Wszystkie pieniądze świata - Recenzja filmu - Improbite - 28 stycznia 2018

Wszystkie pieniądze świata - Recenzja filmu

Pamiętajcie, pieniądze szczęścia nie dają. Dla innych to po prostu dodatek do życia, a innych coś, co daje bezpieczeństwo i iluzję pewności o swojej wartości. Film Wszystkie pieniądze świata pokazują wiele twarzy ludzi, którzy mają więcej, niż mogliby sobie wyobrazić. Oglądając ten film, zrozumiałem, dlaczego każdy powinien go obejrzeć.

Akcja wrzuca nas do Rzymu, gdzie to młody człowiek zaczyna iść przez jego ulice, spokojnie paląc sobie papierosa. W pewnym momencie zostaje wciągnięty do samochodu. Okazuje się, że jest to samochód porywaczy…

Właśnie w tym momencie rozpoczyna się właściwa akcja filmu i poznajemy rodzinę Gettych, najbogatszych ludzi na świecie. Jean Paul Getty (Christopher Plummer) dorobił się na wydobywaniu ropy. Przez swoje działania stał się najbogatszym człowiekiem na ziemi, którego znała nasza historia.

Im dalej nasz narrator wprowadza nas w zawiłe losy rodziny, widzimy, jak zniszczona jest przez pieniądze, których mają jak lodu. Gdy porwanie staje się faktem, matka chłopaka walczy z teściem, by ten zapłacił okup za swojego wnuka.

Jednak ten odmawia. Jednak podejmuje inne, jego zdaniem lepsze i oczywiście tańsze kroki rozwiązania zaistniałej sytuacji. Powierza on to zadanie człowiekowi, który potrafi kupić każdego. Byłego agenta centralnej agencji wywiadowczej, Fletchera Chase’a, w którego wcielił się Mark Wahlberg.

Na chwilę uwagi zasługują także Michelle Williams, która wcieliła się w postać matki chłopca. Pokazała, że potrafi przekonać do siebie widza. Szkoda tylko, że czasem próbowała to zrobić wręcz za mocno. Ostatnią postacią, o której chciałbym wam wspomnieć to Cinquanta, w którego wcielił się Romain Duris. Pokazał on jak chciwy człowiek, może się zmienić, gdy widzi jak wielkie cierpienie, spowodował drugiej osobie.

W tym momencie także świetnie pokazane zostało, jak na ludzi wpływają pieniądze, co widać właśnie w postaci Jean’a Paula Getty’ego, bo ciągle i wyłącznie szuka sposobu, by powiększyć swój majątek w jak najprostszy sposób. Pewnie wielu z was powie, że pieniądze i tak szczęścia nie dają, ale tutaj także reżyser pokazał wielkie zniszczenie, które mogą przynieść, kiedy jest ich naprawdę ponad słowa „za dużo”.

Jest jednak pewna rzecz, która mnie zastanawia. Chodzi i skandal z Kevinem Spacey, który został wycięty z tego filmu właśnie z faktu wspomnianej afery. Jestem ciekaw, jak on zagrałby postać człowieka z CIA. Nie mówię, że Whalberg, który pokazał, że potrafi grać nie tylko w produkcjach, gdzie przyprawia większość widzów o sporą dawkę śmiechu.

Główny wątek fabularny opiera się na wcześniej wspomnianym porwaniu, które jest akcją napędową całego filmu. Tutaj też pojawia się pierwszy problem tej produkcji, a mianowicie fakt, że historia, którą przedstawia nam Ridley Scott, jest parabolą. Gdy zaczyna nabierać tempa, automatycznie chwilę później wrzuca nas w wątek, który można by najlepiej wyciąć z produkcji, bo niewiele wnosi do całości, a jedynie ją sztucznie rozciąga.

Szkoda, bo gdyby cały czas trzymać to w napięciu na zasadzie wątek porwania przeplatany z walką matki o pieniądze, minus wszystko inne, co dodano by wypełnić czas na ekranie, to mielibyśmy przed sobą naprawdę ciekawszy film.

 Największe wrażenie zrobili na mnie Christopher Plummer oraz Mark Wahlberg. Wiedzieli, kogo grają, co mają robić, a i tak pokazali, że z ich postaci można wycisnąć jeszcze więcej.

Zresztą za tę rolę Plummer otrzymał nominację do Oscara jako najlepsza postać drugoplanowa. Jeśli potraktować film jako całość w przypadku oceny gry aktorskiej, te dwie postaci na pewno zapadną wam w pamięć podczas oglądania filmu.

To pierwszy film w 2018 roku, który ciężko jest mi ocenić, ponieważ jest to produkcja, która jest świetną mieszanką pomysłów, realizacji oraz gry aktorskiej. Jeśli miałbym zastanowić nad oceną adekwatną do tego, co widziałem na ekranie, to byłoby to 9,5/10.

Jak mówiłem wcześniej, nie jest to produkcja idealna, która jest pozbawiona wad. Niemniej jednak polecam ją, bo pokazuje pewien aspekt pieniądza, który dla wielu ludzi po dziś dzień jest zagadką. Jedni chcą się wzbogacić, czuć bezpieczeństwo lub po prostu poczuć, że mają czegoś więcej nad innych. To, co wyreżyserował Ridley Scott, dla wielu powinno być wskazówką, że wielkie fundusze, które zdają się nie mieć końca, czasem są wielką zgubą.

Gdybym miał dzielić się większymi refleksjami na temat tej produkcji, na pewno nie zamknąłbym tego w jednej recenzji, dlatego pozwólcie, że zamknę ten tekst tylko jednym zdaniem, a mianowicie: Idźcie na ten film, nie zastanawiajcie się czy jest dobry (mimo swoich małych niedociągnięć), bo takim jest.

Improbite
28 stycznia 2018 - 18:42