Imperium i Rebelia kontratakują czyli o gorączce gwiezdnowojennej - GeneticsD - 27 listopada 2015

Imperium i Rebelia kontratakują, czyli o gorączce gwiezdnowojennej

Miecze świetlne, mroczni Sithowie, blastery i inne bajery. To tym stoi całe, przeogromne uniwersum Star Wars, które zapoczątkowane przez Georga Lucasa, dzisiaj jest praktycznie wszędzie. A zaczęło się dość niewinnie od hitu kinowego. Popularyzacja motywów znanych z SW stała się podstawową przyczyną ukazania się na rynku różnego rodzaju gadżetów, czy to z głową Dartha Vadera, czy R2D2. Tam X-Wing, a tam Sokół Millenium. Nieważne jednak jak było wcześniej, ponieważ aktualnie przeżywamy jeszcze większe BUM na rzeczy sygnowane popularnym znaczkiem. W tym artykule postaram się przybliżyć Wam skalę tego zjawiska, nie zapominając z jak ogromnym czynnikiem finansowym to się wiąże.

Mam nadzieję, że w tym momencie nie trzeba nikomu tłumaczyć, iż ostatni hype związany z SW wywodzi się bezpośrednio z nowego filmu, który premierę będzie miał 18 grudnia w Polsce i 10 dnia tego samego miesiąca na świecie. Star Wars: The Force Awakens zbliża się ogromnymi krokami, chociaż około rok temu, kiedy to otrzymaliśmy pierwszy zwiastun, wydawało się, iż jeszcze wiele przed nami. Cóż. Gorączka gwiezdnowojenna nie trwa oczywiście od dziś, bo spora grupa fanów trzyma się już od premiery pierwszego filmu. W końcu nadszedł czas, aby odświeżyć serię (Aktualnie twórcy bardzo lubią odświeżać stare serie, czy kontynuować już rozpoczęte. Piąta odsłona czegoś, gry, filmu, czy książki, nie robi już na nikim wrażenia.), a firmy całego świata zwietrzyły okazję na szybki, a także ogromny zarobek. Tak. Zarobek. Nie łudźmy się, iż nie dzieje się to wszystko wokół pieniądza. Wystarczy spojrzeć obiektywnym okiem na rynek. Przykładów jest wiele, a ja Wam kilka z nich przytoczę.

Warto nadmienić także, iż wszystko sygnowane znaczkiem SW jest od razu dwukrotnie droższe. Koszulka? 90 zł. Bluza? 200 zł.

Pierwsza, sztandarowa pozycja to oczywiście Battlefront: Star Wars studia EA DICE. Jest to wieloosobowa strzelanka, w której istnieje jedynie szczątkowa fabuła. Nie uświadczycie tutaj jednak niczego więcej niż ciągłego strzelania do przeciwników (ewentualnie można ich pokonywać za pomocą miecza świetlnego). Niestety gra jeszcze dobrze nie wyszła, pojawiły się pierwsze recenzje, a my już bardzo dobrze wiemy, że produkt ten zostanie uraczony, aż czterema płatnymi DLC. Twórcy oczywiście zapowiedzieli darmową zawartość dodatkową, jednakże będzie ona równa zeru przy wspomnianych wcześniej dodatkach. Warto nadmienić, iż na konsole Xbox One oraz PS4, sama podstawka kosztuje około 220 zł. A gdzie cała reszta? 600 zł za wyłącznie multi? Nie dziękuje. Gra dla bogaczy.

Jakiś czas temu na rynku pojawiła się również nowa linia figurek SW. Oczywiście internet, aż wylewa się od ilości klasycznych pozycji, ale teraz postanowiono uraczyć nas postaciami z sagi z pewną dozą motywów samurajskich. Darth Vader Samuraj? Stormtrooper? Boba Fett? Nic trudnego. Bandai Tamashii Nations zapewniła nam to za około 420 zł. Cena jest ruchoma ze względu na kursy walut. Warto o tym pamiętać, kupując swój egzemplarz. Jeżeli jesteśmy już u boku figurek, popatrzmy przez chwilę na ciekawego robota. BB-8, nowe dziecko sagi, które ukaże się w TFA jest do kupienia za około 700zł. Robot porusza się, reaguje na komendy, a także może zapisywać i odtwarzać wiadomości holograficzne. Jeżeli ktoś z Was ma na zbyciu prawie tysiąc złotych, spójrzcie na tego przemiłego robocika.

Na rynku od dłuższego czasu istniało także wiele klocków LEGO inspirowanych popularnym motywem, jednakże w obliczu nowego filmu wypuszczono nową linię z wyraźnym zaznaczeniem The Force Awakens. Podobnie jak w przypadku koszulek, czy bluz, cena LEGO Star Wars jest zdecydowanie wyższa niż innych klocków. Czy ktoś tutaj jest łasy na nasze portfele? Oj. I to tak, że aż im ślinka cieknie.

Tego wszystkiego było za mało producentom. Postanowili wedrzeć się do domów frontowymi drzwiami poprzez zniszczenie ich za pomocą miecza świetlnego. A więc rzeczy codziennego użytku również nabrały charakteru sagi. Kubki, czapki, kosze, talerze, pudła, pojemniki na żywność, szampony (Szampon, którym mył się sam Lord Vader? Mhhmmm...) i wiele, wiele innych. Jestem w stu procentach przekonany, że jeżeli dobrze się poszuka to można znaleźć nawet deski klozetowe w kształcie Sokoła Millenium, bądź z głową Mistrza Yody. Papier toaletowy z Chewbacca'ką? Jego używanie nie było jeszcze nigdy, aż tak przyjemne! (A cena to jedyne 10 zł za rolkę.) A może woda C-3PO? Czemu nie! To nieważne, że roboty wody nie piją!

Jeszcze trochę, a zaglądając do lodówki będzie witał nas miły głos Dartha Vadera, a w środku steki w kształcie jego głowy. A na pomidorach pewnie będzie widoczny Sokół Millenium. W trakcie zamykania okna dla żołądka z pewnością uraczy nas przeciągłe NOOOOOOOOOOOO! prosto od Luke'a Skywalkera.

Star Warsy przypuściły swoją inwazję również na kreskówki dla dzieci. I nie mam zamiaru tutaj wspominać już o animowanym serialu opartych strickte na uniwersum, a raczej na w miarę nowym serialu Fineasz i Ferb: Star Wars. Myślałem, że widziałem już wiele, ale niestety myliłem się.

Na rynku jest również sporo książek w tym uniwersum. Nie mówię tutaj oczywiście o jakiś powieściach starszej daty. Zapewniam Wam, że wpisując frazę: „Książki Star Wars” w wyszukiwarkę, wynikami będą same świeżynki. Od powieści przez ilustrowane przygody dla dzieci, poradniki konstruowania własnych droidów, czy ciekawostki ze świata SW. Tego jest od groma i niech przykład stanowi: Star Wars. Tarkin, powieść Luceno Jamesa o generale samego Imperatora. Wiele ciekawej lektury przeznaczonej chyba wyłącznie dla fanów lub osób, które pod wpływem hype'u kupią, postawią na półce i możliwe, że kiedyś przeczytają.

A wiecie co w tych wszystkich produktach jest najlepsze? Są cholernie dobrze wykonane. Nieważne, czy weźmiemy głupią koszulkę, kubek, czy serial animowany dla dzieci. Każdy produkt może pochwalić się starannością wykonania w 100%. Przyznam się krótko, iż ja również po części uległem gorączce gwiezdnowojennej i na swoim koncie mam kilka breloczków, kosz, kubek, czy chociażby bilety na premierę The Force Awakens. Zbierając to wszystko do kupy mogę Was uświadomić, że będziecie zadowoleni z każdego produktu SW, chociaż zostały wyprodukowane w Chinach, Tajlandii itd. Klocki LEGO to najwyższej próby jakość, a breloczki to wspaniały pomysł na to jak ładnie przyozdobić sobie klucze na lata. Miejmy nadzieję, że film również taki będzie. Luigi TUTAJ zapewnia nas, że tak. Głównie podaje argument, iż Pan Lucas nie brał udziału w tworzeniu TFA. Zgadzacie się z tym?

Ja uległem gorączce i wymieniłem Wam kilka rzeczy, które musiałem zakupić, ponieważ nie dawały mi możliwości spania w nocy (Konsumpcjonizm?). A Wy? Ulegliście? Jeżeli tak, to podzielcie się, co ciekawego znaleźliście. Może ten papier toaletowy z Chewbacca'ą?

Uwaga!

Ten artykuł nie stanowi żadnej oferty reklamowej produktów marki Star Wars. Przecież tego już nie można wypromować bardziej!

A więc, niech Moc będzie z Wami silna. Wytrwajcie do premiery filmu!

Na koniec mały BB-8
GeneticsD
27 listopada 2015 - 12:59