Pięciu filmowych psychopatów których boję się najbardziej - Jędrzej Bukowski - 10 kwietnia 2013

Pięciu filmowych psychopatów, których boję się najbardziej

Seryjni mordercy to temat zawsze chodliwy dla filmowców. Wszelkiej maści psychopaci już od dawna towarzyszą nam na ekranach kin oraz w serialach. Zaś ten rok zapowiada się niezwykle ciekawie dzięki dwóm serialowym premierom skupiających się na kultowych postaciach. Mowa tutaj o "Bates Motel" (Norman Bates) oraz "Hannibalu" (dr Hannibal Lecter). Jednak to nie ich boje się najbardziej.

 

Uwaga - jeśli nie oglądałeś któregoś filmu/serialu, to ostrzegam przed spojlerami!

 

Norman Bates z "Psychozy" to szalenie skomplikowany obraz nieczytelnych emocji. Tego (anty)bohatera mamy lepiej poznać dzięki serialowi "Bates Motel", który jest już emitowany w USA i zbiera przyzwoite recenzje. Trzeba przyznać, że możliwość obserwowania Batesa za młodu i jego chorych relacji z matką, intryguje.



Z kolei dr Hannibala Lectera nie trzeba chyba przedstawiać nikomu. Każdy szanujący się fan popkultury wie o jego kulinarnych zamiłowaniach, zaś serial zatytułowany po prostu "Hannibal" zbiera w miarę pochlebne recenzje. Odtwórca roli mordercy, Mads Mikkelsen, wygląda momentami bardziej przerażająco niż Anthony Hopkins.



Ta dwójka to postacie wręcz klasyczne. Jasne, nie chciałbym spotkać ich na swojej drodze, ale zdecydowanie bardziej boje się innych psychopatów:

 


Patrick Bateman - American Psycho

Błyskotliwy, inteligentny, towarzyski - z tym gościem chciałbym robić interesy. Ba, jakby zaprosił mnie do siebie na whiskey w sprawie dogadania szczegółów jakiejś intratnej kampanii, w życiu bym nie odmówił. Szkoda, że pewnie by to było moje ostatnie spotkanie...

 

Postać wykreowana przez Christiana Bale'a to stadium przypadku, którego nie jestem w stanie rozgryźć i boje się chyba najbardziej. Znudzony życiem yuppie jest biestialskim mordercą. On po prostu nie może się pohamować by nie mordować. Szaleństwo totalne.

 


John Doe - Siedem

Nie cierpię seryjnych morderców, którzy kierują się motywami z religii chrześcijańskiej w swych okrutnych działaniach. Zawsze mnie śmieszyli i zwyczajnie byli nieprzekonujący w swym postępowaniu. Ba - powiedziałbym że szli na łatwiznę.

 

Ale Kevin Spacey w tym filmie udowodnił, że morderstwa związane z siedmioma grzechami głównymi mogą być istnym majstersztykiem. I chyba przyznacie mi rację po ostatniej słynnej scenie z pudłem na pustyni.

 


Carl Stargher - Cela

A tutaj mamy do czynienia z prawdziwym zwyrodnialcem, który więzi młode kobiety w szklanym pomieszczeniu by się utopiły, a następnie wiesza się samemu na haczykach przyczepionych do skóry, by masturbować się nad trupami. Brzmi to wszystko obrzydliwie.

 

Jednak najbardziej przerażające jest to, że wraz z Jennifer Lopez możemy zajrzeć do jego głowy, w której... dzieje się zdecydowanie zbyt wiele przerażających rzeczy. Na samą myśl o tej postaci przechodzą mnie ciarki!

 


Dexter Morgan - Dexter

Wszyscy znają Dextera. To ten sympatyczny gość z policji w Miami, co rozdaje pączki i jest jajogłowym od badań nad krwią. No i przy okazji jest supermordercą, gdyż poluje na tych "złych".

 

A najbardziej boje się tego, że ja (i pewnie nie tylko ja), dopinguje go w jego działaniach, kibicuje mu i modle się, by nie został wykryty przez policję. Zaraz, zaraz - coś tu nie gra... Właśnie się przyznałem, że chce by Dexter dalej mordował. I chyba to mnie najbardziej przeraża.

 


Jan Baptysta Grenouille - Pachnidło

Spokojny, zamknięty w sobie - typowy materiał na seryjnego mordercę. Jednak najciekawszy w tym przypadku jest motyw, dla którego główny bohater morduje młode kobiety. Dla zapachu.

 

Co jak co, ale zostać zabitym dla czegoś takiego, to chyba najbardziej absurdalny powód, o jakim słyszałem i jaki dane mi było widzieć w kinie mainstreamowym związanym z seryjnymi mordercami. A to taki dobry chłopak był - powiedziała by zapewne sąsiadka ;-)

 

***

 

Celowo pominąłem tutaj wszelkich psychopatów rodem ze slasherów amerykańskich ("Teksańska Masakra Piłą Łańcuchową", "Halloween" czy też "Piątek 13-go"), gdyż o tych filmach miałem okazję co nieco popisać we wcześniejszej nostalgicznej notce.

 


 

Podobają Ci się moje wpisy? Zachęcam do zaglądania na strony, które prowadzę:

 

Jędrzej Bukowski
10 kwietnia 2013 - 13:11