Nine Inch Nails - Not The Actual Events. Recenzja gwiazdkowego prezentu od Trenta Reznora - fsm - 26 grudnia 2016

Nine Inch Nails - Not The Actual Events. Recenzja gwiazdkowego prezentu od Trenta Reznora

Rok temu Trent Reznor obiecał, że w 2016 światło dzienne ujrzą różne projekty, a jednym z nich będzie coś spod szyldu Nine Inch Nails. Jeszcze kilkanaście dni temu nadzieję na spełnienie obietnic mieli tylko najbardziej wytrwali fani. Wszak Reznor znany jest z zapowiadania rzeczy, które potem chowa w swoim tajnym sejfie (np. Tapeworm, serial Year Zero, Tension DVD) ewentualnie ze zdawkowego "soon" odnoszącego się do daty premiery. Niedawno jednak zdradził w wywiadzie, że "ach, jest już grudzień... no to poczekajcie i zobaczycie, co się stanie". Stała się EPka zatytułowana Not The Actual Events, o której możecie teraz sobie przeczytać.

Ostatni album NIN to Hesitation Marks, który przedstawił chyba najbardziej popową i przyjazną odsłonę króla industrialnego i alternatywnego rocka. W międzyczasie Reznor i jego wieloletni muzyczny partner, Atticus Ross, spłodzili kilka filmowych soundtracków (najnowsze to ilustracje do dokumentu Before te Flood i nadchodzącego filmu o zamachu podczas maratonu w Bostonie, Patriots Day), a wielu miłośników ich twórczości zaczęło marudzić, że panowie zgnuśnieli i produkują kolejne dźwięki automatycznie, na jedno kopyto. No to teraz nawet oni muszą się zgodzić, że zrobiło się ciekawiej.

Not The Actual Events miało być nieprzystępne i niemiłe. "Musieliśmy to zrobić", powiedział Reznor i nasunęło się oczywiste skojarzenie z obecnym politycznym klimatem w USA (Reznor nie jest fanem Donalda Trumpa, delikatnie mówiąc). Odniesienia do kondycji świata można łatwo odnaleźć tu i ówdzie, ale całość ma dużo bardziej osobisty, pesymistyczny wydźwięk, znany ze starszych albumów Nine Inch Nails. Bardzo fajny prezent dla fanów, co do tego nie ma wątpliwości.

Nie ma też wątpliwości, co do muzycznej strony tego wydawnictwa. Nudziły Was ostatnie dokonania Reznora? Czas na przypomnienie, że ten pan to agresywny, rozwrzeszczany facet, który lubi hałas, gitary i bębny. Branches/Bones otwiera płytkę w konkretny sposób - oto niecałe dwie minuty szalonej jazdy z supergłośnym refrenem z miejsca przenoszącym słuchacza 20 lat wstecz. Dear World pozwala wziąć trochę oddechu i najbardziej przypomina Hesitation Marks - elektroniczne rytmy, przetworzone gitary, nowoczesna aranżacja. She's Gone Away natomiast może przestraszyć. To powolny, wypełniony niepokojącymi dźwiękami, basowy Behemot - tu znajdziecie wszystko to, co w NIN kochacie najbardziej. No, chyba że najbardziej kochacie gitarowe riffy i rockowy chaos - dla Was jest The Idea of You, najgłośniejszy utwór na tej EPce. Ostatnim numerem jest Burning Bright (Field on Fire) - powolna, industrialna maszyna ukryta za wwiercającą się w mózg ścianą szumu. Nieprzystępne jak dzik!

Nowa EPka to pakiet smaków i smaczków, które warto docenić a) podczas słuchania tego głośno na głośnikach, a potem b) w słuchawkach. Nakładających się dźwiękowych warstw jest cała masa, jak za dawnych, dobrych czasów The Downward Spiral i The Fragile. Na pewno docenicie lekkie stereo na syntetycznych bębnach w Dear World, odwołania do Reptile w She's Gone Away (i schowany z tyłu refrenu śpiew żony Reznora), perkusyjne umiejętności Dave'a Grohla w utworze 4 i gitarowe wsparcie Dave'a Navarro w utworze 5. Tak, to jest prawdziwe, ukochane przez wielu, głośne Nine Inch Nails na które czekali.

Podobno w 2017 ma się pojawić więcej rzeczy z logo NIN. Bardzo podoba mi się teoria, że ta EPka to zapowiedź pełnoprawnego albumu, który pojawi się za kilka miesięcy. Tak było w przypadku drugiego zespołu Reznora, How to Destroy Angels. I jeśli na dodatek ten hipotetyczny album zostałby nazwany The Actual Events, byłoby wyśmienicie. Jakkolwiek będzie, jestem zadowolony, że Trent odnalazł wewnętrzny wkurw i że jego współpraca z panem Rossem potrafi zaowocować takim małym wariatem. Not The Actual Events to po prostu Broken nagrane w 2016 roku.

fsm
26 grudnia 2016 - 12:55