Raz w życiu byłem na rybach i wróciłem do domu z pustymi rękami. Okazuje się, że moje zdolności do połowu tuńczyków i innych bajerów w grach wideo nie przekładają się na stanie z wędką w prawdziwym świecie. Dlatego odpuściłem sobie łowienie w prawdziwym życiu i skoncentruję się na tym cyfrowym. Na szczęście tytuły takie jak Dredge pomogą mi w zostaniu utalentowanym, wirtualnym rybakiem.
Czasem siedzę i wspominam cudowne gry i serie, które nie miały okazji zabłysnąć i zdobyć zasłużonego uznania. Są pewne perełki, które zasługują na kontynuacji czy większe rozpoznanie pośród graczy. Jednak nie ma dla nich miejsca, bo trzeba wydawać tytuły takie jak Alice Gear Aegis CS: Concerto of Simulatrix.
Kilka lat temu narzekałem na sytuację horrorów jako gatunku gier. Nie było za wesoło i wydawało mi się, że epoka straszaków pod YouTube skutecznie zabiła jeden z moich ulubionych gatunków gier. Na szczęście byłem w błędzie i gatunek odżył zarówno dzięki scenie indie jak i większym produkcjom. Doczekaliśmy się sporej ilości portów i remasterów. Nie spodziewałem się, jednak że kiedykolwiek przyjdzie mi zagrać w pewien starszak wydany przez Nintendo na Wii. Jednak jakimś cudem mogłem zagrać w Project Zero: Mask of the Lunar Eclipse na PlayStation 5. Czy ja trafiłem do jakiejś innej rzeczywistości?
Mniej więcej pól roku temu cieszyłem się z premiery portu/remake jednej z najfajniejszych gier z PSP, które nigdy nie ujrzały premiery na zachodzie. Mowa o The Legend of Heroes: Trails from Zero, czyli wyśmienitym JRPG z legendarnego cyklu gier. Teraz przyszła pora na premierę sequela tamtej gry i zamknięcie dylogii Czy The Legend of Heroes: Trails to Azure jest tak dobre jak Trails from Zero?
Cykl Souls to swego rodzaju mały fenomen. Duchowy następca niszowej serii, który zdaniem Sony nie był nic wart stał się hitem. Jakby tego było mało przez ostatnie lata powstała cała masa gier naśladujących rozwiązania z cyklu From Software. Czasem są to lipne tytuły, ale trafiło się też trochę ciekawych gier zainspirowanych przez twórczość japońskiego studia. Do której kategorii należy Little Witch Nobeta?
Pewnych rzeczy człowiek się nie spodziewa i zostaje przez nie nieźle zaskoczony. Mogą być to pozytywne sytuacje, ale też i niezwykle negatywne i smutne momenty. Ja na pewno nie spodziewałem się, że gra o tak dziwnym tytule jak void tRrLM(); //Void Terrarium doczeka się sequela. Jednak jakimś cudem niszowa pozycja RPG z tytułem, którego nie da się zapamiętać ma sequel. Czy void* tRrLM2(); //Void Terrarium 2 warte jest naszej uwagi?
Gal Gun to seria bardzo nietypowych strzelanek on rail, w stylu dawnych gier z automatów. Strzelamy tam wzrokiem do uczennic pewnej szkoły by je podniecić i rozgrzać. Wszystko to w poszukiwaniu prawdziwej miłości. Brzmi to dziwnie i jest niezwyklej niszowe. Nie spodziewałem się więc, że akurat ta marka otrzyma spin-off w stylu Castlevanii. Jednak Grim Guardians: Demon Purge jakimś cudem trafiło na rynek. Czy to kolejne dziwadełko, dla wąskiego grona odbiorców? Może jest to wyśmienita metroidvania?
Ładnych parę lat temu wypożyczyłem z uniwersyteckiej biblioteki książkę Terror Dana Simmonsa. Jest to nietuzinkowy horror na temat ekspedycja Franklina do Arktyki z 1845 roku. Tytuł przedstawia nam przerażającą wizję wyprawy na kraniec świata, gdzie człowieka otacza tylko lód i śmierć. Wspominam o tej książce dlatego, że skojarzyła mi się ona z jedną z gier, w które niedawno katowałem. Mowa o The Pale Beyond. Czy ten tytuł też mnie wystraszył?
Jako dziecko uwielbiałem książkowy cykl Straszna historia. Tytuły z tej serii były świetnym wprowadzeniem do kultury i tradycji, a także dziejów cywilizacji, które dawno przeminęły. Jedną z moich ulubionych książek z tego cyklu wydawniczego była ta poświęcona starożytnemu Egiptowi. Wspominam o tym dlatego, że miałem ostatnio okazję pograć w remake antycznej gry o Egipcie sprzed kilku milenium. Czy Pharaoh: A New Era wart jest naszego czasu?
Pewnie o tym już kiedyś wspominałem, ale Nippon Ichi Software ma u mnie status pewnej firmy. Ich gry praktycznie zawsze okazują się interesujące i potrafię znaleźć w nich coś dla siebie. Pomijam już serię Disagea, którą uwielbiam i należy ona do moich ukochanych marek. W każdym razie jako fan produkcji z Japonii zawsze mam Nippon Ichi Software na oku. Dlatego też z chęcią sprawdziłem Labyrinth of Galleria: The Moon Society. Czy tytuł okazał się kolejną fajną produkcją od NIS?