Killzone: Liberation – Templar trafił do kieszeni - Brucevsky - 2 grudnia 2014

Killzone: Liberation – Templar trafił do kieszeni

Źródło: stickskills.com

Pierwsza odsłona Killzone ukazała się na rynku już dobre dziesięć lat temu. Tytuł może nie do końca spełnił pokładane w nim nadzieje, ale trzeba przyznać, że przetarł kilka szlaków i zaoferował godziny dobrej zabawy w kampanii oraz trybie wieloosobowym. Sam spędziłem przy nim mnóstwo czasu, czerpiąc mniejszą lub większą satysfakcję z kampanii oraz rewelacyjnie bawiąc się w multi na podzielonym ekranie. Teraz, po latach, wracam do świata Killzone za sprawą wydanego w 2006 roku na PlayStation Portable Liberation.

Jest dobrze – wypada rzucić po pierwszym uruchomieniu gry i postawieniu kilku kroków głównym bohaterem. Killzone: Liberation powstało od początku do końca z myślą o PSP i widać to od pierwszych chwil zabawy. Oprawa audiowizualna wyciska sporo z handhelda i nawet dzisiaj wygląda dobrze. Sterowanie wydaje się przemyślane i dobrze dopasowane do możliwości platformy. Sama gra intryguje, bo w końcu jak wiele dostępnych na rynku gier to strzelanki z kamerą pokazującą akcję w rzucie izometrycznym?

Twórcy, dzięki Bogu, nie postanowili tworzyć kontynuacji hitu z PlayStation 2 w formie kolejnego FPS-a. Na pozbawionym drugiej gałki analogowej i wyposażonym w nieco kulawy grzybek PSP to nie mogło się udać. Zmiana gatunku nie tylko wyszła grze na dobre, ale sprawiła też, że wygląda ona ciekawiej i jest dużo bardziej grywalna. Po pierwszych kilku misjach dzieło Guerrilla Games kojarzy się trochę z klasykami z Pegasusa, w stylu Operation Jackal. Samotny bohater, kamera zawieszona nad nim i hordy wrogów do eliminacji. Są nawet sekwencje z pojazdami, które zawsze wita się z otwartymi ramionami. W Liberation jednak jest mimo wszystko trochę inaczej niż kiedyś, nieco mniej zręcznościowo, a bardziej taktycznie. Bezsensowne bieganie i wystrzeliwanie całych magazynków na lewo i prawo to przepis na pewną śmierć, bo pasek zdrowia Templara kurczy się szybko, a mapy są opanowane przez  nad wyraz celnych Helghastów.  To jednak trochę poważniejsza wersja wojny, w której okopy i murki nie stanowią tylko dekoracji.

Nie sposób zauważyć, już po pierwszych kilku poziomach, że Killzone: Liberation to nie zabawka dla gracza casualowego. Ginie się często, gra nie wybacza pomyłek i wymaga sporej cierpliwości. Niestety wpływ na porażki mają też błędy, nie zawsze intuicyjne sterowanie, a i dziwnie zachowująca się sztuczna inteligencja. Wrogowie potrafią zaskoczyć bezrozumną szarżą, na którą nie jesteśmy przygotowani, a nasi kompani popisać się mało bystrą decyzją. Trzecia mapa to pierwsza podczas przygody Templara misja eskortowa i idealna okazja, by zakląć na głupotę ochranianych cywilów. Tradycyjnie mają oni problemy z ukrywaniem się i zachowywaniem rozsądnie na polu walki. Ogólne wrażenie nie jest jednak złe.

Killzone: Liberation to jak dla mnie kolejne potwierdzenie tezy, że na PSP najlepiej sprawdzają się tytuły dedykowane tej platformie. Nie konwersje hitów z dużych platform, a produkcje od początku do końca tworzone z myślą o handheldzie. To one mają najlepszą grafikę czy dopracowane sterowanie i to one wyróżniają się z tłumu ciekawymi rozwiązaniami, których próżno szukać w innych tytułach. To wprost idealne system-sellery. Regularnych dostaw takich gier PSP trochę brakowało, ale dzisiaj w bibliotece konsoli trochę się ich już nazbierało. Okazja, by zacząć swoją przygodę z handheldem Sony wydaje się więc obecnie idealna. Czy warto na sam początek wybrać Killzone: Liberation? Na razie odpowiedź jest twierdząca, ale czas pokaże, czy tytuł nie ma różnych ukrytych wad. Kolejny raport z placu boju niedługo. Templar, out!

Ranking gier na PSP:

Final Fantasy Tactics 92%
Metal Gear Solid: Peace Walker 90%
GTA: Chinatown Wars 88%
Killzone: Liberation 81%*
Burnout Dominator 80%
Patapon 75%
Metal Gear Acid 71%
Armored Core: Formula Front 51%
Pursuit Force 29%

*wstępna nota

Gralingrad potrzebuje Twoich komentarzy, rad, uwag i opinii! Jeśli masz coś do dodania, z czymś się nie zgadzasz lub chciałbyś napisać kilka słów pochwały to śmiało kieruj swe kroki w stronę komentarzy lub na profil na Facebooku, gdzie oprócz informacji o nowych materiałach znajdziesz też ciekawostki dotyczące sportu, motoryzacji, filmu, anime, muzyki i gier. Zainteresowani mogą też uderzać na anglojęzyczną wersję Gralingradu, gdzie sporadycznie trafiają krótkie teksty na rozmaite tematy. Ostatnio padło tam trochę słów krytyki pod adresem Let's Be Cops i Fairy Tail.
Brucevsky
2 grudnia 2014 - 19:31