Kontrowersyjne kici kici - Kati - 22 maja 2011

Kontrowersyjne kici kici

Polskie wydanie „Kota Fritza” Roberta Crumba, klasyka amerykańskiego undergroundu z lat 60., zawiera wszystkie najważniejsze historyjki o swawolnym kocurze. Crumb niejednokrotnie łamał obowiązujący wówczas w Stanach Kodeks Komiksowy (tak faktycznie odszedł on w niebyt dopiero na początku tego roku, ale już od początku lat 70. tracił na znaczeniu), zakazujący m.in. pokazywania w komiksach seksu, narkotyków, przemocy itp. itd. Czyli już wiemy, czego możemy się spodziewać w tym albumie.

Już sama okładka sugeruje, że Fritz nie należy do aniołków (zwróćcie uwagę, gdzie trzyma łapę – a podobno on jest najgrzeczniejszą z postaci stworzonych przez Crumba). Takich drobnych, pozornie nieistotnych szczegółów jest tu więcej, np. tytuł książki, której uczy się jeden z kolegów kocura). Główne rozrywki Fritza to seks (podrywa praktycznie każdą napotkaną kobietę), alkohol i narkotyki. Kotek występuje w różnych rolach – zbuntowanego studenta (tak, tak, Fritz kiedyś studiował, chociaż trudno jest to sobie wyobrazić), agenta CIA wykonującego tajną misję w Chinach, gwiazdy filmowej. Niezależnie od tego, czym się w danej chwili zajmuje, Fritz zawsze jest tak samo bezczelny i skłonny do nałogów. Ostatnia historyjka, „Kot Fritz, gwiazda ekranu”, powstała w odpowiedzi na film animowany o rozwiązłym kocie. Film ten (pierwsza animacja, która dostała kategorię X, przeznaczoną dla pornografii) w reżyserii Ralpha Bakshiego (tego od animowanej wersji „Władcy pierścieni”) wyjątkowo nie spodobał się Crumbowi – nie chciał się nawet pod nim podpisać – paradoksalnie, to właśnie adaptacja filmowa przyniosła Fritzowi sławę.

Robert Crumb bezlitośnie kpi z ówczesnej Ameryki, z fałszu i zakłamania społeczeństwa, nie oszczędza nikogo, ani mieszczaństwa ani hippisów (o ironio Crumb zaprojektował okładkę płyty „Cheap Thrills” Big Brother and the Holding Company z Janis Joplin na wokalu – na dodatek takiej muzyki też podobno nie lubił). Dzisiaj jednak takie „krzywe zwierciadło” nie szokuje tak bardzo, jak mogło szokować ponad 40 lat temu – od tamtej pory pojawił się niejeden równie szyderczy utwór, niejeden równie, a nawet bardziej, rozrywkowy bohater. Fritz, który w pewnym stopniu zachował swój koci urok, to ważny kawałek historii komiksu i głownie z tego powodu warto go poznać – szkoda, że z tak wielkim opóźnieniem.

Kati
22 maja 2011 - 00:25