Piaskownica w grach: błogosławieństwo czy przekleństwo? - Jam Łasica - 13 listopada 2015

Piaskownica w grach: błogosławieństwo czy przekleństwo?

Szybki test: macie minutę, ile jesteście w stanie w tym czasie wymienić tytułów (powiedzmy, że poza grami sportowymi), nie będących sandboksami? Pięć? Dziesięć? Więcej? No to gratuluję. Ja miałbym z tym problem. No chyba, że każdego CoDa będziemy liczyć osobno. Jednak do czego zmierzam; do krótkiej konkluzji będącej podsumowaniem rynku gier video XXI wieku: dzisiaj niemal każdy twórca ma manię tworzenia sandboksa albo wrzucania do swojego produktu jego naleciałości. Nawet jeśli jakaś gra nie ma ambicji tym sandboksem, to i tak jakiś element piaskownicy tam znajdziemy. Nie to, żebym narzekał na ten stan rzeczy, bo mi to akurat nie przeszkadza. Pytanie czy są tacy, których to zacznie lub już zaczęło drażnić?

Assassin's Creed, Far Cry, Batman, Mad Max, GTA, Tomb Raider, Red Dead Redemption, Just Cause... Wymieniać dalej? Tytuły pierwsze z brzegu, serio. Ostatnio grane. Wspólny mianownik? To pytanie retoryczne. Dużo większą sztuką będzie zebranie gier, które z piaskownicą nie mają nic wspólnego. Tylko czy ktoś jeszcze takie tytuły robi? Spójrzmy na listę premier w tym roku. Powiedzmy w ciągu ostatnich 3 miesięcy. Indyki i „sportówki” pomijam.

Listopad: Fallout 4, Battlefront, Black Ops III, Rise of the Tomb Raider, Syndicate, NFS. Sandboxów trzy na sześć. Obok nich dwie strzelanki i ścigałka. Październik: Uncharted: Kolekcja, WRC 5, Wiedźmin: Serca z Kamienia, Tales of the Borderlands, Guitar Hero, Divinity, Halo 5. Sandboxów: cztery na siedem. OK, trochę kontrowersyjnie, bo Divinity to oldshool-rpg, ale otwarty świat jest tu jak najbardziej. Inklinacja uzasadniona. Wrzesień: Mad Max, MGS V, Destiny: Taken King, Forza 6, Blood Bowl II. Sandboxów dwa na pięć. I nie wliczam tu Destiny, bo... nie grałem i nie wiem jak wygląda tam sprawa otwartości świata. Summa summarum jednak wychodzi mi łatwym rachunkiem, że sandboxy to ponad 50% rynku. Licząc oczywiście w uproszczeniu. Procent imponujący. Zauważmy też przy tym, jakimi blockbusterami są te tytuły. Niezależnie od swoich upodobań chyba każdy się zgodzi, że MGS czy Wiedźmin to gry z zupełnie innej półki niż Blood Bowl czy Guitar Hero.

Reasumując temat i odpowiadając na tytułowe pytanie; kwestia wszechobecności ducha sandboxa w dzisiejszym świecie gier jest „potwierdzonym info”, czy tego chcemy czy nie. Pytanie czy to tylko tymczasowa naleciałość twórców i znak naszych czasów czy stała tendencja i z piaskownicą będziemy obcować już zawsze przy dużych tytułach? Na kwestię tę zwrócił mi ostatnio uwagę mój kolega, nieco narzekając na ten stan rzeczy. Mi on z kolei kompletnie nie przeszkadza i nie mam nic przeciwko temu, aby sandbox wciąż trząsł tym przemysłem. Więcej Wiedźminów, Maxów i GTA? Proszę bardzo! A jak by jeszcze padło hasło „robimy RDR 2”, byłbym już całkowicie ukontestowany. Dla mnie wszędobylska piaskownica to absolutne błogosławieństwo na rynku i nie mam nic przeciwko temu, aby całkowicie zdominowała ona rynek. OK, boję się syndromu Asasyna i znudzenia tematem, ale jeśli nikt nie będzie do swoich produkcji upychał zapełniaczy czasu i sztucznego wydłużania gameplayu a la' Unity, słowa złego nie powiem.

Przy okazji; jeśli spodobał Wam się mój premierowy tekst, serdecznie zapraszam na swojego bloga, gdzie również jest o grach i filmach, tyle że z większym przymrużeniem oka i nietypowym (mam nadzieję) podejściem do wielu tematów.

www.drugastronaekranu.wordpress.com

www.facebook.com/drugastronaekranu

Jam Łasica
13 listopada 2015 - 02:29