'Big Ass Spider' - Niskobudżetowe kino z przymrużeniem oka - Joorg - 20 listopada 2013

"Big Ass Spider" - Niskobudżetowe kino z przymrużeniem oka

Wśród całej masy niskobudżetowych produkcji, które ukazały się tego roku i już miałem okazję je zobaczyć, nie sposób pominąć filmu dość specyficznego. Kino zdecydowanie tylko dla najwytrwalszych, którzy potrafią wybaczyć wiele i skupić się na tych najlepszych cechach. Panie i panowie, przed Wami "Big Ass Spider"!

"Big Ass Spider" to kolejny tytuł, który miałem okazję zobaczyć na wielkim ekranie podczas włoskiego festiwalu filmów sci-fi "Trieste Science + Fiction". Musze przyznać, że nie spodziewałem się, iż sala będzie aż tak bardzo oblegana, w końcu ciężko traktować poważnie tego typu produkcję. Co ciekawe, pokazowi towarzyszyła krótka prezentacja, podczas której wzięli udział twórcy filmu, w tym sam reżyser Mike Mendez. Można było się dowiedzieć sporo na temat etapu produkcji, w tym kilka zabawnych ciekawostek. Twórcy napotkali naprawdę wiele problemów podczas kręcenia filmu, głównie były to sprawy związane z kwestią finansową. Cóż, brak kasy ciągle rzuca się w oczy podczas oglądania "Pajączka".

Fabuła, która bardzo dokładnie jest opowiedziana w zwiastunie filmu (w sumie zdradza jakieś 75% całości), skupia się na postaci Alexa Mathisa (Greg Grunberg), eksterminatorze robali. Pewnego dnia, podczas jego standardowej roboty, dochodzi do małego wypadku i Alex zostaje ugryziony przez jadowitego pająka. Szybko trafia do szpitala i przechodzi zabieg. W tym samym czasie do środka przedostaje się wielki pająk, który uciekł z pobliskiego laboratorium wojskowego. Alex postanawia "bezinteresownie" pomóc i od razu bierze się do roboty. Pomaga mu przy tym mało inteligentny ochroniarz Jose. Po nieudanej próbie dorwania pająka do akcji wkracza wojsko dowodzone przez majora Braxtona Tannera (Ray Wise). Niestety, niebezpieczny pajęczak nie dość, że ucieka ze szpitala to jeszcze zaczyna się powiększać. Całe miasto jest w niebezpieczeństwie a uratować je mogą tylko Alex i Jose.

Film trwa niecałe półtorej godziny i mimo, że gołym okiem widać wszystkie jego niedoróbki, tak pod względem scenariusza jak i efektów specjalnych, to muszę przyznać, że nie nudziłem się na nim ani przez chwilę. Całości towarzyszy fajny, luźny humor, który jest największym plusem tej produkcji.

W obsadzie, o dziwo, można znaleźć kilka rozpoznawalnych twarzy, takich jak Greg Grunberg i Ray Wise. Grunberg, którego wcześniej kojarzyłem z "Heroesów" i epizodycznych ról w wielu amerykańskich serialach telewizyjnych, wcielił się tutaj w główną rolę. Oczywiście nie jest to kreacja roku, ale aktor całkiem nieźle sobie z nią poradził. Ray Wise to natomiast standardowa twarz w wielu filmach akcji, gdzie wciela się w majorów, generałów i kapitanów. Tutaj nie różni się zbytnio od swoich poprzednich ról. Nie sposób nie wspomnieć o Lombardo Boyarze, który gra tutaj pomocnika protagonisty i tworzy z nim wszystkie zabawne gagi. Aktorzy tworzą naprawdę dobry duet.

"Big Ass Spider" to bardzo specyficzny film z bardzo kiepskimi efektami specjalnymi, ale fajnym humorem, który towarzyszy widzowi od początku do samego końca. Jeśli jesteście w stanie przeżyć wszystkie niedociągnięcia i wybaczyć produkcji jej niski budżet, to na pewno zabawicie się przy niej tak dobrze jak ja. W przeciwnym razie, radzę omijać ten tytuł szerokim łukiem.

Ocena: 6+/10

Zapraszam do śledzenia mojego profilu na Facebooku.

Joorg
20 listopada 2013 - 00:32