Gry nigdy nie były lepsze - Piras - 22 stycznia 2014

Gry nigdy nie były lepsze

Ileż to szumu do tej pory jest w temacie gier kiedyś i dziś. Ileż to ludzi narzeka, że współczesne gry są znacznie słabsze i sprawiają mniej przyjemności, niż te sprzed chociażby 10lat. Czy ktokolwiek wygłaszający takie opinie/tezy, choć przez kilka chwil pomyślał o tym racjonalnie? Trzeba bowiem coś sprostować.

Wśród gameplay’owego archiwum, znalazłem tylko jeden wpis dotyczący tego jakże wszechobecnego tematu. Dlaczego kiedyś gry sprawiały więcej radości?. Pytał i odpowiadał barth89. Tekst był publikowany dość dawno, jest w nim kilka luk i poruszany problem w pewnym stopniu różni się od tego, poruszanego przeze mnie dzisiaj.

W rozmowach dotyczących gier ogólnie, zawsze wkradnie się wątek historyczny. Jakbyśmy nowej gry nie zachwalali, to odnosząc się do czasów przeszłych, zawsze po głowie błąka myśl, że to i tak nie jest to, co kiedyś. Tak się błąka i błąka i bardzo często bez większego zastanowienia wypuszczana jest w świat. Nie boimy się mówić, że kiedyś gry były lepsze, dawały więcej frajdy, bardziej się je czuło. Powiedziałbym nawet, że takie zdania są na topie. Każdy zrozumie, każdy potwierdzi, jest fajnie. Jacy my to jesteśmy zgrani i mądrzy, bo jeżeli wszyscy się zgadzamy, to coś w tym jest. Nie koniecznie.

Prawdą jest bowiem, że gry nigdy nie były lepsze od tych współczesnych. Nawet tych przeciętniaków, za które przyjęło się uznawać produkcje oceniane na 7/10.  Przeciwną i jakże błędną opinię wykreowało w nas wiele czynników, ale zacznę oczywistego początku.

Gry wideo to w gruncie rzeczy świeże medium, w które stopniowo wgryzało się młode pokolenie. Był to nowy wymiar rozrywki, świetna zabawka dla dziecka. 30/40-letniego Tatusia nie do końca to kręciło, ale że dziecko się cieszyło, on podzielał jego emocje. Nie oszukujmy się, każdy kojarzy gry z dzieciństwem. Jesteśmy pokoleniem, które dorastając przeżywało ewolucję gier.  Jeżeli więc będąc dzieckiem jedliśmy czekoladę, bo nam smakowała, zawsze będziemy przekonani, że była i jest smaczna. Jeżeli piliśmy Frugo, bo było, teraz po długiej przerwie bez problemów je kupiliśmy i piliśmy, bo „kiedyś było dobre, a może lepsze?”. Wszystko, co kiedyś wzbudzało w nas jakikolwiek podziw, teraz będzie uznawane za lepsze. Kojarzymy miłe chwile spędzone z danym tytułem i bez względu na to, czy obecnie każdy z tych docenianych elementów będzie wykonany epicko, będziemy mieli w pamięci te pierwsze, niezapomniane wrażenia. To tak, jak święta kiedyś i dziś. Nie znam nikogo, kto powiedziałby, że w dzieciństwie były słabe i nudne.

Kiedyś liczył się pomysł. Łatwiej było zaoferować coś unikalnego, bo gier było po prostu mniej. Sytuacja, kiedy dwie gry miały podobny scenariusz, poruszały podobną tematykę, czas i miejsce akcji, były odbierane jako podejrzenie. Nienormalne wydawało się wtedy, by kilka produkcji eksploatowały jeden pomysł. Dziś na palcach obu rąk nie zdołamy policzyć produkcji przesadnie do siebie podobnych. Elektroniczna rozgrywka –naście lat temu była ogromną, słabo zaludnioną wyspą, na   której pewne miejsce miał każdy mniej lub bardziej ciekawy pomysł. Oczywistą reakcją może więc wydawać się uznawanie pierwszego Call of Duty za grę wybitną. Rzeczywiście było dobre, ale nie znaczy to, że każdy kolejny shooter poruszający klimaty II Wojny Światowej, będzie gorszy i „już nie taki” jak stary dobry CoD.

Spójrzcie na Far Cry’a. Bez wątpienia przygoda niesamowita, świat, klimat, strzelanie, wszystko było tu genialnie zrealizowane. Gdyby jednak akcja nie działa się w dziczy, bądź jakaś inna produkcja z równie wysokim nakładem finansowym, pierwsza podjęłaby się wykreowania dżungli i wrzucenia tam bohatera, produkcja Cryteka przeszłaby bez echa.

Trzeba również mieć na uwadze, że konkretnych, dobrych i w miarę możliwości rozbudowanych tytułów w ciągu roku było tyle, że na każdą z nich mogliśmy poświęcić dwa miesiące, bo w tym czasie poza kilkoma mniejszymi grami, nic nie wyszło. Jeżeli chcieliśmy grać, odpalaliśmy tytuł i graliśmy, rzadko kiedy kończąc na jednokrotnym przejściu. Jest to również wyjaśnienie, dlaczego wcześniej gry były znacznie dłuższe. Inaczej być po prostu nie mogło. Dzisiaj natomiast krótki okres trwania nowego tytułu nie powinien nikogo dziwić. Nie wynikło to z lenistwa i podstępności twórców, lecz realiów współczesnego stylu życia.

Twierdzenie, że kiedyś gry były lepsze i sprawiały więcej radości, uważam więc za obalone. Nie wpływała na to bowiem jakość tytułu, lecz niszowość medium, jakim były gry wideo. Okres małej popularności i powszechności elektronicznej rozrywki przyczynił się do powstania wielu standardów, które współcześnie, z przyczyn oczywistych zostały zmienione. O to cały płacz.

Piras
22 stycznia 2014 - 17:59