10 powodów dla których powinieneś obejrzeć nowego Mad Maxa - Piras - 28 maja 2015

10 powodów, dla których powinieneś obejrzeć nowego Mad Maxa

Swój okres świetności ma obecnie Mad Max, nowy film George’a Millera oparty o zapoczątkowane przez tego samego reżysera, postapokaliptyczne uniwersum z 1979 roku. Oczekiwania były ogromne, bo i twórcy co rusz dolewali oliwy do ognia wznieconego u fanów tego specyficznego świata i spragnionych wartkiej akcji konsumentów kina.

Zatem jaki jest ten nowy Mad Max? Coś z nim nie tak? Czegoś brakuje, albo z czymś twórcy przedobrzyli? Zamiast standardowej recenzji przedstawiam wam wypunktowane „ohy i achy” nad nowym dziełem Millera. Jest co zachwalać i nic w tych jakże pozytywnych aspektach nie jest na siłę ukoloryzowane ani przesadzone. To bardzo dobra produkcja filmowa i choć niepozbawiona wad, na tyle atrakcyjna i wartościowa, że owe negatywne strony są drobnostką w świetle zalet.                                                                                                                                                                                   

1. Angażujący

Choć nie jest to film skłaniający do refleksji, z całą pewnością jest bardzo absorbujący. Dynamika, szaleństwo, duża prędkość i każda składowa wykreowanego na nowo świata sprawia, że wychodząc z kina czujemy nie tylko podekscytowanie, ale i realne, pozytywne zmęczenie – zupełnie tak, jakbyśmy my sami brali udział w niesamowitej walce o przetrwanie wśród pustyń i rażącego słońca.

2. Tom Hardy w swoim żywiole

Angielski aktor ma w sobie pewną magiczną cechę, która sprawia, że nawet gówniany film z jego udziałem staje się wartościowy. Max w wykonaniu Toma jest imponujący, choć nie taki sam. Jest małomówny, wizualnie sprawiający wrażenie nieuchwytnego, nadzwyczajnego i takiego, do którego należy zwracać się z respektem – czyli Tom Hardy w swoim żywiole. Nie poświęcono szczególnie dużo czasu na przedstawienie jego osoby, ale kilkoma słowami podkreśla swoją niezależność i podstawowe wartości, a reszta wynika z akcji.

3. Jedno wielkie szaleństwo

Pierwszy człon tytułu jeszcze nigdy nie grał w jakimkolwiek filmie takiej roli jak tutaj. Ta dzikość, szaleństwo, zatracenie w ludzkich wartościach! To niesamowite, jak charakterystyczny stał się świat Mad Maxa, bo choć poprzednio i tak imponował swoją nienaturalnością, tym razem mamy do czynienia ze znacznym podniesieniem poziomu. Mnóstwo tu jedynych w swoim rodzaju elementów, zwyczajów, zachowania ludzi i trepów, co w tym surrealistycznym świecie wydaje się spójne, integralne, a podczas oglądania seansu wręcz szokuje – w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nieustannie podczas seansu emocjom towarzyszy podziw tego szalonego, nadzwyczajnego środowiska.

4. To najlepsza, nieoficjalna ekranizacja gry Rage

Pierwsze, co przyszło mi na myśl po obejrzeniu Mad Maxa, to wrażenie, że coś mi ten film przypomina. I nie chodzi wcale o poprzednie części, czy jakąkolwiek inną produkcję kinową, ale o Rage - grę studia id Software. Głównie za sprawą specyfiki wizualnej i charakterystyki postaci, czy wszelkich materialnych elementów otoczenia, film ten łudząco przypomina wspomnianą produkcję i chwała za to. W końcu dostałem Rage’a, na jakiego zawsze czekałem. Szkoda tylko, że nieinteraktywnego.

5. Strona wizualna i efekty specjalne

Wizualny majstersztyk. Tak jak niegdyś ta niskobudżetowa produkcja imponowała wizualnie względem konkurencyjnych filmów, tak i obecnie Mad Max również się wyróżnia. Od dzikich stylizacji, przez piękne krajobrazy, aż po efektowne burze piaskowe. Uczta dla oczu w każdym momencie seansu. Coś pięknego.

6. Boska Charlize Theron nie do poznania!

Przed usadowieniem tyłka na kinowym fotelu nie miałem pojęcia, że Charlize Theron w ogóle wchodzi w skład ekipy aktorskiej. Świadom byłem tylko głównej roli Hardy’ego i wiedziałem, że więcej wiedzieć mi nie trzeba. Myliłem się. Filmowa Furiosa to postać bardziej charakterystyczna niż Max, klarowniej przedstawiona i sprawiająca wrażenie, jakoby to właśnie ona odgrywała najważniejszą rolę. Sprawiedliwa, odważna, waleczna i wieje od niej survivalem na kilometr. Oczywiście, Charlize mogła tylko się dołożyć do zabarwienia wykreowanego na potrzeby scenariusza, charakterystycznego wizerunku, ale zrobiła to z oszałamiającym efektem.

7. Fantastyczny soundtrack

Pisząc te słowa rozkoszuje się playlistą soundtracku. Nie są to co prawda utwory, które słuchałbym przy wcinaniu schabowego, albo porannego przeglądania prasy, ale znacznie pomagają w ponownym wzbudzeniu emocji jakimi darzyły mnie podczas seansu. Przyjemne dla ucha, epickie. W chwilach spokojnych odpowiednio rozluźniające i ponure, a podczas dynamicznej akcji skutecznie potęgujące wartkość, tępo i dzikość. Ścieżka dźwiękowa nowego Mad Maxa jest niczym sól i pieprz dodany do kanapki z pomidorem. Smakuje lepiej pod każdym względem.

8. Nux

Był też sobie taki człowieczek z białą mordą, Nux się zwał. Początkowo jego działania były podporządkowane wyłącznie chęci zaimponowania Wielkiemu Joe, ale następne wydarzenia udowodniły wyrazistość tej postaci. Ten z pozoru przeciętny trep okazał się najciekawszą i najbarwniejszą postacią, co w tym przypadku jest ogromną zasługą Nicholasa Houlta. To jego sukces, potężnie przywiązał się do swojego filmowego odpowiednika, co zaowocowało fantastycznym finalnym efektem.

9. Emocje i akcja

To jeden z najbardziej efektownych i emocjonujących filmów ostatnich lat. Wzorowe kino akcji, oglądając które nie mamy czasu ani szczególnych chęci zwrócić się do osoby towarzyszącej na sali kinowej. Jesteśmy pochłonięci, co jest efektem świetnego tempa i świetnego porcjowania wydarzeń. Jeden wielki, porywający pościg.

10. Nie stara się być tym samym w nowej oprawie

Ogólna konstrukcja nowego Mad Maxa może wydawać się dość kontrowersyjna, gdyż można odnieść wrażenie, iż cały film nie wykorzystuje potencjału uniwersum i skupia się jedynie na jednej sekwencji. Wbrew pozorom jest to jednak bardzo pozytywny aspekt. Destrukcją byłoby podać to samo w nowej oprawie. George Miller w Fury Road pokazał wszystko, co w świecie Mad Maxa najważniejsze, zamykając to w jedną dynamiczną akcję. W efekcie tego nie jest to już ten sam Mad Max, ale klimat i atmosfera są doskonale znane.

Choć sukces sprzedażowy może przyczynić się do różnych scenariuszy, zakończenie nie sugerowało sequela. Oczywiście można by bez problemu wymyślić i dopiąć kontynuację zdarzeń, ale myślę, że to przyniosłoby zgubę owej produkcji. Nie jest to oczywiście produkcja idealna, bo wszystko ma swoje wady i zalety. Niestety. Niemniej jednak żaden z powyższych argumentów nie jest pisany na siłę, to tylko rzeka myśli i odczuć, która wylewa się po obejrzeniu filmu.

Piras
28 maja 2015 - 00:00