TankHead to dynamiczna gra akcji z elementami walki, która wciąga gracza w świat brutalnych starć czołgów, pełnych nieustannego napięcia i emocji. Została stworzona przez zespół niezależnych deweloperów i łączy klasyczne mechaniki tankowych gier akcji z nowoczesnym podejściem do strategii i rozgrywki wieloosobowej.
W branży gier wideo termin "crap" odnosi się do produkcji niskiej jakości, często charakteryzujących się słabą mechaniką, licznymi błędami technicznymi oraz brakiem dopracowania. Takie gry często trafiają na rynek bez odpowiednich testów, a ich twórcy liczą na szybki zysk, nie dbając o satysfakcję graczy. Niestety, w dobie łatwego dostępu do platform dystrybucji cyfrowej, takich jak Steam, coraz częściej spotykamy się z tytułami, które nie spełniają podstawowych standardów jakości. Daje to ciekawe efekty i tytuły tak zł, ze aż dobre. Czy należy do nich Sofie: The Echoes?
Wschodnia branża gier wideo przez lata wypracowała unikalny styl, który często łączy ciężką, dystopijną atmosferę z wymagającą mechaniką rozgrywki. Produkcje takie jak Pathologic, Metro 2033, czy S.T.A.L.K.E.R. stały się kultowe dzięki swojej immersyjnej narracji i nietypowemu podejściu do świata przedstawionego. Choć rosyjscy deweloperzy nie mają tak szerokiego dostępu do zachodnich rynków jak studia z Europy Zachodniej czy USA, często dostarczają graczom oryginalne i zapadające w pamięć doświadczenia.
W świecie gier wideo rzadko spotyka się tytuły, które z powodzeniem łączą pozornie odległe od siebie gatunki. Helskate, dzieło studia Phantom Coast, to ambitna próba połączenia dynamicznej jazdy na deskorolce z mechanikami roguelite oraz elementami akcji. Gra przenosi nas do mrocznego świata Vertheim, gdzie jako skater-wojownik stawiamy czoła potworom, wykonując przy tym efektowne triki. Czy taka nietypowa kombinacja sprawdza się w praktyce?
Gatunek strategii czasu rzeczywistego od lat przyciąga graczy swoją złożonością, wymogiem strategicznego myślenia oraz emocjonującymi bitwami.Co prawda RTS najlepsze lata ma za sobą, ale nadal pojawiają się ciekawe propozycje. W świecie zdominowanym przez klasyki, takie jak Age of Empires czy nowoczesne wariacje pokroju They Are Billions, deweloperzy ciągle starają się wprowadzać innowacje. Jednym z tytułów, który przykuł uwagę graczy i recenzentów, jest Age of Darkness: Final Stand – strategia w mrocznym klimacie fantasy, oferująca unikalne połączenie mechanik przetrwania i intensywnych bitew. Czy warto po nią sięgnąć?
Gatunek symulatorów farmy od lat cieszy się niesłabnącą popularnością, przyciągając zarówno casualowych graczy, jak i tych, którzy szukają bardziej angażujących i wymagających tytułów. Wśród wielu gier na rynku wyróżnia się Crop Chronicles, nowa produkcja studia Guayacan Studio, która wnosi powiew świeżości do tej dobrze znanej formuły. Łącząc elementy klasycznego zarządzania farmą z dynamiczną rozgrywką, wymagającą planowania i zręczności, Crop Chronicles oferuje coś więcej niż standardową symulację. Jak wypada w praktyce? Czy jest to tytuł wart uwagi?
Pisałem o tym już pewnie nie raz, ale w ostatnich latach 11 bit studios bardzo mi imponuje jako wydawca. Firma ma oko do ciekawych projektów i praktycznie każda z wydanych przez nich produkcji jest warta uwagi i potrafi mnie zaintrygować. Podobnie jest w przypadku Death Howl, czyli nadchodzącej produkcji łączącej w sobie mroczny klimat i kilka gatunków gier. Miałem okazję pograć trochę w demo tej produkcji na Steam i nie mogę się doczekać pełnej wersji.
W świecie gier wideo co jakiś czas pojawiają się tytuły, które potrafią zaskoczyć świeżością pomysłów i unikalnym podejściem do znanych gatunków. Jednym z takich tytułów jest Beyond Galaxyland – intergalaktyczna przygoda RPG, która łączy w sobie elementy klasycznych gier jRPG z nowoczesną mechaniką i oprawą audiowizualną.
Zarabianie na kupnie i sprzedaży unikalnych przedmiotów, oceniacie ich wartość, negocjujecie ceny i ryzykujecie, że możecie trafić na podróbki – to codzienność w Dealer's Life Legend, najnowszej produkcji studia Abyte Entertainment. Gra pozwala wcielić się w właściciela lombardu, który stopniowo buduje swoje imperium handlowe, rozwijając sklep, zatrudniając ekspertów i wchodząc w coraz bardziej wymagające transakcje. Premiera odbyła się 15 stycznia 2025 roku, a tytuł szybko przyciągnął uwagę miłośników strategii i symulacji.
Ninja Gaiden to jeden z tych cykli gier, które zawsze będę bardzo dobrze wspominał. Klasyczne odsłony cyklu są kultowe jednak to wskrzeszanie marki spowodowało mój zachwyt. Dobrze pamiętam dnie i noce zarwane przy pierwszym Xboksie, gdy katowałem pierw w podstawową wersję gry, a później w Ninja Gaiden Black. Do tego cudowna dwójka, która nieźle wytarła mną podłogę na X360. teraz będę miał okazję znowu przeżyć przygodę Ryu Hayabusy. Wszystko za sprawą Ninja Gaiden 2 Black. Czy ten tytuł sprawi, że w końcu stanę się prawdziwym ninja?
Branża gier niezależnych często zaskakuje świeżymi pomysłami i innowacyjnym podejściem do klasycznych gatunków. Jednym z takich przykładów jest Robobeat – dynamiczna strzelanka pierwszoosobowaz elementami rytmicznymi i roguelike, która wprowadza nową jakość do szybkich i wymagających gier akcji. Stworzona przez niezależnego dewelopera Simona Fredholma i wydana przez Kwalee, Robobeat przenosi graczy do świata neonowej, pulsującej muzyką futurystycznej rezydencji, w której liczy się precyzja, refleks i umiejętność synchronizacji działań z rytmem dźwięku.Czy ten tytuł rzeczywiście rewolucjonizuje gatunek, czy może jest tylko kolejnym niespecjalnie ciekawym eksperymentem, który nie wnosi wiele do świata gier?
Seria Hyperdimension Neptunia od lat cieszy się uznaniem wśród miłośników japońskich gier RPG, oferując unikalne połączenie humoru, dynamicznej akcji i charyzmatycznych bohaterek. Ten dosyć niszowy i momentami dziwaczny cykl może pochwalić się spora ilością gier, które reprezentują różne gatunku. Teraz cykl zostaje wzbogacony o kolejną nietypową produkcję. Neptunia Riders VS Dogoo jest bowiem całkiem nietypową mieszanka ścigałki i gry akcji. Czy ten tytuł wyniesie cykl Neptunia na pierwsze miejsce? Może serię czeka dyskwalifikacja?
Orcs Must Die! to jedna z perełek indie, które wspominam bardzo pozytywnie. Pierwsza odsłona cyklu była po prostu wyborna i spędziłem przy niej szmat czasu. Połączenie gry akcji z tower defense to genialny patent, który sprawdzał się wyjątkowo dobrze. Kolejne odsłony cyklu wypadały już różnie . Raz było lepiej, innym razem troch gorzej. Teraz na rynek trafia najnowsza gra z serii. Czy Orcs Must Die! Deathtrap zawładnie moim czasem tak jak część pierwsza?
zobacz więcej