Krótka piłka - Nobunaga's Ambition: Taishi - Danteveli - 18 czerwca 2018

Krótka piłka - Nobunaga's Ambition: Taishi

Koei Tecmo to trochę dziwna firma znana z bardzo niszowych produkcji, które na zachodzie trafiają do raczej wąskiego grona odbiorców. Ci ludzie jednak są bardzo pozytywnie nastawieni do firmy. Taki stan rzeczy mógł jednak ulec zmianie po tym co stało się z Dynasty Warriors 9. Czy najnowsza odsłona cyklu Nobunaga's Ambition sprawi, że Koei Tecmo odzyska zaufanie graczy?

Nobunaga's Ambition to liczący sobie już ponad 30 lat cykl historycznych gier typu grand strategy. Brzmi to trochę dziwnie ale Koei stworzyło cały gatunek znany z produkcji takich jak Total War, Crusader Kings czy Hearts of Iron. Taishi to 15 gra z tego cyklu wydana oryginalnie w Japonii w 2013 roku. Teraz na zachodzie trafiła ona na PS4 i komputery osobiste.

Nobunaga's Ambition to strategia turowa, w której wcielamy się japońskiego feudalnego władcę. Naszym celem jest zjednoczenie krainy rozdartej wewnętrznymi konfliktami. W grze mamy okazję wcielić się w samego Nobunagę Odę lub dziesiątki innych daymio. Wszystko to po to by spróbować podbić Kraj Kwitnącej Wiśni podczas jednego z kilku scenariuszy osadzonych w XVI wiecznej Japonii.

Nobunaga's Ambition: Taishi nie jest moim pierwszym kontaktem z tą serią gier grand strategy. Wiedziałem czego się spodziewać po grze tego typu z serii, która jest dość hardkorowa. Mimo to Taishi udało się zaskoczyć mnie w kilku aspektach. Głównie za sprawą tego, że gra jest bardziej przystępna niż poprzedniczki i wiele elementów gameplayu zostało dość solidnie wytłumaczonych. Pomijam już to, że sama gra jest mniej skomplikowana i nie przytłacza tak bardzo jak takie Sphere of Influence. Taki stan rzeczy może sprawić, że fani nie będą zadowoleni dlatego już na wstępie informuje o tym fakcie.

Rozgrywka przypomina inne gry tego typu. Budujemy i rozbudowujemy swoje miasta, bawimy się w dyplomację i dozbrajamy swoją armię na wypadek konfliktów. Co turę, która trwa w świecie gry miesiąc możemy rozbudowywać nasze zasoby, budować nowe pola, powoływać nowych rekrutów do wojska czy tworzyć sojusze. Po każdym naszym ruchu zostajemy przeniesieni na ekran narady, gzie zaprezentowane nam zostają informacje na temat wydatków i przychodów naszych ziemi. Zostajemy także uraczeni informacjami na temat sytuacji w naszym skrawku świata. Im więcej ziemi zdobędziemy tym więcej zarządzania i tych samych trochę nudnych akcji nas czeka. Nie musimy jednak przesadnie się z tym męczyć bo gra udostępnia nam system delegowania konkretnych sektorów do naszych urzędników. Dzięki temu możemy na przykład skoncentrować się na prowadzeniu wojny podczas gdy AI będzie za nas zajmowało się podatkami i rozwojem. Jest to całkiem dobre rozwiązanie pozwalające dostosować poziom skomplikowania gry do naszych zdolności.

W tym miejscu muszę wspomnieć o systemie questów. Wydają się one być świetnym rozwiązaniem dla osób trochę zagubionych. Naprowadzają one nas na ścieżkę jaką należy podążać do sukcesu. Osobiście czułem się pewniej gdy miałem wyznaczony konkretny cel na czas najbliższy a nie tylko zadanie podboju świata. Plus podoba mi się takie prowadzenie gry. Poza zabawą mam wtedy też lekcję historii i okazję do lepszego zrozumienia pewnych zdarzeń i poczynań Nobunagi. Niestety indywidualne questy dostępne są wyłącznie dla większych klanów i reszta musi zadowolić się byle czym. Szkoda bo to sprawia, że z początku olbrzymia ilość klanów dostępnych do wyboru w każdym scenariuszu w znaczniej części sprowadza się do kopiuj-wklej z minimalnymi zmianami.

Od strony graficznej Nobunaga's Ambition prezentuje się strasznie przeciętnie. Grę otwiera ładne intro ale przez większość zabawy patrzymy na statyczne portrety postaci i zdecydowanie nie efekciarskie mapy. Pochwalić mogę interfejs, który to wydaje się być dostatecznie przejrzysty i czytelny. Nie miałem większych problemów z odnalezieniem komend które mnie w danej chwili interesowały.

Jeśli chodzi o kwestię audio to jest podobnie jak w przypadku wideo. Mamy do czynienia z czymś retro lub jak kto woli grą stworzoną z myślą o systemach starszej generacji. W grze gdzie mamy masę fabuły nie ma prawie wcale głosów. Zostajemy zmuszeni do czytania sporej ilości tekstów. Przygrywająca nam podczas rozgrywki muzyka pasuje do tego typu gier. Można by rzec, że muzyce z Nobunaga's Abition brakuje jakichś elementów wyróżniających ją z tłumu. Nie wiem czy jej uniwersalność jest zaletą ale bez problemu wyobrażam sobie te same utwory w innych grach.

Nie jestem koszmarnie hardkorowym fanem konsolowych strategii. Dlatego ułatwienia i większa przejrzystość Nobunaga's Ambition: Taishi są mile widzianym usprawnieniem rozgrywki. Z drugiej strony mam uczucie, że gra jest przez to płytsza od poprzednich odsłon cyklu. Może to po prostu wina tego, że tym razem załapałem większość elementów rozgrywki w kilka chwil i nie musiałem borykać się z masą wyzwań. W każdym razie cieszę się, że produkcje takie jak Taishi powstają i trafiają do zachodnich graczy. Zwłaszcza w sytuacji, gdy na konsolach w przeciwieństwie do PC nie pogramy w zbyt wiele gier tego typu.

PS. Opcja wyboru chibi kotów jako awatarów dla bohaterów powraca! Możemy podbić Japonię słodziutkim kotem.

 
Danteveli
18 czerwca 2018 - 02:30