Wielu zapowiadało, spekulowało, krytykowało, a następnie podłapało kontrowersje z domniemanym „ułatwiającym grę zaopatrzeniem”. Po tym wszystkim jednak temat się skończył, bo gra zadebiutowała i niewielu odważyło się kupić coś, co w przyszłości będzie darmowe i nie cieszy się raczej pozytywną opinią ogółu społeczeństwa. Ja jednak przy H1Z1 spędziłem już sporo czasu i śmiem twierdzić, że jest to produkcja na tle konkurencji wybitna.
Temat Steam Early Access był już wielokrotnie wałkowany i mogłoby się wydawać, że wszystkie kontrowersje z tym związane mamy już za sobą. Valve zredagowało regulamin usługi, a konsumenci, nauczeni doświadczeniem, zastanawiają się dwa razy przed kupieniem kolejnej „zombie-bieganiny” w płatnej wersji beta. Cóż za naiwna myśl z mojej strony. Nic z tych rzeczy, oczywiście. Nad internetem przeszła kolejna burza związana z grą we wczesnym dostępie, a mianowicie H1Z1. Tym razem jest to jednak sprawa trochę bardziej pokręcona, bo w dużej mierze jest po prostu nieporozumieniem. Niemniej, w przyszłości będzie prawdopodobnie służyć za kolejny przykład problemów, jakie wynikają z niewłaściwego podejścia do Early Access zarówno twórców, jak i graczy.