Moja kariera w FIFA14 #16: Sparing na Emirates Stadium - Brucevsky - 15 lutego 2014

Moja kariera w FIFA14 #16: Sparing na Emirates Stadium

Źródło: stalguiden.com

Rok po zakończeniu kariery w FIFA12 wracam do świata produkcji EA Sports. Poznając zmieniony tryb kariery, odkrywam smaczki i błędy nowej odsłony słynnej serii. Przy okazji zachęcam do dyskusji o zmianach, wadach, zaletach, talentach, formacjach, drużynach i sukcesach.  

Albo mam pecha, albo ten świat jest już taki niesprawiedliwy. Drugi raz z rzędu osiągam z przeciętnym, żeby nie powiedzieć słabym, klubem sukces, a zarząd w zamian oferuje mi ochłapy. Musiałem poszukać w sobie wewnętrznych zapasów motywacji, by w tej niełatwej sytuacji podjąć rękawicę i poprowadzić Sabadell w debiutanckim sezonie w Primera Division.

Przede mną leżała zabazgrana kartka, na której przez ostatni kwadrans zrobiłem tabelkę, by zorientować się w sytuacji kadrowej swojej drużyny po pierwszych czterech tygodniach okienka transferowego. Nie wyglądało to dobrze. W praktyce zamiast się wzmocnić, by móc obronić miejsce w pierwszej lidze, osłabiliśmy się. Zamiast Nauzeta, któremu na skutek dziesiątek ofert transferowych uderzyła do głowy sodówka i którego musieliśmy w końcu sprzedać, bo nie chciał podpisać kontraktu, przyszedł z Atletico Madryt doświadczony Aranzubia. W obronie straciliśmy tylko Gyameraha, który wrócił po okresie wypożyczenia do macierzystej drużyny. On akurat sporo w zeszłym sezonie nie grał. W pomocy pojawili się lewoskrzydłowi Dahlstrom i Migue Garcia, którzy zastąpili Sutila. Odszedł słaby Yeray, a za niego z wolnego transferu ściągnęliśmy Nowozelandczyka Keata, Portugalczyka Coentrao Marafonę (Maradona z błędem, heh) i Jonckheere z ligi belgijskiej. W ataku odszedł nam Jordon Ibe, pojawił się za to nieopierzony Włoch Crescenzi. Do rozgrywek przystąpimy więc bez naszego najlepszego strzelca z poprzedniego sezonu, z innym bramkarzem i wreszcie dobrym lewym skrzydłem. Hip hip hura.

Zarząd Sabadell zgłupiał – pomyślałem, gdy zachwycony asystent poinformował mnie, że sparingi zagramy z Lille, Arsenalem i Montpellier. Mamy zatrzymać czołową ekipę ligi francuskiej i nie dać się zabić na Emirates Stadium? – pytałem sam siebie – czy oni powariowali? Prezes chyba w ogóle nie brał pod uwagę, jak ewentualne klęski w sparingach mogą odbić się na morale piłkarzy. Jego to nie obchodziło, ja wiedziałem, że potem w szatni będzie stypa, a w takiej atmosferze trudno bronić się przed spadkiem.

Gdy Marvin Martin w 90 minucie władował nam drugiego gola w pierwszym meczu towarzyskim, potarłem tylko dłonią czoło, zakrywając oczy. Nie istnieliśmy na boisku, nie potrafiliśmy nic sensownego stworzyć, a w obronie popełnialiśmy spore błędy. To Lille, taki sam poziom pokaże pewnie z połowa naszych ligowych rywali. Niczego gorszego po Valencii, Sevilli czy Atletico się nie spodziewałem.

Po kilku dniach treningów zapakowałem się z chłopakami w samolot do Londynu.  Wkrótce byliśmy już na Emirates Stadium. Choć było to tylko spotkanie towarzyskie, na trybunach zasiadło kilkadziesiąt tysięcy fanów. Spodziewacie się widowiska, bo przyjechał beniaminek z Primera Division i na pewno dostanie kilka bramek, co? – pytałem w myślach zadowolonych Anglików, którzy zasiadali na czerwonych krzesełkach. Z myśli wyrwał mnie Arsene Wenger, który przywitał się tradycyjnym uściskiem dłoni. Zaskoczył mnie, gdy drugą ręką poklepał mnie po plecach i rzucił – dobra robota z Chateauroux. Podziękowałem, nie będąc w stanie pokonać zdumienia i pokusić się o jakąś lepszą odpowiedź. Arsene znał i lubił francuską piłkę, więc na pewno zwrócił uwagę na Chateauroux przed kilkoma laty. Szkoda, że wtedy nie spotkaliśmy się na boisku.

Samo spotkanie na Emirates Stadium układało się po myśli trenera Arsenalu, choć na pewno nie fanów Kanonierów. 1:0 do przerwy było dla nich niewystarczające. Przewaga gospodarzy nie podlegała jednak dyskusji. Patrzyłem na nieco nieporadnie biegających podopiecznych i widziałem przyszłość. Czułem, że z czołówką La Liga będzie podobnie. To nie wróżyło dobrze. Na szczęście w 60 minucie powody do radości dał mi Sepulveda, który w swoim stylu urwał się obrońcom, dopędził podaną na dobieg piłkę i umieścił ją przy długim słupku bramki londyńczyków. Wojtek Szczęsny przyglądał się temu z ławki, bo między słupkami stał Damian Martinez.  Ostatecznie skończyło się na 1:1. W trzecim sparingu z Montpellier żadne bramki nie padły, a my znowu nie błysnęliśmy. Wielkimi krokami nadchodziło nasze pierwsze starcie w Primera Division, na naszym obiekcie z Realem Valladolid. Na własnym obiekcie z potencjalnym rywalem w walce o utrzymanie? Nie mogliśmy tego przegrać.

Bezbramkowy remis nie był szczytem marzeń, ale z drugiej strony, jak na pierwszy występ w Primera Division wypadliśmy nie najgorzej. Real Sociedad już tak wyrozumiały dla Sabadell nie był i choć zagrał bez Griezmanna i reszty gwiazd, to spokojnie wygrał 2:0. Czułem, jak w szatni atmosfera gęstnieje z każdą kolejną chwilą. Na szczęście kilku chłopaków było wyjątkowo ambitnych i porażki odbierało w pozytywny sposób, chcąc szybko się odkuć, zrewanżować, pokazać kibicom. Taka wola walki może okazać się kluczowa w naszej walce o utrzymanie. Dzięki niej już kilka dni później świętowaliśmy pierwszy triumf, pokonując na własnym boisku zaskakująco bezbarwny i zachowawczo grający Betis. W biurze spojrzałem na kalendarz kolejnych spotkań. Po Osasunie zacznie się prawdziwy test, Valencia, Espanyol, Sevilla i Villarreal – pomyślałem, głośno przełykając ślinę....
 
Quiz:

Ósma runda to całkowita dominacja Krasoslawa, który zgarnął komplet punktów i znowu odskoczył grupie pościgowej. Czy pyzior i damiaszg powalczą jeszcze o zwycięstwo, czy będą tylko rywalizować o drugie miejsce na podium? Sporo się może jeszcze zmienić, nawet legia2369 i Krycherr nie są bez szans. Może też pojawi się „czarny koń”, szósty uczestnik quizu?

Klasyfikacja generalna po ośmiu rundach:

1.    Krasoslaw 51 pkt  
2.    pyzior 23 pkt
3.    damiaszg 17 pkt
4.    legia2396 6 pkt
5.    Krycherrr 3 pkt

Dziewiąta runda pytań:

1.    W sezonie 2007/2008 jedna z drużyn straciła szansę na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, przegrywając po rzutach karnych. Jak nazywa się ta drużyna? (2 pkt) Jak nazywają się piłkarze, którzy w decydującym konkursie rzutów karnych nie wykorzystali dla niej jedenastek? (3 pkt)


2.    Co to za drużyna? (2 pkt) Kto jest jej prezesem? (2 pkt) Jak nazywa się Polak, który występował w jej barwach? (2 pkt)

3.    Jak nazywają się trzej piłkarze na tym zdjęciu? (3 pkt) Źródło: zimbio.com

Brucevsky
15 lutego 2014 - 13:01