Gildia Magów - evilmg - 7 października 2013

Gildia Magów

Czasem szukając czegoś (albo czegokolwiek) do czytania człowiek odkrywa, że książki, które nigdy go nie ciągnęły są całkiem niezłe i pozwalają na chwilę zaspokoić "głód". Tak było i tym razem, bo o twórczości pani Canavan miałem raczej mgliste pojęcie i trochę czasu minęło zanim zdołałem się przekonać do sięgnięcia po jej książki...

Imardin to wspaniałe miasto, przynajmniej z perspektywy jego zamożnych mieszkańców. Ci biedniejsi nie mają już tak dobrej opinii o rodzinnym mieście. Stolicy, która najczęściej udaje, że ich nie ma, a gdy już ktoś sobie przypomina o slumsuch zamieszkanych przez biedotę to zawsze w kontekście przestępczości. W związku z tym raz do roku organizuje się czystkę podczas której z miasta wypędzany jest cały "podejrzany element". Ktoś może zapytać dlaczego ludzie się nie buntują. Odpowiedź jest prosta – nad całą akcją czuwają magowie... 

Akcja powieści rozpoczyna się właśnie podczas jednej z Czystek. Sonea czyli główna bohaterka cyklu znalazła się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, jej rodzina musi uciekać z domu, bo... została wliczona do niepożądanej w mieście grupy włóczęgów i żebraków. Jak można się domyślić żaden z mieszkańców slumsów nie jest z tej sytuacji zadowolony. Na każdym kroku można zobaczyć oznaki niezadowolenia, wszyscy marudzą, dzieciaki naprzykrzają się straży miejskiej, a całe tłumy rzucają kamieniami w magów. Kamienie oczywiście nie stanowią dla nich żadnego zagrożenia i odbijają się nieszkodliwie od magicznej tarczy, którą się otoczyli. Fakt ten oczywiście jedynie pogłębia frustrację przyszłych wygnańców. Sonea przyłącza się do rzucających kamieniami, ale jej kamień przebija się przez barierę i uderza jednego z magów w skroń, Sonea nieświadomie użyła magii! Nie było jej jednak dane cieszyć się swoim odkryciem, bo zaskoczeni magowie zabijają stojącego obok niej chłopaka. Trzeba uciekać! Jak się okazuje każdy mag musi być członkiem gildii, a to co magowie robią z niepokornymi Sonea mogła zobaczyć na przykładzie zwęglonych zwłok zabitego chłopaka. Szybko okazuje się, że jej mocami interesuje się mnóstwo ludzi ze złodziejskimi organizacjami na czele. Mag na usługach złodziei byłby niezwykle cenny. Problem w tym, że świeżo przebudzona moc nie daje się o sobie zapomnieć i szuka ujścia stawiając wszystkich w pobliżu dziewczyny w niebezpieczeństwie. Co gorsza magowie nie dają za wygraną i wytrwale depczą dziewczynie po piętach...

 

Fabuła wydaje się prosta jak budowa cepa i... rzeczywiście taka jest. Nie ma co spodziewać się wielu zwrotów akcji, a większość wydarzeń średnio ogarnięty czytelnik może przewidzieć ze sporym wyprzedzenie. Nie zmienia to faktu, że „Gildię Magów” czyta się bardzo dobrze i człowiek szybko przywiązuje się do Sonei i jej przyjaciół. Osobnym problemem są niestety bohaterowie, brakuje im głębi żeby nie powiedzieć, że są płascy jak decha. Wszyscy występujący w książce bohaterowie dzielą się na dobrych, złych i manekiny. Dobrzy są dobrzy, źli są źli, a manekiny nie mają kompletnie żadnego znaczenia. Nawet jeśli autorka próbuje dowodzić, że jest inaczej to wszystko kręci się wokół maksymalnie pięciu osób i masy manekinów, które ktoś poustawiał w strategicznych miejscach. Nie byłoby tak źle gdyby nie to, że jakoś sensownie rozbudowaną postacią jest jedynie Sonea, a dla innych nie starczyło już miejsca (w tym tomie). Najdziwniejsze jest jednak to, że autorce udało się „Gildię” napisać tak, że nie przeszkadzało mi to kompletnie.

 

„Gildia Magów” to książka do której podchodziłem jak pies do jeża. Z jednej strony całkiem spora grupka znajomych mi ją polecała, a z drugiej strony gdzieś w głowie zaszufladkowałem sobie ją jako „Zmierzch” z magami zamiast wampirów. Nie wiem dlaczego. Na szczęście dość szybko okazało się, że moje uprzedzenia nie są warte funta kłaków! „Gildia Magów” to całkiem sprawnie zbudowana powieść fantasy skierowana jednak raczej do młodzieży niż do bardziej „oblatanych” czytelników, którzy bez trudu wypatrzą liczne mankamenty tej powieści. Co nie znaczy, że muszą one im przeszkadzać, bo zaraz po skończonej lekturze zabrałem się za poszukiwania drugiego tomu!

evilmg
7 października 2013 - 16:52