Mój pierwszy tekst, traktujący o horrorach, zbiegł się akurat z premierą „Daylight”. Uznałem więc, że odpowiednim byłoby abym teraz tę grę zrecenzował i skatalogował na mojej liście produkcji grozy. Recenzje i opinie, które zdążyły się już pojawić w sieci twierdziły, że będę miał do czynienia z grą co najmniej przeciętną. Nie zawyżałem więc swoich wymagań i założyłem, że najważniejsze aby rozgrywka była znośna, a w ewentualnym tekście skupię się na pozytywnych aspektach produkcji i stronie artystycznej. Nic mnie jednak nie przygotowało na koszmar, jakim jest „Daylight”. I nie takiego koszmaru oczekuje się od horrorów.
Nie mam w zwyczaju serwowania Wam krótkich notek, opartych o newsy w portalach branżowych. Jednak dzisiejszy dzień jest wyjątkowy. Oto bowiem, jeszcze na ten rok, zapowiedziano pierwszy horror powstający na najnowszym, „epickim” silniku – Unreal Engine 4. (Nie)stety – tylko dla posiadaczy pecetów. Ale uż 20 lutego PS Meeting, więc wydaje mi się, że next-geny są już na ostatniej prostej…
Tytuł dzieła Zombie Studios, twórców takich gier jak m.in. Special Forces: Team X czy też Blacklight Retribution, to Daylight. Producenci nowego engine’u graficznego niejednokrotnie chwalili się, że „czwórka” będzie bezkonkurencyjna pod względem tworzenia cieni i zabawy światłem, więc nie dziwi fakt, iż na gatunek, jaki reprezentować będzie Daylight, zdecydowano się na survival-horror.