Co tam słychać w Legionie Samobójców? - Kamil Brycki - 2 sierpnia 2016

Co tam słychać w Legionie Samobójców?

Comic-Con jest ciekawym fenomenem. Nigdy nie wiem, kiedy się rozpoczyna i kiedy kończy, ale jednak zawsze jestem na bieżąco – szczególnie z filmowymi zwiastunami. Bo, przyznam szczerze, ze wszystkich informacji te interesują mnie najbardziej i, na całe szczęście, tych też w zasadzie nie da się przeoczyć. Tegoroczne trailery podobały mi się, lecz tylko jeden z nich obejrzałem drugi raz. I trzeci. Czwarty i piąty prawdopodobnie też i nie wiem, czy to za sprawą samego filmu, montażu, czy może muzyki. Przechodząc więc do meritum – jak tam piosenki z Suicide Squad?

wall.alphacoders.com

Zwiastun Legionu Samobójców zaczyna się od piosenki zespołu Twenty One Pilots – Heathens. Z młodymi (tak przynajmniej wnioskuję po teledysku i po samej piosence) artystami nie miałem wcześniej styczności – w przeciwieństwie, jak się okazuje, do milionów fanów – i po przesłuchaniu Heathens doskonale wiem, czemu. Chociaż piosenka z Suicide Squad podoba mi się, to jednak nie wiem na ile jest to warstwa muzyczna, a na ile wspomnienia z bardzo dobrego zwiastuna, który miałem przyjemność oglądać parę razy. Głos wokalisty, nawet przyjemny, ale jednocześnie dziecinny i piskliwy, regularnie zmienia się z ładnym i wpadającym w ucho motywem instrumentalnym, co można zaliczyć tylko na plus. Dodając do tego fakt, że piosenka jest naprawdę krótka (około 3 minut) – wychodzi na to, że Heathens nie jest może najlepszą piosenką, jaką kiedykolwiek słyszałem, ale przyznam, że aktualnie nawet miło się jej słucha. Czy będę o niej pamiętał w przyszłości? Wątpię.

Później nadchodzi czas na Sucker for Pain – Imagine Dragons, Wiz Khalifa, Lil Wayne i paru innych raperów (dobrzy, ale słyszę o nich pierwszy raz) połączyło swoje siły, aby nagrać rapową piosenkę z ładnym bitem i bardzo, ale to bardzo dobrym refrenem. Cała przyjemna zabawa się oczywiście kończy, kiedy do gry wchodzi Lil Wayne…

Już nie żartując – odbiór Sucker for Pain w moim przypadku jest zdecydowanie pozytywny, i to właśnie za sprawą wyżej już wspomnianego refrenu w wykonaniu Imagine Dragons. Jest on połączony z rapem w jakiś taki czarodziejski sposób, że naprawdę nie mam z tym żadnego problemu, i całej piosenki słucham z przyjemnością. A wyżej wspomniany Lil Wayne? Jest mi wyjątkowo obojętny, choć ciężko mi powiedzieć, czy to on po prostu średnio do reszty artystów pasuje, czy też może to jest już to mieszanie różnych stylów. W każdym razie on tam jest, na szczęście da się go przeżyć, także wielkiej tragedii nie ma. Tylko tych smoków jest trochę mało!

Ostatnia piosenka ze zwiastuna to prawdziwy banger – Skrillex i Rick Ross wychodzą naprzeciw nowym trendom w muzyce elektronicznej i atakują utworem nazwanym Purple Lamborghini. Jestem bardzo mile zaskoczony, i jako że sam kiedyś słuchałem sporo muzyki elektronicznej, to Purple Lamborghini z wyżej wymienionych utworów spodobał mi się najbardziej. Po kolejnych odsłuchach też mam jednak wrażenie, że tego Skrillexa mogłoby być więcej, skoro już mamy piosenkę utrzymaną w takim klimacie – no, ale tragedii nie ma. Pisanie o tej piosence też już raczej nie ma większego sensu, bo Purple Lamborghini prawdopodobnie znudzi się nam wszystkim dwa tygodnie (maksymalnie) po obejrzeniu filmu.

Do trzech wymienionych wyżej piosenek możemy jeszcze dorzucić Avril Lavigne i jej Bad Girl, które mocno przypomina starsze piosenki tej wokalistki, bardziej pop-rockowe niż stricte popowe, oraz You Don’t Own Me w wykonaniu Grace, wyjątkowo spokojny utwór, biorąc pod uwagę wszystkie wyżej wymienione. Piosenki nie zostały wykorzystane w najnowszym zwiastunie, lecz znajdą się na płycie Suicide Squad: The Album, do którego jak na razie podchodzę dość sceptycznie. Tak jak płyta z muzyką inspirowaną Igrzyskami Śmierci była dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem, tak po materiale, który na razie został udostępniony w sieci, o Suicide Squad: The Album samych pozytywów pisać nie zamierzam. Chociaż mam nadzieję, że również zostanę zaskoczony (Eminem, wierzę w Ciebie!) – płyta ma szansę dawać dużo niezobowiązującej frajdy jako składanka, bo ambitniejszy projekt z pewnością to nie będzie.

Kamil Brycki
2 sierpnia 2016 - 20:33