Naruto - Duchowy spadkobierca DB - RazielGP - 7 lutego 2012

Naruto - Duchowy spadkobierca DB

Poprzednio zająłem się kultowym anime Dragon Ball. Dziś mam przyjemność zaprezentować Wam jego duchowego spadkobiercę - Naruto. Historia opowiada o niesfornym młodym chłopcu, który za wszelką cenę, próbuje zostać przywódcą wioski Ukrytego Liścia - Hokage. Z dalszym rozwojem wydarzeń, sprawy nabierają tempa, a nasz bohater ma także inne, ważniejsze cele na głowie.

Tak w skrócie można opisać wątek fabularny, przedstawiony w Naruto. Celowo nie zdradziłem całej akcji, aby nie zepsuć przyszłym widzom tego serialu niespodzianek, których z pewnością nie brakuje. Od zwrotów akcji może nas rozboleć głowa, a samo uniwersum okazuje się być znacznie większym niż jest to widoczne na pierwszy rzut oka. Z początku tytułowy protagonista lubi psocić, nie potrafi walczyć i wyraźnie brakuje mu piątej klepki. To sprawia, że jest niezwykle barwną i zarazem zabawną postacią. Inni bohaterowie również posiadają swoje własne osobowości, dzięki czemu są charakterystyczni i zapadają widzom w pamięci. Kto z oglądających nie kojarzy chociażby Kakashiego, Shikamaru czy też Orochimaru? Hm? Jest ktoś taki? Ano właśnie, a pojawiających się tu osób jest od groma i z każdym sezonem owe grono się powiększa. Pewnie ciekawi Was, dlaczego uważam Naruto za duchowego spadkobiercę Dragon Ball. Otóż dlatego, że  Masashi Kishimoto wyraźnie inspirował się mangą Akiry Toriyamy, którego jest fanem.

Świat omawianego serialu skupia się na walkach, od czasu do czasu pojawiają się pokaźniejsze pojedynki. Ponadto w przedstawionych tu postaciach, można doszukać się pewnych podobieństw. Mowa oczywiście o charakterze. Przykłady? Proszę bardzo. Naruto przypomina mi Goku, Sasuke zaś Vegetę, Sakura z kolei Bulmę, znowuż Kakashi - Piccolo, a Jiraya bez wątpienia równie zboczonego mistrza - Kame Sennina. Oczywiście nie mamy tu do czynienia z kopią, ponieważ mimo wziętych z kultowej mangi wzorców, świat jaki zaprezentował nam Masashi jest całkiem inny. Mamy tutaj nację Shinobi, wykonujących zlecone im misje, walczących w wyższych intencjach i ratujących swoje ojczyzny. Jak na kreskówkę przystało, mamy tu wyraźny podział na tych dobrych jak i złych. Oczywiście nie brakuje tu wielu niespodziewanych zwrotów akcji oraz efektownych i w gruncie rzeczy unikatowych walk.

Z czasem rozmach bitw staje się coraz większy, przypominając największe pojedynki w Dragon Ball, oczywiście z użyciem typowych dla Naruto sztuk walki. To co mi się najbardziej podoba opróćz klimatu, mocnej gitarowej muzyki, nadającej tempa czy też gustownej kreski i oprawy artystycznej, jest humor. Gdy trzeba, jest mrocznie, brutalnie, wręcz surowo, ale nie brakuje także prostego, aczkolwiek bawiącego mnie humoru. Dialogi również są pierwszorzędne. To wszystko sprawia, że oglądając kolejne odcinki, zanurzam się w przedstawiony świat. Mało tego, wykreowałem także swoją postać z unikalnymi atakami. Nie żartuję, ale o tym napiszę w innym artykule.

Niestety twórcy serialu, postanowili wpleść w losy naszych ulubienców filery, które nie dość, że psują dobre wrażenie i tak naprawdę niczego nie wnoszą do fabuły, to na dodatek jeśli już usiłują to zrobić, to robią to nieudolnie. Brak logiki oraz spójności jest tu nadwyraz widoczny. Świetnym przykładem jest tu sytuacja z drugiej serii o podtytule Shippuuden, gdzie przedstawione wydarzenia opowiadają o innym chłopcu, który ma w sobie połowę chakry Kyuubiego. W oryginale oczywiście była zmianka o tym, że Naruto posiada jedynie połowę mocy lisiego demona, ale drugą połówkę zapieczętował w sobie jego ojciec. Skąd w takim razie chakra dziewięcioogoniastego potwora u tego chłopca? No właśnie...

Problem w tym, że we wspomnianych wyżej filerów jest tu od groma. O ile w "Smoczych Kulach" nie rzucały mi się one specjalnie w oczy, o tyle w tym wypadku, biją niczym Tomasz Adamek na ringu. Ich jakość mocno odbiega od odcinków opartych na mandze. Co prawda pojawiają się wyjątki, ale tych jest naprawdę mało. Pamiętam sytuacje z Kakashim gdy jego drużyna próbowała wszelkimi sposobami ujrzeć jego twarz bez maski. Śmiechu było całkiem sporo.

A propo najciekawszych sytuacji. Najbardziej urzekły mnie takie pojedynki jak walka Kakashiego z Zabuzą, Orochimaru z Sandaime Hokage, Naruto z Gaarą, czy najbardziej epicką bitwą z wielkim rozmachem, pomiędzy Naruto i Sasuke! Podczas tych odcinków czułem ciary na mojej skórze jak i ogromne z mojej strony zaangażowanie. Niestety po tej walce, aż do końca pierwszej serii, często wiało nudą. Na kolejne widowiskowe i niezwykle emocjonujące potyczki, przyszło mi czekać, aż do Naruto: Shippuuden. Wychodzi na to, że od 135 do 220 odcinka, serial nie oferuje nam wiele ciekawego...

Zdaję sobię sprawę, że nie napisałem tu o wielu rzeczach, takich jak klasy shinobi, czy o egzaminach jakie ich czekają, ale nie chciałem potencjalnym chętnym zanadto spoilerować. Ci co czytali, bądź oglądali, doskonale wiedzą o co chodzi. Zastanawiam się, jakie są Wasze ulubione postacie oraz wydarzenia w Naruto, a także co Was w nim najbardziej urzekło?

RazielGP
7 lutego 2012 - 19:00

Lubisz, bądź lubiłeś Naruto?

Tak 83,1 %

Nie 7,3 %

Nie oglądałem 9,6 %