Bycie prosem popłaca. Ile można zarobić na e-sporcie? - Dateusz - 24 marca 2015

Bycie prosem popłaca. Ile można zarobić na e-sporcie?

Katowickie IEM Expo cieszyło się w tym roku ogromnym zainteresowaniem, tysiące odwiedzających i wielkie turnieje goszczące najlepsze drużyny e-sportowe na świecie. Topowi gracze pokazali się, zagrali i wyjechali z całkiem pokaźnym dorobkiem, jak na trzy dni zmagań… Dlatego dziś będziemy mówić o liczbach. Ile można zarobić na e-sporcie?

Gry mają w naszym kraju ciężki żywot. Raz uważane za rozrywkę wyłącznie dla dzieci, innym razem okrzykiwane przez media jako jedyne źródło zła i główna przyczyna agresji wśród młodzieży. Do tej pory trudno było przekonać ludzi nie mających dużej styczności z elektroniczną rozrywką do innego zachowania niż linczowanie gier wideo wespół z dziennikarzami największych stacji telewizyjnych. Lecz czasy się zmieniają, branża rośnie w siłę, nabierając rozpędu nabiera również wartości rynkowej. I tak, kilka lat temu z cienia powoli zaczął wychodzić e-sport, na którym najlepsi z najlepszych zarabiają naprawdę ogromne pieniądze.

W rzeczywistości e-sport ma za sobą bardzo już długą historię. Prawdopodobnie pierwsze zawody e-sportowe miały miejsce ponad czterdzieści lat temu na Uniwerystecie Stanforda w Stanach Zjednoczonych. To właśnie tam dziewiętnastego października 1972 roku dziesiątki studentów zaproszonych na “intergalaktyczną olimpiadę Spacewar” zmagało się o tytuł najlepszego gracza w Spacewar, jedną z pierwszych gier wydanych na komputery. Szczęśliwy zwycięzca nagrodzony został roczną prenumeratą magazynu kulturowego Rolling Stone.

Na prawdziwie “duże” wydarzenie należało czekać jeszcze kolejnych osiem lat. Dopiero w 1980 roku Atari zorganizowało turniej Space Invaders, gdzie celem partycypantów było zdobyć jak najwyższy wynik w grze. Wydarzenie miało niespotykaną wcześniej skalę,  udział w zawodach wzięło ponad dziesięć tysięcy graczy. W ten sposób Atari zrobiło z gier wideo bardzo popularne hobby. E-sport powoli rozwijał się, w gazetach ukazywały się reklamy i relacje z dotyczących coraz to innych gier imprez. Może to zabrzmi niewiarygodnie, ale zawody e-sportowe otrzymały swój pierwszy program telewizyjny już w 1982 roku. Program o nazwie Starcade przedstawiał uczestników walczących o najlepsze wyniki w grach arcade i w ciągu dwóch lat doczekał się 133 epizodów. Zwycięzca w nagrodę mógł otrzymać grę arcade, robota, szafę grającą, a nawet wakacje. Jak sprawa nagród wygląda dziś? Nie dostaniemy biletu lotniczego na Hawaje, ale grubą gotówę, za którą można kupić własną wysepkę.

Zawody Space Invaders

Na dobry początek zajmiemy się ligą e-sportową prowadzącą turnieje chyba wszystkich gier, w których jest możliwa jakakolwiek konkurencja - Electronic Sports League, znaną szerzej jako ESL i szczególnie dla nas ważną z powodu goszczonych w Katowicach mistrzostw Intel Extreme Masters. Mistrzostwa IEM to trzy dni zmagań najlepszych drużyn League of Legends i strategów Starcrafta 2. Fani mogli podziwiać zacięte walki na Summoner’s Rift i wstrzymywali oddech podczas finałowych starć pomiędzy Team SoloMid i Team WE. Bezsprzecznie z wynikiem 3:0 oraz pucharem do domów pojechali panowie z TSM. Ale czy puchar to wszystko? Oczywiście, że nie. Z łącznej puli nagród przeznaczonych przez sponsorów IEMu dla League of Legends, wynoszącej 183,4 tysiące dolarów aż 108 tysięcy powędrowało na konta graczy TSM. Nieco większą nagrodą “na głowę” poszczycić się może Zest, zwycięzca turnieju Starcrafta 2. Pochodzący z Korei gracz poza wspaniałym pucharem wzbogacił się o 68,7 tysiąca dolarów, a jest to zaledwie czubek góry pieniędzy jakie zdobył on przez całą swoją Starcraftową karierę.

Może dziwić fakt, że choć mistrzostwa IEM były główną atrakcją Katowickiego IEM Expo, to najwyższa pula nagród przypadła odbywającej się równocześnie imprezie ESL One Katowice i grze Counter-Strike: Global Offensive - 250 tysięcy dolarów, z których 100 tysięcy przekazane zostało do rąk zwycięzców z drużyny Fnatic. Co jak co, ale Valve doskonale dba o swoje marki. Jeżeli obawiacie się, że nie zarobicie nigdy na e-sporcie, bo nawet jeżeli otrzymacie zaproszenie na mecz to nie uda wam się wejść na podium, to przestańcie się martwić - za sam udział w Katowickich spotkaniach gracze zebrali od 400 (CS:GO), do nawet 1250 dolarów (Hearthstone), czyli całkiem ładne wypłaty. W ciągu trzech dni zmagań łącznie progracze zabrali do domów nie bagatela 610 tysięcy dolarów! Szybkie przeliczenie na złotówki? Grubo ponad dwa miliony złotych.

Tegoroczny IEM to jednak dopiero wstęp do wybałuszania oczu na liczby. Teraz pokrótce przyjrzymy się kilku najlepiej opłacanym w e-sporcie grom i zarobkom ich najlepszych graczy. Niekwestionowanym liderem jest w tym przypadku Dota 2 z łączną kwotą 28 milionów dolarów (!)  wypłaconych zwycięzcom więcej niż trzystu trzydziestu różnych e-sportowych rozgrywek. Najważniejszym wydarzeniem dla graczy Doty jest coroczny The International, który od początku swojego istnienia zawsze zaskakiwał wysokością nagród. Ubiegłoroczna edycja szczególnie uszczęśliwiła grupkę chińskich graczy z drużyny Newbee natychmiastowo czyniąc ich… milionerami. Hao, Banana, Mu, xiao8 i SanSheng otrzymali ponad pięć milionów dolarów wypłaconych z największej puli nagród w historii e-sportu - dziesięciu milionów dolarów. Tym samym panowie zostali najwyżej opłacanymi graczami w historii e-sportu, przeskakując o kamień milowy nad dotychczasowym liderem rankingu o nicku Jaedong, zawodowo zmagającym się z serią Starcraft. Również drugie i trzecie miejsce podium załapało się na ponad milionową nagrodę, a ostatnie, czternaste miejsce musiało zadowolić się “marnymi” 22 tysiącami dolarów, czyli pieniędzmi większymi niż niejedna nagroda główna innych turniejów. Możemy się spodziewać, że tegoroczna pula The International będzie jeszcze wyższa

Newbee odbierając trofeum || DotA2

Choć po zapoznaniu się z The International kolejne przykłady nie będą robić już takiego wrażenia nie trudno będzie zauważyć, że wciąż są to ogromne pieniądze. Numerem dwa w naszym zestawieniu jest League of Legends. Od czasu premiery gry w 2009 roku odbyło się ponad tysiąc trzysta e-sportowych spotkań, a łączna pula nagród przekazana ich uczestnikom to przeszło 19 milionów dolarów (zaznaczę, że podczas Dotowego The International w ciągu zaledwie czterech spotkań wypłacono 17 milionów!). W przypadku tego tytułu wydarzeniami, które raz rocznie mocno podgrzewają atmosferę i posiadające największą pulę pieniężną dla zwycięzców jest World Championship, będąca jednocześnie zwieńczeniem sezonu powoli przygotowującym wszystkich graczy do szerokich zmian w mechanice gry. Zwycięzcy edycji 2014 roku, koreańska drużyna Samsung Galaxy White wzbogaciła się o okrąglutki milion dolarów. Zwycięstwo tych panów nie powinno nikogo dziwić, jeżeli spojrzy się na grafy najlepiej zarabiających graczy LoL - cała piątka znajduje się w top 11. Za ciekawostkę niech posłuży fakt, że na ostatnim miejscu rozgrywek znalazła się drużyna Taipei Assassins, w której gra numer jeden najlepiej zarabiających prograczy LoLa, bebe. Jemu i jego drużynie zapłacono 5 tysięcy dolarów od osoby.

Gry MOBA to e-sportowy fenomen, właśnie one są najpopularniejszymi i najchętniej oglądanymi gatunkami rozrywki. Nie przeszkadza to jednak w stanięciu na podium Starcarftowi - strategii czasu rzeczywistego, w której bezgranicznie zakochała się Korea (swoją drogą Daleki Wschód dominuje wszystkie rankingi każdej z trzech opisywanych do tej pory gier). Druga część Starcrafta to ponad dwa tysiące zawodów o łącznej puli nagród 15,5 miliona dolarów. Zainteresowani poza oglądaniem pełnych zaangażowania i nerwów meczy koreańskich mistrzów, połączonych z komicznymi wręcz wybuchami emocji ze strony komentatorów mogą pokusić się o sprawdzenie poczynań naszych rodaków. Zwłaszcza dwóch z nich jest naprawdę wartych zwrócenia uwagi, są to Nerchio i MaNa, obaj mogą pochwalić się około pół milionem złotych zarobionymi na różnych turniejach SC2. O największe pieniążki progracze drugiego Starcrafta ścierają się w corocznym World Championship Series. Wynagrodzenia ubiegłorocznej edycji zaczynały się na 5 tysiącach dolarów, a kończyły na 100 tysiącach dla pierwszego miejsca podium, które zajął niejaki Life. Co ciekawe cała pula 250 tysięcy została przyznana wyłącznie koreańczykom. I dziwić się, że na tamtejszych zawodach pojawia się premier kraju…

Jacyś gracze Counter-Strike obecni? Mam nadzieję, ponieważ właśnie ten tytuł nie tylko jest pierwszym na naszej liście nie opanowanym przez hordę graczy z Azji, ale chwali się też największą grupą prograczy z Polski, z których aż czterech znajduje się w top 10 najlepiej zarabiających e-sportowców Counter-Strike 1.6. Są to neo, Taz, Loord i kuben, zaangażowani teraz w scenę e-sportową CS:GO. Loord i kuben zarobili już po ponad 120 tysiące dolarów, natomiast neo i Taz niemal po 200 tysięcy wysadzając de_dust. Legendarna wersja 1.6 powoli odeszła w zapomnienie wraz z rokiem 2012 i premierą odsłony Global Offensive, wciąż można natrafić na wspominkowe mecze w kanciastym świecie “jedynego prawdziwego” CSa. Rozgrywki w CS:GO odbywają się dużo częściej niż w przypadku innych gier. Od początku tego roku odbyło się już ponad 40 różnych imprez, podczas których gracze zarobili prawie sześćset tysięcy dolarów (z czego ćwierć miliona podczas wyżej wspominanego ESL One Katowice). E-sportowe oblicze CS:GO bardzo prężnie się rozwija, od premiery gry w 2012 roku odbyło się ponad pięćset oficjalnych e-sportowych zawodów o łącznej wartości nagród blisko czterech milionów dolarów.

Na pewno wartą wspomnienia w tym zestawieniu grą jest Smite, kolejna przedstawicielka gatunku MOBA, stawiające na inne, przez wielu uważanych za ciekawsze przedstawienie rozgrywki w widoku zza pleców bohatera. Wraz z początkiem roku, jeszcze w styczniu odbyły się światowe mistrzostwa Smite, gdzie pula nagród przekroczyła 2,6 miliona dolarów zostając czwartymi zawodami o najwyższych nagrodach (pierwsze trzy miejsca zajmuje Dota2 z The International 2014 na czele), przewyższając tym samym największą pulę zawodów League of Legends, która przypadła na zeszłoroczne mistrzostwa. Nieco mniejsza ilość zawodników i drużyn pozwoliła zgarnąć ostatnim dwóm miejscom aż po 32 tysiące dolarów! Pierwsze miejsce podium zajęte przez graczy ze Stanów Zjednoczonych zabrało do domu 1,3 miliona dolarów, czyli dokładnie 50% całej puli.

 

Zwycięski Fnatic na ESL One Katowice 2015 || 8frag.com

Zainteresowani fenomenem e-sportu poza oczywistym śledzeniem swojej ulubionej gry i jej własnego związku prowadzonego przeważnie przez twórców powinni zwrócić swoją uwagę na organizacje podobne ESL, zrzeszające nie pojedyncze gry, lecz dziesiątki tytułów. Osobiście, z powodu mojego zamiłowania do serii Halo, której oficjalnych zawodów w Europie nie spotkam, zaglądam czasem do Major League Gaming, jednej z największych organizacji e-sportowych w Ameryce Północnej. MLG jest szerzej nastawiona na gry FPS i bijatyki aniżeli RTS i MOBA, lecz i tych tutaj nie braknie. Równie dobrym pomysłem jest zapoznanie się ze Szwedzkim DreamHackiem, największą imprezą LANową na świecie, której największe widowiska odbywają się dwa razy w roku pod nazwami DreamHack Summer i DreamHack Winter - można na nich natrafić na coraz rzadsze rozgrywki bijatyk, chociażby zeszłego lata mogliśmy obejrzeć walki w Ultra Street Fighter IV.

E-sport przeszedł długą drogę i choć zawitał do nas dopiero nie dawno, wiemy już, że w rzeczywistości towarzyszył branży niemal od samego początku. Jak wpłynie na e-sport czas? Czy rzeczywistość wirtualna w postaci Oculusa i Re Vive wprowadzi do e-sporu jakieś zmiany? Na tą chwilę, dzięki coraz większej popularności elektronicznej rozrywki możemy przypuszczać, że będzie stale rósł w siłę i możemy zastanawiać się, jak wyglądać będzie przyszłość tej formy zabawy. Z roku na rok większe nagrody pieniężne setek turniejów wskazują na coraz wyższy poziom zmagań i na pewno zwiastują przypływ nowych chętnych do spróbowania swoich sił w elektronicznych sportach, ponieważ jak teraz wiemy, e-sport to wielkie pieniądze.

Dateusz
24 marca 2015 - 08:30