Im dłużej gram w Watch Dogs, tym większą mam ochotę na powrót do GTA V. Jako że jednak nie mam pod ręką konsoli, z tęsknotą za Los Santos musiałem sobie radzić innymi sposobami - między innymi czytając o sekretach, które gracze przez spory już czas od premiery zdołali w grze odkryć. Przeklikując się przez fora dotarłem jednak do rzeczy potężnej. Gość mieszkający w Los Angeles postanowił udokumentować wszelkie podobieństwa miasta do Los Santos. Jak postanowił - tak zrobił. Zadbał nawet o fotografowanie obiektów z odpowiedniej perspektywy.
Szczerze powiedziawszy, zaniemówiłem. Podziwiajcie.
Przy okazji - nie jestem zwolennikiem pokazu slajdów, którego uskuteczniać trzeba w galerii, ale połowa grafik musiała się tam znaleźć z powodów praktycznych. Galeria i tak jest ogromna, więc jeśli odwiedzasz stronę mobilnie i nie masz pod ręką Wi-fi, lepiej uciekaj, zanim całość zdąży się wczytać ;)
„Droga Mamo,
Mamy dziś 22 września 2013 roku. Tak, tak: rozumiem, że się o mnie martwisz. Spokojnie – jestem cały i zdrowy. Piszę te słowa do Ciebie w obawie o Twoją troskę i gorące serce. Dziękuję Ci za posiłki, które donosisz mi 3 razy dziennie i stawiasz przed drzwiami. Dziękuję za nie odłączenie mi prądu oraz internetu w obawie o moje uzależnienie. Dziękuję.
O tak, GTA V. Wtorkowy poranek był inny niż wszystko do tej pory, nie tylko przez wiadomą – dla Polaków niezwykle ważną – rocznicę. Internet nie dawał zapomnieć, że właśnie zadebiutowała nowa produkcja Rockstar North. Który serwis informacyjny byśmy nie odwiedzili, to mogliśmy strzelać w ciemno, że na głównym wyświetlaczu znajduje się choćby jeden tekst poświęcony temu tytułowi. I nie ma się czemu dziwić, wszak premiera nowego Grand Theft Auto to prawdziwe święto i powód do – przynajmniej tygodniowej – sjesty.