The Sims 4 - Edycja Kolekcjonerska - Unboxing (wydanie specjalne)
Krew, biusta i gusta
Wrażenia po otwarciu Batman: Arkham Origins Collector's Edition
Megadeth - Peace Sells... But Who's Buying? 25th Anniversary - Unboxing(25)
Resident Evil 7 i niefortunny palec
EDYCJE KOLEKCJONERSKIE czyli co jeszcze można znaleźć poza kotem w worku
Newsy ze świata muzyki. Tym razem na smutno, ponieważ wszystkie inne informacje przyćmiła ta o śmierci Lou Reeda, lecz nie jest to jedyny news, o którym można napisać. Zapraszam!
23.10.2013 – 29.10.2013
Chociaż aktualnie trwająca i jak najbardziej wysłużona już generacja konsol lada moment ustąpi miejsca swoim wielkim następcom, jej ostatnie (?) tłuste hity w dalszym ciągu prężą swoje wirtualne muskuły, za wszelką cenę starając się wyrwać z naszego portfela przeznaczone na next-geny pieniądze. Standardowym obietnicom o miodnej rozgrywce i dopieszczonej oprawie graficznej dumnie towarzyszą więc równie oklepane bajery głoszące zajedwabistość bogatszych edycji tytułów „Tripel Ej”, ponownie zalewając nas morzem figurek, steelbooków i książek z grafikami koncepcyjnymi. Za niecały tydzień dokładnie w ten sposób nasz zdrowy rozsądek zaatakuje nowy, piracki członek rodziny Asasynów, na chwilę obecną oddając pierwszeństwo szturmu samemu Mrocznemu Rycerzowi. Lecz czy lubujący się w gadżetach Batman przytargał ze sobą wystarczającą ilość zabawek, by wygrać nasze serca w odwiecznej bitwie o oszczędności?
Jako że jestem fanem nie tylko grania jako takiego, ale i (a może przede wszystkim?) kolekcjonowania gier, często staram się zasilić moją kolekcję możliwie najbardziej efektownym jej wydaniem. Rzecz jasna nie jestem (a raczej mój portfel nie jest) w stanie kupować wielu edycji kolekcjonerskich, ale wydania premierowe, limitowane, steelbooki i tym podobne już jak najbardziej. Wszystko to składa się na wykształcanie się pewnych upodobań, które następnie decydują o atrakcyjności bądź nie konkretnego wydania. Co zatem, w moim mniemaniu, stanowi o sile kolekcjonerki?
Magical Mystery Tour – jako płyta – jest dla mnie jednym z najważniejszych osiągnięć Beatlesów. Odlot, jaki został słuchaczom zaprezentowany, jest niesamowity. Każda piosenka zapada w pamięci, niektóre szalone(I am the Walrus), inne niezwykle plastyczne(Penny Lane), a jeszcze inne po prostu genialne(Strawbery Fields Forever). Obok albumu o tym samym tytule do kin trafił film, który nie został najlepiej przyjęty, zarówno przez krytyków, jak i zwykłych fanów. Po nieco ponad 40 latach możemy zapoznać się z tym filmem i EP-ką, która promowała film w Wielkiej Brytanii(zawiera ona utwory od 1 do6 z płyty Magical Mystery…), a to za sprawą remastera, który ukazał się w 2011 roku na DVD, BRD oraz w edycji specjalnej.
U2 jest dla mnie zespołem, którego fenomenu nie jestem w stanie pojąć i chyba nigdy nie pojmę. Nie rozumiem o co tyle hałasu koło nich, nie rozumiem czemu Bono rok w rok inkasuje tak ogromne koncertowe zyski, nie łapię do końca ich stylu… Inaczej – z U2 maniakalnie czasu nie spędzam. Jest jednak rzecz, która przykuła moją uwagę na dłużej, a jest nią rocznicowe wydanie Achtung Baby – jednej z ich najbardziej rozpoznawalnych płyt. Bo(moim zdaniem) w przeciwieństwie do samego zespołu, edycja ta prezentuje się fenomenalnie!
Ci, którzy z muzyką mają do czynienia trochę dłużej, często mówią, że do niektórych albumów, zespołów czy wreszcie – gatunków – trzeba dojrzeć muzycznie i jako człowiek. Bez wątpienia takim gatunkiem jest muzyka klasyczna, a jeszcze bardziej – jazz. Do tego pierwszego udało mi się już dotrzeć, do jazzu zaś jeszcze nie. Są jednak płyty, które są tak wybitne, że nie ma znaczenia, że nie słucham jazzu na co dzień, a taką płytą bez wątpienia jest Kind of Blue Milesa Davisa. W 2009 roku obchodziliśmy 50-lecie wydania tej genialnej płyty i dostaliśmy z tej okazji edycję kolekcjonerską, która… co tu dużo mówić – też jest wybitna.
Depeche Mode podczas swej długiej i niezwykle udanej kariery nagrali wiele albumów. Niektóre z nich były fantastyczne(Black Celebration), inne jeszcze lepsze(Songs of Faith and Devotion), niektóre dobre(jak ostatni album – Delta Machine), a część była słaba(Ultra). Sounds of the Universe zawsze trudno było mi jednoznacznie przyporządkować do jednej z tych grup, lecz jeśli chodzi o "kolekcjonerską" stronę tej płyty, bez wątpienia jest w ścisłej czołówce wszystkich płyt DM.
W sierpniu tego roku, na Stadionie Narodowym w Warszawie, odbył się koncert(a właściwie – przedstawienie) The Wall. Byłem na tym, wyszedłem zachwycony i właśnie dlatego w pierwszej części nowego cyklu, zajmującego się limitowanymi/kolekcjonerskimi/ultra-rzadkimi wydaniami, opiszę wydany w 2012 roku The Wall – Immersion Box Set.
Skład edycji kolekcjonerskich przeznaczonych na europejski rynek poznaliśmy w marcu i nie zrobiły one na potencjalnych klientach większego znaczenia. Ot, figurka, komiks, steelbook- elementów tego typu wala się po domu cała masa. Ostateczna wersja okazuje się prezentować lepiej niż na papierze. Sporo konkretów, zero śmieci!
Nie od dziś wiemy, że internet staje się nie tylko źródłem szeroko pojętej wiedzy, informacji i komunikacji, ale także dystrybucji wszelakiej maści dóbr. Jednym z nich są gry wideo (póki co przede wszystkim pecetowe, ale nie wątpię, że i to niebawem ulegnie zmianie), których kupno w postaci cyfrowej jest szybkie, łatwe i wygodne. Ale czy przypadkiem nie wolimy pudełek?