Twórcy gry The War Z - mistrzowie hajpu. - Qualltin - 10 października 2012

Twórcy gry The War Z - mistrzowie hajpu.

Głośno jest na temat umieszczonej w post apokaliptycznym świecie zombie grze The War Z. W sieci, gdzie się tylko chociaż napomni o produkcji pokrewnej do wspomnianej, czyli DayZ, rozpoczyna się wielka kłótnia i do gry wchodzą fanboye. Nikt jednak nie spojrzał na to z innej strony – tzw. hajpu.

Wypadałoby zacząć od definicji słowa hajp (ang. Hype), która będzie bazą do dalszych rozważań. Na stronie mediapromotion.com.pl/news/hype-co-znaczy.html?page=2 jest świetnie napisane to, co chciałem swoimi słowami wyjaśnić, toteż pozwolę sobie fragment przytoczyć:

W mediach coraz częściej pojawia się termin „hype”. Obecnie najczęściej spotyka się go w branży rozrywkowej, a zwłaszcza przy promocji gier wideo.

Hype tłumaczy się jako szum, zamieszanie, popularność, podbijanie zainteresowania odbiorców, przesadne rozdmuchanie tematu, a zatem również jako agresywna reklama. Innymi słowy to bardzo intensywna promocja produktu (wydarzenia, usługi) przeważnie stosowana jeszcze przed wprowadzeniem go na rynek.

Hype może mieć znacznie szersze pole semantyczne. Przytoczona przez nas definicja zawiera w sobie najczęściej przypisywane temu słowu znaczenia, zwłaszcza w reklamie.

Jak objawia się hype? Głównie jako szereg cyklicznie podawanych informacji o powstającym produkcie. Nie ma go jeszcze na rynku, nie można go zrecenzować, a zatem poznać jego słabych stron. Dlatego też puszczane do mediów hype'owe komunikaty zawierają wiele bardzo atrakcyjnych informacji. Ich zadaniem jest wywołać wśród konsumentów jak najsilniejszą potrzebę kupna nowego produktu. To karma dla mas składająca się z ciekawostek, najczęściej nowinek technicznych, które wyzbyte krytyki, jawią się jako zapowiedź niezwykłych innowacji.

Tak więc hajp objawia się przede wszystkim w stosunku do produkcji, które tak naprawdę jeszcze finalnie nie istnieją. Co najwyżej egzystują gdzieś w wersji np. pre alpha. Producenci gier dbają jednak o to, aby odbiorców raczyć periodyczną dawką screenów czy filmów promujących rozgrywkę. Muszę przyznać, że osoby odpowiedzialne za grę The War Z są mistrzami w swoim fachu.

Popularność tytułu w dużej mierze bazuje na łudzącym podobieństwie tytułów do gry/modyfikacji , która już dawno przekroczyła magiczny próg miliona graczy. I to zaledwie w parę miesięcy. Do tego doliczyć można wszelkie stany zapalne na forach, w komentarzach pod filmami czy w każdym innym miejscu, w którym „wepchnie się patyk w mrowisko” i poruszy ów sporny temat. Nadal nie wiadomo komu powinno się zarzucać plagiat częściowy tytułu, bo tak naprawdę na obecną chwilę ciężko o jakieś szersze i potwierdzone wyjaśnienia. Co zakamarek internetu to inna argumentacja. O fanboystwie nie wspominam. Nie mniej jednak postarano się, aby oprócz spornych treści i kłótni wraz z powielającym się tytułem gry do rąk potencjalnych nabywców tytułu trafiała także kolejna porcja informacji. Zaczęło się od nazwy, potem powtarzała się sytuacja przy publikacji systemu samej rozgrywki, mapy itd. Jeśli ktoś chociaż w jednym miejscu natrafia na umieszczane przez developerów informacje, to tytuł gry The War Z jest już mu dobrze znany, a co za tym idzie, może także rozpoznać go na „półce sklepowej” i zainteresować się nim bardziej.

Samo pojęcie hajpu stało się popularne dopiero ostatnimi czasy. Ja sam na to pojęcie trafiłem maksymalnie rok temu gdzieś w sieci. Nawet nie pamiętam czego dotyczyło. Wiem jednak, że jest to jedna ze strategii marketingowych nowopowstających gier. The War Z jeszcze tak naprawdę nie pokazało swojej alphy/bety (nie licząc pół-inscenizowanych gameplayów autorów), a gracze i tak rzucili się do kupowania preorderów gry kuszeni jednocześnie „zniżką do x.x.x” czy „dodatkowym xxx”. Cóż… Ja sam padłem ofiarą hajpu tejże produkcji, jednak wspomniany tytuł i tak przykułby moją uwagę z racji podobieństw tematycznych do gry, w którą straciłem już kupę czasu, czyli DayZ. Tak czy owak twórcy mogą być z siebie dumni, bo obserwuję ich poczynania od dłuższego czasu i widzę, że ich pomysł na reklamę idzie w najlepsze. Wystarczyła  systematycznie publikowana dawka budzących apetyt materiałów. Jeśli ten temat jest wam obcy, to polecam chociażby zobaczyć fanpage gry na fejsbuku. Macie jakieś własne zdanie na ten temat? A może znacie producentów konkretnych tytułów, którzy w podobny sposób swoje dzieła reklamują?

Ten tekst to tylko moje przemyślenia. Zawsze mogą pełnić formę uzupełniającą wiedzy nt. jakiegoś zjawiska. ;-)

____________________

Zajrzyj na mojego facebooka na https://facebook.com/Qualltin oraz na konto na http://youtube.com/Qualltin. Na tym pierwszym dzielę się wszystkimi wiadomościami ze światem, można też łatwo się ze mną skontaktować, a na tym drugim co jakiś czas rzucę jakimś biednym filmem. :-)

Qualltin
10 października 2012 - 11:49