Małe a cieszy czyli krótko o steelbookach - barth89 - 15 maja 2013

Małe a cieszy, czyli krótko o steelbookach

Jest pewna rzecz, która każdemu graczowi daje sporo radości. Jest praktyczna, ładna i daje poczucie posiadania czegoś quasi kolekcjonerskiego. Niegdyś bycie posiadaczem tej rzeczy wprost świadczyło o kolekcjonerskiej smykałce, dziś jest z tym już różnie. Nie zmienia to jednak faktu, że w znacznej większości za nimi przepadamy. Jakimi "nimi"? Steelbookami.

Zapytacie: "jak można pisać o steelbooku, to jest najzwyczajniejszym w świecie pudełku!?". Ano można. Zapewne doskonale wiecie o moim kolekcjonerskim podejściu do gier (wyraz tego w odnośnikach pod wpisem) i zainteresowania tematem od strony czysto materialnej, niekoniecznie treściowej. Dawno temu pisałem już o ewolucji pudełek do gier, dziś natomiast postaram się omówić jeden z aspektów tego rozległego zagadnienia - steelbooki.

Steelbook jest niczym innym, jak pudełkiem (umówmy się, że mówimy tutaj tylko o steelbookach do gier, ale zawarte tu przemyślenia można odpowiednio przenieść na grunt filmowy). Jednak niezwykłość tego pudełka leży w materiale, z jakiego jest wykonane oraz charakterystycznej, przozdabiającej go grafice. Krótko mówiąc - chodzi o design (tak, jest to idealnie pasujące tu określenie). Pudełko jest metalowe i 'czyste', gdzie czystość oznacza tu brak wszelkiego rodzaju napisów, informacji, screenów czy reklam, które ZAWSZE zaśmiecają tył (w przypadku reklam także przód) zwykłego pudełka.

Jeszcze kilka lat temu zdobycie steelbooka graniczyło z cudem. Jeśli metalowe pudełko w ogóle powstawało, było jedynie elementem drogiego wydania kolekcjonerskiego. Chcesz steelbooka? Musisz kupić kolekcjonerkę. Oczywiście od tej reguły były wyjątki - nie pamiętam jakim cudem, ale swego czasu wszedłem w posiadanie steelbooka gry TOCA Race Driver 3 (takiego). Dziś sytuacja wygląda zgoła inaczej. Steelbooki utraciły nieco ze swojego kolekcjonerskiego i unikatowego charakteru (nadal są jednak cennym nabytkiem, o czym później), stając się swoistą przyciągajką potencjalnych nabywców danego tytułu. Wciąż są elementem edycji kolekcjonerskich, ale równie często dodawane są do zamówień pre-orderowych (bądź wprost stają się pre-orderami, patrz Battlefield 3, Tomb Raider, Medal of Honor: Warfighter, FIFA 13) i... swoje zadanie spełniają. Przyznać się, ile razy zdecydowaliście się na zakup gry w konkretnym sklepie, tylko dlatego, że oferował steelbooka?

Metalowe pudełka kuszą wyglądem (efektowne grafiki, rodem z artbooków, tudzież design zbliżony do klimatu gry, np. BioShock: Infinite), wykonaniem (wydają się być bardziej solidne niż standardowe pudełka, no chyba, że macie na ten temat inne zdanie?) i ładnie wyglądają na półce. Jednak mówiąc o nich nie możemy zapomnieć o ich wadach, z których najistotniejszą jest... podatność na zarysowania. Jest to główny argument przeciwników (lecz nie tylko, zwolennicy też

o tym mówią) metalowych boxów. Muszę jednak przyznać, że osobiście nie doświadczyłem podobnego problemu. Może wynika to z faktu, że pudełka ruszam z półki jedynie kilka razy do roku (generalne odkurzanie) i wyjątkowo o nie dbam? Jeśli to wystarczy, by steelbooki się nie rysowały, to chyba nie jest to problem ich, a posiadaczy? Choć przez własną głupotę porysowałem raz steelbook Battlefielda 3 (trzymajmy kciuki za pojawienie się steelbooka do "czwórki"!) odpakowując go z folii... nożem. Gratuluję sam sobie. Druga wada - niekompatybilność. O jaką niekompatybilność chodzi? Otóż zdarza się, że o ile zwykłe pudełko zawsze będzie zawierało odpowiednią ilość/głębokość zaczepów na płyty, o tyle steelbooki nie zawsze są "szyte na miarę". Przykład? Steelbook od wspomnianego już BioShocka: Infinite jest przygotowany z myślą o mniejszej ilości płyt i ostatnia z nich zawsze narażona będzie na wypadnięcie z zaczepu. Rzecz nie do przetrawienia dla pedantycznego kolekcjonera. Właściciele PlayStation 3 mogą też narzekać czasem, że przeważnie steelbooki wykonywane są w formacie G1 (wymiar standardowego pudełka DVD), a nie G2 (Blu-ray), przez co gorzej wyglądają na półce między innymi grami, ale to już szczegół.

Steelbooki są bardziej powszechne, to już wiemy. Ale co z ich wartością? Czy możemy już mówić o swoistej dewaluacji metalowych boxów? Chyba nie. Dla przeciętnego użytkownika fakt posiadania steelbooka bądź standardowego pudełka nie powinien robić większej różnicy, ale kolekcjoner zawsze wybierze steelbooka. Zwłaszcza, że sa one w cenie. Jako przykład mogę podać steelbooka do najnowszego Tomb Raidera. Przez parę niedomówień i błąd sklepu, w którym grę zamawiałem (zostałem przeproszony, otrzymałem zadośćuczynienie) nie załapałem się na metalowe pudełko tegoż. W poszukiwaniu ewentualnego steelbooka (lub jednej z pre-orderowych edycji, która również zawierała cel moich poszukiwań) na Allegro natrafiłem na pewną aukcję, której licytowanym przedmiotem był wspomniany metalowy box (bez gry, żeby była jasność). Ostatecznie został on sprzedany za... 90 złotych! Podobne ceny osiągały steelbooki BioShocka: Infinite. I niech ktoś powie, że nie warto mieć tak cennego nabytku na półce? Może i steelbooków krąży w obiegu więcej, może i nie są już tak kolekcjonerskie jak kiedyś, ale z całą pewnością, mając wybór, zawsze lepiej wybrać opcję z metalowym pudełkiem. Przeważnie nic to nie kosztuje, a daje sporo radości.

A czy wy lubicie steelbooki? Wiele ich macie w swojej kolekcji?


Więcej o kolekcjonerkach:

Edycja kolekcjonerska

Jak ewoluowały pudełka gier wideo

? -> ja pytam, Wy odpowiadacie #8 Kupujecie edycje kolekcjonerskie?

Kolekcjonerki, które kochamy

O tym jak Krater zmiótł konkurencję - najlepsza edycja kolekcjonerska w historii!

To, co kolekcjonerzy lubią najbardziej, czyli krótko o figurkach

Edycje specjalne Watch_Dogs. Którą wybrać?

Edycje kolekcjonerskie vs. edycje standardowe


<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>

barth89
15 maja 2013 - 14:46