Recenzja gry Stories: The Path of Destinies - Danteveli - 7 maja 2016

Recenzja gry Stories: The Path of Destinies

Danteveli ocenia: Stories: The Path of Destinies
75

Każdy z nas nie raz w swoim życiu stanął na rozdrożu i podjął decyzję, która na zawsze zmieniła jego życie. Często na pozór bagatelne wybory sprowadzają nas na konkretną ścieżkę z której nie ma już odwrotu. Zastanawiamy się wtedy co byłoby gdybyśmy zdecydowali się na pójście w inną stronę. Stories: The Path of Destinies w pewien sposób odpowiada na to pytanie.

Doświadczony pirat Reynardo postanawia się ustatkować. Jego błogi spokój zostaje jednak zakłócony przez szwadrony śmierci cesarza. Dobroduszny dotąd władca zaczął odprawiać dziwaczne rytuały, których ofiarą padają mieszkańcy jego cesarstwa. Nasz bohater przyłącza się do rebelii by powstrzymać przelew krwi. Fabuła Stories: The Path of Destinies nie jest zbyt odkrywcza. Mamy jasno naznaczone kto jest dobry a kto zły i podążamy drogą bohatera. Wszytko ma formę baśni czytanej nam z pewnej książki. Interesująco robi się dopiero, gdy ukończymy 5 rozdziałów historii. Dowiadujemy się wtedy, że całość jest bardziej rozbudowana i występuje więcej wątków niż nam się na początku wydawało. Zostajemy też przeniesieni na początek historii i uzbrojeni w nową wiedzę i umiejętności możemy poszukać innej drogi na pokonanie cesarza. Wszystko to w celu znalezienia optymalnego sposobu by ograniczyć liczbę ciał i nie doprowadzić przez przypadek do końca świata.

 

Wynika to z tego, że w grze zaimplementowano system decyzji. Przed rozpoczęciem każdego z rozdziałów wybieramy pomiędzy dwiema lub trzema opcjami tego co może uczynić Reynardo. Każda z decyzji prowadzi nas do kolejnych widełek i innego zakończenia. Historię można ukończyć na 24 różne sposoby. Dodatkowo mamy też prawdziwe zakończenie, które odblokować możemy dopiero po poznaniu prawdy na temat 4 kwestii niezbędnych do zwycięstwa. Wszystko to tworzy ciekawy system, gdzie fabuła jest bardziej rozbudowana niż nam się na początku wydawało. Stories nie jest co prawda epopeją i wiele elementów historii to skróty myślowe i niedopracowane scenariusze. Musze jednak przyznać, że ekipie z Spearhead Games udało się stworzyć świat godny uratowania.

 

 

Gameplay gry, która nazywana jest przez wielu Action RPG jest dość nietypowy. Niby mamy widok z lotu ptaka, zdobywanie poziomów i otwieranie skrzynek. W grze nie ma jednak typowego złomu, bossów i prawdziwych questów. System walki wzorowany jest na uproszczonej wersji tego co znamy z Batman: Arkham Asylum. Mamy jeden przycisk, który służy zarówno do atakowania jak i kontrowania przeciwników. Wrogowie przed tym jak nas zaatakują dają nam znać, że zamierzają uderzyć i mamy czas na ucieczkę lub kontrowanie ich ciosów. Ta prosta podstawa zostaje uzupełniona przez możliwość chwytania cesarskich żołnierzy. Możemy wtedy korzystać z nich jak z tarczy lub rzucać nimi w otaczających przeciwników. Wraz z postępami w grze odblokowujemy też dodatkowe umiejętności. Jest na przykład linka w stylu tej, która posiada Scorpion z Mortal Kombat. Pozwala ona nam na przyciąganie do siebie wrogów. Dash umożliwia nam uciekanie przed atakami lub przebieganie przez przeciwników. System walki nie oferuje zbyt wielkiej głębi ale wykręcanie combo na pięciu przeciwnikach jest prawie tak samo fajne jak w Batmanie. Ogółem mamy z 5 albo 6 sposobów na zadawanie obrażeń watahom cesarza. Jeśli chodzi o przeciwników to jest ich kilka typów. Poza standardowymi krukami mamy także takie noszące tarcze, dwa typy magów i kolesi wybuchających po tym jak tylko się ich dotknie.

 

W Stories jest jeszcze odrobina eksploracji ale ogranicza się ona do tego, że musimy użyć odpowiedniego miecza na kolorowych drzwiach. Dostaniemy się wtedy do bonusowej części poziomu, gdzie znajdziemy specjalne kryształy do zamontowania w rękawicy Reynardo. Dają one nam drobne bonusy do statystyk typu szansa na zadawanie podwójnych obrażeń krytycznych albo zwiększona odporność na ataki magiczne. Obok tego ulepszanie naszej postaci odbywa się jeszcze poprzez wykuwanie mieczy, do których to części wypadają ze skrzynek. Ostrza są tylko 4 i każde z nich ma dwa poziomy. Różnią się one tym jaką specjalną umiejętność odpalimy poprzez naciśniecie R2. Mamy przywracanie punktów zdrowia za cenę magicznej energii, zwiększoną szybkość i obrażenia od ognia lub lodu. System ulepszania broni nie jest rozbudowany a same miecze nie dodają zbyt dużo do gameplayu. Mamy jeszcze zdobywanie poziomów doświadczenia za które dostajemy punkty do ulokowania na drzewku umiejętności. Możemy zdobyć skille pozwalające na zatrzymanie czasu po udanym ataku lub kontrze, wyrywaniu tarczy z rąk wroga czy też standardowe zwiększenie ilości punktów życia. Nowe zdolności są całkiem przydatne i urozmaicają nam toczone potyczki.

 

Stories: The Path of Destinies może pochwalić się naprawdę uroczą oprawą graficzną. Bajkowy świat pełen jest kolorów. Wszystkie postacie to słodziutkie zwierzęta których design zwala z nóg. Nasz pirat-lis nosi na jednym oku przepaskę i na jego futrze widać blizny po wielu stoczonych bataliach. Tła dla toczącej się akcji są naprawdę przepiękne.

 

Ścieżka dźwiękowa produkcji ma się całkiem nieźle. Melodie przygrywają nam podczas rozgrywki. Genialnym rozwiązaniem jest to, że za wszystkie głosy postaci i narrację odpowiada jedna osoba. Jest tak samo jak w sytuacji gdy rodzic czyta małemu dziecku książkę. Aktor użyczający głosu postaciom lekko modyfikuje swój głos tak by lepiej pasował do charakteru danej postaci. W praniu wypada to świetnie. Zwłaszcza w sytuacjach dialogów, kiedy to z uśmiechem na ustach słyszymy jak ktoś gada sam ze sobą na temat jakiejś pierdoły. Można powiedzieć, że takie rozwiązanie to oszczędność kasy. Zapewne tak jest ale efekt tego, że cały czas mamy do czynienia z książką czytana przez kogoś dodaje całości klimatu. Fajne jest też to, że narrator co jakiś czas komentuje nasze akcje. Wypada to bardzo naturalnie i co najważniejsze kwestie nie powtarzają się zbyt często. Robi się z tego taka namiastka tego co było w grze Bastion. Stories pod tym względem nie jest tak rozbudowane jak produkcja Supergiant Games ale i tak taka metoda narracji dodaje temu tytułowi uroku.

 

The Path of Destinies od wspaniałości dzieli niewiele. Mamy trochę bugów i nasza postać może utkwić na amen w jakimś elemencie otoczenia. Zdarza się, że podczas walk z większą ilością przeciwników liczba FPS ostro chrupnie. Kwestie te są jednak tak naprawdę drobnostką. Mi bardziej chodzi o to, że nie popracowano dostatecznie nad żywotnością tego tytułu. Jeśli chcemy zobaczyć wszystkie zakończenia gry to powinniśmy przejść grę 25 razy. Niestety unikatowa zawartość gry starcza na 3 może 4 partie. Później powtarzamy ciągle to samo i czekamy kiedy w końcu na ekranie pojawi się coś nowego. Niestety moment ten nie nadchodzi i skazani jesteśmy na przechodzenie tych samych poziomów i walkę z tymi samymi przeciwnikami. Gdyby pozostałe 20 godzin gry było tak samo dobre jak pierwsze 5 to mielibyśmy do czynienia z genialnym tytułem. Z drugiej strony czego ja oczekuję od gry indie, która kosztuje 46 złotych? Twórcy zrobili pewnie tyle ile się dało i nie założyli, że ktoś będzie chciał zobaczyć wszystkie zakończenia.

 

Zostałem kompletnie zauroczony przez Stories: The Path of Destinies. Twórcy ze Spearhead Games dostarczyli nam naprawdę fajny tytuł wypełniony interesującymi pomysłami. Z chęcią zobaczę kontynuację tej gry lub jakąś inną produkcję wykorzystującą rozwiązania z tego indyka. Naprawdę warto sięgnąć po ten tytuł.

Danteveli
7 maja 2016 - 09:32