Moja kariera w FIFA14 #28: Maraton Barca-Real-Villarreal - Brucevsky - 1 czerwca 2014

Moja kariera w FIFA14 #28: Maraton Barca-Real-Villarreal

Źródło: photosbysimoncooper.co.uk

Rok po zakończeniu kariery w FIFA12 wracam do świata produkcji EA Sports. Poznając zmieniony tryb kariery, odkrywam smaczki i błędy nowej odsłony słynnej serii. Przy okazji zachęcam do dyskusji o zmianach, wadach, zaletach, talentach, formacjach, drużynach i sukcesach.  

W końcówce sezonu nałożyły się na siebie obowiązki z pracy w Sabadell i reprezentacji Walii. Musiałem pracować na maksymalnych obrotach, by doprowadzić klub do historycznego czwartego miejsca w tabeli Primera Division, a z drużyną narodową awansować na mistrzostwa świata w Rosji. Na szczęście od obu sukcesów dzielił mnie tylko krok, więc w stresowych warunkach musiałem funkcjonować tylko przez kilkanaście dni.

Po pewnym zwycięstwie nad Granadą 5:0 moja drużyna umocniła się na czwartym miejscu w tabeli. Niżej notowanego rywala zdemolowaliśmy głównie dzięki wykonywanym z morderczą skutecznością rzutom rożnym. W sumie aż trzy bramki padły po wrzutkach z cornerów i uderzeniach głową stoperów, Moe i Carlosa Hernandeza. Teraz czekał nas tylko maraton Barcelona-Real Madryt-Villarreal, egzamin maturalny dla Sabadell. Zupełnie tak, jakby ligowe władze chciały sprawdzić, czy do tej pory mało znacząca jedenastka z Katalonii jest godna występów w elitarnych rozgrywkach międzynarodowych.

Lubię wyzwania i kompletuję wokół siebie piłkarzy, którzy są gotowi stawiać czoła nawet największym przeszkodom. Trzy trudne spotkania w odstępie kilkunastu dni nikogo więc nie przeraziły, choć pierwsza połowa spotkania z Blaugraną na Camp Nou zupełnie tego nie potwierdzała. W ciągu czterdziestu pięciu minut moi ustawienia w formacji 4-5-1 zawodnicy nie oddali nawet jednego strzału na bramkę, z reguły ganiając rywali po własnej połowie i wybijając piłki po autach. Widzowie i komentatorzy mieli prawo być rozczarowani, bo za 0:0 na tablicy wyników mogli obwiniać tylko nas. W szatni dałem znać piłkarzom, że tak grać nie możemy. Messi i spółka w końcu coś wepchną do siatki, a my po takim występie długo nie pozbędziemy się brzydko pachnącej łatki – sugerowałem podopiecznym. Mieliśmy zagrać ofensywniej.

Sam nie przypuszczałem, że pójdzie nam tak łatwo. Zaraz po wznowieniu Sepulveda urwał się prawym skrzydłem i dorzucił perfekcyjną piłkę w pole karne, za plecy Mascherano, który nie miał szans wygrać pojedynku główkowego z dobrze zbudowanym i nabiegającym na futbolówkę Novothnym. Akinfiejew, nowa twarz w Barcelonie, musiał skapitulować, a kibice na Camp Nou zbierać z podłogi wypuszczone w momencie strzelenia bramki tortille. Potem zaczęło się oblężenie, w efekcie którego Barca wywalczyła sobie w końcu rzut karny. Messi wyrównał, a ja z niesmakiem spojrzałem na arbitra liniowego, dając mu dyskretnie znać o moich odczuciach na temat okoliczności podyktowania jedenastki. Na konferencji prasowej nie musiałem jednak analizować tego karnego i krytykować arbitrów, bo zbyt ofensywnie ustawiona Barca pozwoliła jeszcze raz błysnąć Novothny’emu. Skończyło się na 2:1, ku złości Gerardo Martino. Świętowanie mistrzowskiego tytułu przez Blaugranę musiało poczekać.

Real Madryt przyjechał na Stadio America grać w piłkę. Jednocześnie jednak spokojni o swoje miejsce na podium Królewscy chyba nie zamierzali zostawiać w Katalonii za dużo zdrowia. To pozwoliło Sabadell wyszaleć się na boisku i strzelić aż trzy bramki. Najszczęśliwszy był autor pierwszej z nich, Pollet, który poczynił kolejny krok ku pozostaniu w klubie na kolejny sezon. Powodów do radości nie miał tylko de Jesus, którego sytuacja wygląda coraz bardziej dramatycznie. Z jego skutecznością jest gorzej niż z tą Fernando Torresa po przyjściu do Chelsea. Zwracali na to uwagę kibice, a nawet komentatorzy w przedmeczowych analizach. Wszystko wskazuje na to, że de Jesus wkrótce zmieni pracodawcę.

Dwa kolejne spotkania, z Villarreal i Levante, też wygraliśmy, choć obie ekipy sprawiły nam trochę problemów. Sześć dodatkowych punktów na koncie oznaczało, że Liga Mistrzów była już na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło liczyć na potknięcie Valencii lub zdobyć choćby punkt w ostatnich potyczkach sezonu. Zadowolony ze swoich osiągnięć mogłem skupić się na dwóch arcyważnych meczach eliminacji mistrzostw świata, z trzecimi w tabeli Czechami i ścigającymi nas Francuzami.

Quiz:

Pierwsza runda drugiego sezonu quizu za nami, lepszej zapowiedzi dalszej rywalizacji być po prostu nie mogło. Aż czternaście punktów dopisał sobie legia2396, ekspert FIFA 12, który dał wyraźny sygnał konkurentom, że zamierza znów walczyć o tytuł. Po dwa oczka za wytypowanie liczby bramek strzelonych przez Ubiparipa w meczach z Barceloną i Realem zdobyli też damiaszg i uwagastrzelam. Czy w dwudziestej rundzie quizu legia2396 znów zapunktuje? A może odpowiedź dadzą czołowi zawodnicy obecnej edycji quizu, w tym broniący tytułu po pierwszym sezonie, pyzior?

Klasyfikacja generalna po dziewiętnastu rundach:

1. pyzior 48 pkt   
2. Krasoslaw 38 pkt
3. damiaszg 30 pkt
4. legia2396 17 pkt
5. krisleap 12 pkt
6. uwagastrzelam 10 pkt
7. Krycherrr 6 pkt
8. footballdream 4 pkt
9. Kruk 3 pkt
10. Bitten Apple 1pkt

Dwudziesta runda pytań:

1.  Na mistrzostwach świata w 2002 roku doszło do sensacyjnego rozstrzygnięcia w meczu USA – Portugalia. Jedną z bramek dla zwycięskich Amerykanów strzelił pechowo wówczas Jorge Costa. Który zawodnik USA nabił wówczas Portugalczyka w taki sposób, że piłka wpadła do bramki? (3 pkt)


2. Jak nazywa się ten zawodnik? (3 pkt) W tym roku przyczynił się on do odpadnięcia swojej drużyny z krajowego pucharu. W jaki sposób zawiódł wówczas kibiców? (3 pkt)


3. Którzy piłkarze byli najskuteczniejsi w tegorocznych play-offach o awans do angielskiej Premier League? (2 pkt)

4. Która drużyna zakończy trwający sezon wyżej w mojej karierze FIFA 14, Valencia czy Sevilla? (2 pkt)

5. Ile bramek zdobędą Brazylijczycy w towarzyskim meczu z Panamą we wtorek? (3 pkt) – pytanie otwarte do 3 czerwca do 18:00.

Brucevsky
1 czerwca 2014 - 16:10