"Papers, please" to tytuł wyjątkowy, lecz dyskusyjny. Gra, która nie wyróżnia się oprawą graficzną (a wręcz nią odstrasza), z założenia polega tylko na jednym, monotonnym zajęciu, w rzeczywistości wciąga i pozwala na kilka godzin zapomnieć o świecie. Możecie wierzyć lub nie, ale praca celnika w komunistycznym państwie Arstotzka sprawia przyjemność i wymaga więcej logicznego myślenia niż niejeden, pełnoprawny tytuł. Czy warto kupić grę, dla której powstał ten wpis?