Rewatch #6 Obcy: 8. pasażer Nostromo - Cayack - 4 lutego 2012

Rewatch #6 Obcy: 8. pasażer Nostromo

Oczekując na Prometeusza, warto sobie przypomnieć filmy z serii Obcy, zwłaszcza część pierwszą, wyreżyserowaną przez Ridleya Scotta. Korzystając z okazji, że jedynka była wyświetlana w telewizji, wieczorową porą rozpocząłem seans. W 1979 roku Ellen Ripley dopiero zaczynała swoją drogę ku zostaniu jedną z najsławniejszych filmowych „heroin”, a Obcy – ku zostaniu klasykiem kina horroru science-fiction.

Fabuła zarysowywała się dość typowo. „Nostromo” przechwytuje sygnał, leci zbadać sprawę, dochodzi do awarii unieruchamiającej bohaterów na pewien czas. W tymże czasie ochotnicy wypuszczają się na nieprzyjazne tereny, by dokonać rekonesansu. To oczywiście nie kończy się dobrze. Natknięcie się na jaja kosmitów wzbudza niemożliwą do powstrzymania ciekawość, a ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Piekła, które niebawem rozegra się we wnętrzu frachtowca.

Akcja rozwijała się wzorowo. Najpierw toczyła się niespiesznie, by w pewnym momencie ostro dać do pieca. Wydostanie się młodego Obcego z ciała Kane’a (John Hurt) wywróciło rzeczywistość astronautów o 180 stopni. Strach, panika, mieszały się z próbami wybrnięcia z kryzysowej sytuacji. A gdzieś w międzyczasie kolejni członkowie załogi dokonywali swego żywota. Napięcie rosło. Najwięcej trzeźwości umysłu zachowała Ellen Ripley, którą zagrała właściwie dopiero wkraczająca na ścieżkę wielkiej kariery Sigourney Weaver.

Klimat zagrożenia dobrze podkreślała muzyka. Niepokojące dźwięki raz po raz przypominały, że niebezpieczeństwo wisi w powietrzu. Momentami dosłownie i w przenośni. Wspomniana muzyka, ciemność, klaustrofobiczność. Obcy to film grozy, który straszy w bardzo subtelny, powiedziałbym elegancki sposób. Nie mamy tutaj straszenia na zasadzie „trup wypada z szafy”. Dlatego też warty był zapamiętania. Sposób w jaki przedstawiono Ksenomorfa może budzić uznanie – pamiętajmy, że mowa o 1979 roku.

Pamiętam, że oglądając Obcego po raz pierwszy ileś tam lat temu, mocno zaskoczyła mnie postać Asha (Ian Holm). Ponowne seanse pozbawione są niespodzianek czy zaskoczeń, o ile czegoś nie zapomnimy. W każdym razie, oglądając film premierowo, można się zdziwić. Co jest oczywiście zaletą.

Po niemal 33 latach od premiery Obcy: 8. pasażer „Nostromo” to wciąż film godny polecenia. Czuć w nim atmosferę zagrożenia, zaszczucia, jest dobrze zrealizowany, przykuwa do ekranu. Niemal dwie godziny mijają w mgnieniu oka. No i, to jemu zawdzięczamy postać Ksenomorfa, wykorzystywanego później wielokrotnie czy to w filmach, czy grach wideo. Jeśli ktoś nie widział – nadrobić koniecznie. Od razu lepiej będzie się oglądać Prometeusza.

8.5/10

P.S.: przedstawiona ocena stanowi mój mocno subiektywny punkt widzenia. Największą wagę dla oceny ma to, jak bawiłem się podczas  seansu, ale istotne są także inne elementy (wykonanie, gra aktorska, czy film niesie za sobą  jakieś  przesłanie, czy zachęca do przemyśleń po obejrzeniu, itp). Jeśli ktoś podziela moje zdanie – bardzo mi miło. Jeśli ma przeciwne, to równie dobrze – być może zaowocuje to ciekawą dyskusją.

Rewatch:

#1 Matrix

#2 Zielona mila

#3 E=mc²

#4 Donnie Brasco

#5 Negocjator

Cayack
4 lutego 2012 - 23:50