Ostatnio przeczytane #4 – Petr Šabach Podróże konika morskiego - Klaudyna - 28 grudnia 2013

Ostatnio przeczytane #4 – Petr Šabach, Podróże konika morskiego

Konik morski to podobno jedyny przedstawiciel świata zwierząt, u którego samiec wydaje na świat młode. Pod koniec lat osiemdziesiątych, w Pradze, w jednym z domostw dochodzi do niebywałego przewrotu. Pan domu postanawia, że nie będzie przeszkadzał swojej żonie w drodze do kariery i weźmie na siebie wychowywanie trzyletniego Pepina. Dwudziestopięcioletni bohater, nieświadomy roli, w którą się wpakował, rozpoczyna swój urlop tacierzyński, a każdy dzień spędzony z Pepinem opisuje w swoim dzienniczku. Petr Šabach w Podróżach konika morskiego, czerpiąc z własnych doświadczeń i obserwacji, wprowadza nas lekko i humorystycznie w świat ojca wychowującego, odsłaniając przy tym kilka gorzkich prawd o świecie.


Rytuał jest dzień w dzień niemalże taki sam. O poranku drzwi za Marią zatrzaskują się. W mieszkaniu zostaje on - ojciec, oraz Pepino. Dzień należy rozpocząć od wróżby. Stając nad toaletą czytamy z treści strawionego i wydalonego pokarmu. Taka wróżba definiuje cały dzień. Później w planie są zabawy w domu, przedpołudniowy spacer do parku, powrót do domu, obiad i drzemka, popołudniowe wyjście do parku. Nasz bohater szybko wpada w utarty rytm, zaś Pepino staje się całym jego światem. I tu warto byłoby się zastanowić nad podziałem ról, czy mamusia i tatuś to dwa zupełne różne byty, czy rzeczywiście tylko kobiety nadają się do wychowywania dzieci? Nasz konik morski bacznie obserwuje inne mamusie w parku, pochłania literaturę dotyczącą rozwoju dzieci i bacznie przygląda się postępowaniu Pepina i... wyciąga wnioski. Akcję dodatkowo rozgrzewa platoniczna miłość do mamusi Martiego, zagęszcza fabułę władcza (wręcz męska) postawa Marii oraz kręcący się obok niej doktorek. Znajdzie się więc i miejsce na kryzys małżeński, pewien dramat, który wywróci skrupulatnie budowany ład.


Brnąc przez tę króciutką lekturę nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że teza jakoby panowie mieli być z Marsa, a panie z Wenus kwestii wychowawczych jakoś się nie ima. Owszem, nasz bohater radzi sobie na swój sposób, sięgając czasem o poranku po kielicha wódy na odwagę. Jednak Pepino jest tu najważniejszy - ważniejszy niż umierająca namiętność, zmęczenie, czy pierwsze objawy depresji.


Mimo zmiany czasów, ustroju, coraz większej popularności urlopów tacierzyńskich, lektura ta nadal jest aktualna. Dylematy ojcowskie nie ulegają zmianie. Podróże konika morskiego to wspaniała lektura dla rodziców obojga płci, ale również dla tych, dla których dzieci to jeszcze nieznany niezbadany teren.

Klaudyna
28 grudnia 2013 - 13:40