W poprzednim wpisie o juwenaliowych koncertach obiecywałem pokazanie występów skąpo odzianych Japonek. Co prawda kazałem Wam czekać bardzo długo, za co przepraszam, ale w zamian prezentuję wyjątkowo dużą ilość materiałów filmowych. Zgodnie z tytułem, będą cheerleaderki, „Zemsta” wystawiona po polsku przez studentów tutejszej polonistyki oraz przeróżne tańce-połamańce.
Na końcu tekstu znajdziecie zaś pytanie dotyczące kolejnej części cyklu wrażeń z Kraju Kwitnącej Wiśni – uprzejmie proszę osoby zainteresowane o wypowiedzenie się w komentarzach.
Można powiedzieć, że do samego końca tutejszych juwenaliów ustawiona na środku uniwersyteckiego placu scena tętniła życiem.
Dodatkowo, przez cały czas trwania owej imprezy, otoczona była przez dwadzieścia sześć zrobionych i prowadzonych przez studentów straganów z jedzeniem. Czemu akurat tyle i o co w ogóle chodzi?
Pierwszoroczniacy ze wszystkich filologii mają obowiązek przygotować i przez pięć dni sprzedawać jedzenie z kraju, którego języka się uczą. Nie zabrakło również polskich potraw. Osobiście spróbowałem pierogów, bigosu, bliżej nieokreślonych ciasteczek, piernika i sernika. Wszystko było smakowite, chociaż pierogi trochę za bardzo jak na mój gust przypiekli. Oferowano również żubrówkę oraz spirytus rektyfikowany, ale tym razem bawiłem się w miarę bezalkoholowo.
Co do samego spirytusu, ciekawostka – jest on chyba najpopularniejszym polskim alkoholem w Japonii. Pojęcia nie mam czemu, skoro dwa-trzy piwa wystarczą, żeby „powalić” typowego Japończyka (proszę mnie nie cytować). Dodatkowo wydaje im się chyba, że Polacy piją czysty spirytus na potęgę…
Poza filologiami, wszelkiego rodzaju kluby i kółka również oferowały płatny poczęstunek. Pieczone banany w czekoladowej polewie, wina świata, piwa do wyboru do koloru – ogrom ludzi z zewnątrz przez cały czas trwania juwenaliów dowodził, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Ale dość o jedzeniu, skoro miały być tańce!
Oto przed Wami RAMS, czyli TUFS-owskie cheerleaderki:
Tutaj z kolei jakiegoś rodzaju Street Dance, a przynajmniej tak mi się wydaje. Niestety znawcą nie jestem, a ulotkę z juwenaliów gdzieś zgubiłem, więc ciężko napisać mi coś więcej kilku poniższych filmikach. Zwróćcie jednak uwagę na napis „Smacznego" znajdujący w tle się po lewej stronie sceny. To właśnie tutejsza polonistyka.
Więcej kuso odzianych pań:
Tutaj panie co prawda całkowicie odziane, ale nadrabiają umiejętnościami:
Jako, że nie ma sensu jeszcze bardziej rozdmuchiwać wpisu filmikami, których nie potrafię sensownie skomentować, po więcej zapraszam na mój kanał na YouTube.
Teraz zaś wspominana w tytule „Zemsta”, autorstwa Aleksandra Fredro, którą wszyscy na pewno pamiętacie ze szkoły. O ile pierwszoroczniacy zajmują się jedzeniem, studenci drugiego roku zmuszeni są do wystawienia przez publicznością sztuki w języku, którego się uczą.
Większość widowni to Japończycy, więc po bokach sceny wyświetlane są japońskie napisy.
Co prawda czasem ciężko było zrozumieć, co mówią aktorzy, ale nie ma się co szczypać – Fredro do twórców piszących prostym językiem się nie zaliczał, a studenci przed występem uczyli się polskiego przez półtora roku. Jak na ten etap nauki uważam, że zaprezentowali doskonały poziom opanowania języka.
Poniżej obejrzeć możecie całą playlistę, na którą składa się łącznie 9 filmików.
Przepraszam za jakość, ale było to filmowane aparatem koleżanki, a do tego warunki do idealnych nie należały.
Teraz czas wspomniane we wstępie pytanie do Was. Siedzę tu już dość długo i często słyszę od znajomych podobne pytania, związane z wieloma stereotypami dotyczącymi Japonii. Następny wpis chciałbym więc poświęcić odpowiedzi na różne pytania w stylu „Czy Japończycy jedzą tylko sushi”, „Czy to prawda, że w pociągach wszyscy czytają mangi?”, „Czy po ulicach w biały dzień biegają cosplayerzy?” itp.
Do rzeczy - jeśli macie jakieś pytania/wątpliwości odnośnie Japonii lub Japończyków itd., podzielcie się nimi w komentarzach pod tym wpisem albo na nowo powstałej stronie facebookowej dotGames. Obiecuję w dziewiątej części cyklu „Polski Gracz w Japonii” odpowiedzieć na ile tylko się da i zrobić to szybciej niż za pięć miesięcy.
Ciekawych tematów do wpisów od czasu ostatniego zgromadziło się dość sporo, więc będę musiał szybko zacząć je nadgonić.
#1 – Przyjęcie w Ambasadzie i pierwszy lot
#3 - Harajuku! Tym razem ze zdjęciami
#4 - Wirtualna wycieczka po japońskim uniwersytecie