbijską z kosmitami i technologią prosto z książek Danikena, za co tak bardzo po dziś dzień kocham europejskie przygódówki, które nawet teraz potrafią sprawnie łączyć diametralnie różne elementy w spójną całość.
Mimo grafiki, gry bronią się po dziś dzień. Dają w kość  i zmuszają do myślenia oferując prawdziwe poczucie obcowania z przygodą.

Super Mario 64 / Nintendo / Gry-online.pl

Super Mario 64

Ja cię kręcę, to nie jest taki płaski jak tamten poprzedni, a jakie to kolorowe! Gra przełom dla wielu ludzi. Zmuszała do wyjścia poza utarte ramy platformówki i wrzucała do bajecznego świata przepełnionego znanymi niebezpieczeństwami w zupełnie nowej odsłonie. Skakanie, bieganie, latanie i ciągłe poszukiwanie grzybków i księżniczki. Tak samo pretensjonalne, jak poprzednie odsłony, ale jakie ładne. Nieziemskie i przebajeczne. Dziś wygląda jak tania gra na komórkę. Na emulatrze jednak da się coś tym zrobić, chociaż i tak niewiele to ratuje. Na szczęście doczekała się godnych następców. Nich mi tylko ktoś powie, z ręką na sercu, że odnalazł wszystkie gwiazdki.

Omikron: The Nomad Soul / Square-Enix / Eidos / Gry-online.pl

Omikron: The Nomad Soul

Wielkie miasto, przepiękne jak na tamte czasy. Walka z niesamowitymi przeciwnikami... Zaraz, ja zginąłem? Eeeee, tak, to kim ja teraz gram? Inna postać, ale dlaczego? Pierwsza chyba gra z tak tętniącym życiem światem, z naprawdę posiadającymi własne sprawy postaciami. I scenariusz, który odkrywając mozolnie krok po kroku okazuje się być czymś wielkimi przemyślanym. Gra zmuszająca do podejmowania naprawdę ciężkich decyzji wpływających na życie postaci, z której obecne gry powinny czerpać tonami. Gra ma jednak poważny problem, koszmarne sterowanie definiowane zupełnie odmiennie w zależności od podejmowanych czynności. Kiedyś była to norma, dziś jest mały koszmarek.

Mortal Kombat / Acclaim Entertainment / Gry-online.pl

Mortal Kombat

O, to taki Street Fighter, tylko ze zdjęciami. Jak one się ruszają, uderz go... Ale mu leci jucha, jeszcze raz. To było objawienie, morbobicie z prawdziwego zdarzenia. Gra, w którą grał każdy, niezależnie od wieku. Nikt wtedy nie słyszał o PEGI, a każde Fatality wywoływało salwy śmiechu i obrzydzenia. Było coś w tym tytule, co przypominało inicjację, przejście z bycia dzieckiem do bycie jeszcze nie dorosłym... Dziwne, ale dla wielu wtedy prawdziwe.
Zarzynało się dzięki tej grze klawiatury, waląc w nie niemiłosiernie. Obiektywnie patrząc, na każdą  postać przypadało zaledwie kilka ciosów, ale był w tej grze jakiś naprawdę dziki magnetyzm, którego brakowało już kolejnym, dwuwymiarowym odsłonom.

Gabriel Knight: The Sins of the Fathers / Sierra Entertainment Inc. / Gry-online.pl

Gabriel Knight

Cały cykl darzę wielkim szacunkiem, jednak to pierwsza odsłona była swoistym otrzeźwieniem po zabawnch przygodówkach Lucasartsu, pokazując, że gra może być czymś więcej niż bezsensownym łączeniem dziwnych przedmiotów w nienormalnych miejscach. Nie odbierając godności Indianie Jonesowi czy Guybrushowi Threepwoodowi, Gabriel Knight dosłownie rozpruł flaki scenariusza i poszedł dalej własną, niezmiernie inspirującą ścieżką. Szokował, straszył i zmuszał do refleksji, a co najważniejsze, w żaden sposób się nie zdezaktualizował, nadal jest genialną grą w bardzo stylowej oprawie.

Grand Theft Auto / Take 2 Interactive / Gry-online.pl

Grand Theft Auto

Pierwsza odsłona tego cyklu to przede wszystkim świetna muzyka i obłędny gameplay. Żadna gra z tego cyklu, może poza GTA3 nie dostarczyła mi tylu frustrująco emocjonujących rozgrywek. Tu nie był ważny scenariusz, a kolejne zlecenia. Nie byli ważni piesi, a ważna była krwista Gouranga. Gra przetarło szlak dla gier sandboxowych, nawet jeśli graficznie odstawało od innych tytułów, biło je na głowę pomysłem i gameplayem. Demoralizująca, prześmiewcza i nieporównywalna z niczym wcześniej gra, która wpisała się trzema wielkimi zgłoskami w historię gamingu. Grało się w to po prostu fenomenalnie...

Medal of Honor: Allied Assault / Electronic Arts Inc. / Gry-online.pl

Medal of Honor: Allied Assault

Strzelanka w realiach II Wojny Światowej, przy której PCty chrupały i ginęły w oparach. Gra piękna, jak na swoje czasy, dziś eufemistycznie ujmując, o bardzo szacownej oprawie. Świetnie zrealizowana i bardzo róznorodna zarówno pod względem różnorodności zadań, jaki teatru działań gra. Gra, którą pamięta się przede wszystkim z jednej misji, po prostu ryjącej psychikę. Jeśli gra potrafiła tak wstrząsnąć i przerazić bezpośredniością i okrucieństwem, to nikt nie był w stanie naprawdę sobie wyobrazić, czym było lądowanie w Normandii. Koszmar w czystej postaci. Napędzana pierwotnym instynktem przetrwania walka, a to tylko była gra. Ta misja nie uczyła pokory, ona dawała lekcję, którą naprawdę wielu zapamiętało na zawsze.

Silent Hill 2 / Konami / Gry-online.pl

Silent Hill 2

Niełatwą przygodę z tym cyklem zacząłem już przy pierwszej odsłonie, jednak to druga część stała się jednym z najbardziej traumatycznych, ale i oczyszczających przeżyć w świecie gier. Silent Hill zawsze fascynowało i przyprawiało o dreszcze na plecach. Miasto rozliczające sumienie i czyny poprzez mękę psychiczną i fizyczny ból...
Gra opowiadała przejmującą opowieść o miłości, gdzie każdy kolejny krok odsłaniał następne tajemnice. Pokazywała losy innych zagubionych w tym zapomnianym przez Boga miejscu i nie dawała odkupienia. Dawała jedynie ból i zmęczenie.
Genialna gra, z wybitną muzyką i przeszywającym scenariuszem. Jeśli ktoś nie grał, niech zagra,oby tylko nie w wersję HD, to profanacja legendy.

Wielu tytułów tu brakuje, jednak mam wrażenie, że to te, które wywarły na mnie największe wrażenie w odpowiednim momencie mojego życia jako gracza. Celowo nie wymieniłem Black Dahli, o której już kiedyś pisałem, gry niezmiernie dla mnie ważnej, wobec której nie potrafię być obiektywny i złego słowa przeciwko niej powiedzieć nie potrafię.
Sporo gier ciśnie się na klawiaturę, ale mówię stop. Te gry to wspomnienia, które w wielu przypadkach nie są w stanie wyjść obronną ręką w konfrontacji z nimi po raz kolejny w dniu dzisiejszym, co nie zmienia faktu, że są tymi tytułami, które najbardziej z jakiś powodów utkwiły mi w pamięci. Była to jedna scena, czy też całokształt jakiegoś tytułu? Długo można jeszcze wymieniać, ale czy to co pamiętany o grach sprzed lat jest tym, czym te gry były dla nas wtedy? Niestety próba czasu weryfikuje to dość negatywnie. Można powiedzieć, że to jednak te gry ukształtowały mnie jako gracza. A jakie gry wryły się Tobie w duszę?
     

     

Śledź mnie na Twitterze!

     

sakora
26 listopada 2013 - 00:22