Jagged Alliance: Rage! - Danteveli - 10 grudnia 2018

Jagged Alliance: Rage!

Wieki temu zagrywałem się w Jagged Alliance i Jagged Alliance 2. Turowe gry taktyczne z elementami RPG były tym co mnie kręciło i trzymało przy piecu. Świetna seria wyparowała ze sceny i praktycznie zapomniałem o tej marce. Kilka lat temu pojawiły się jakieś produkcje noszące ten sam tytuł ale nie było to już to samo. Teraz na rynek wkracza Jagged Allliance: Rage! Czy tytuł ten sprawił, że znowu wkręciłem się w żywot najemnika wyzwalającego państewka spod okupacji złych armii?

Jagged Allliance: Rage! rozpoczyna się gorącą prośbą jakiegoś najemnika o wsparcie ww trudnej misji. Postać ta najwyraźniej ratowała jakiegoś naukowca czy coś w tym stylu. Nie znamy szczegółów i widzimy jedynie jak chwile po prośbie o pomoc śmigłowiec, którym leciał nasz potencjalny partner zostaje zestrzelony. Dwuosobowa ekipa najemników wyrusza z pomocą. Wszystko się jednak wali i szybko okazuje się, że sami potrzebujemy pomocy by przetrwać.

Największym atutem nowego Jagged Alliance jest właśnie pomysł na fabułę. Grę zaczynamy nie jako twardzi najemnicy i maszyny do zabijania. Nasze postacie rozpoczynają swoją przygodę w bieliźnie, na stole operacyjnym jakiegoś dziwaka. Nie wiemy co się dzieje i dlaczego tak łatwo poradzono sobie z naszą ekipą. Reszta gry jest utrzymana w klimacie uciekania przed wrogiem i pozyskiwania metod przeciwstawienia się komuś potężniejszemu. Taka zabawa w partyzantkę jest naprawdę fajnym rozwiązaniem i zmienia trochę dynamikę gry. Nie jest to może poziom XCOM 2, gdzie gracz ma wrażenie, że nieustannie jest na granicy totalnej klęski. Tutaj nasza parka najemników jest trochę mocniejsza niż, wojownicy broniący Ziemi przed kosmitami.

Jeśli chodzi o rozgrywkę to na początku zabawy wybieramy dwie postacie spośród grupy najemników. Domyślnie my sterujemy jednym zawodnikiem podczas gdy inny gracz będzie odpowiadała za drugą postać. Ja jednak preferuję tryby single player więc pod moją opiekę oddano obie postacie. Wybór bohatera jest dosyć ważny bo każda z postaci posiada mocen strony i słabości. Medyk na przykład będzie sprawdzał się gorzej ze spluwami i ma mniejszy ekwipunek. Snajper ma większe szanse na posypanie się psychicznie jak coś pójdzie nie tak a koleś od wielkich pukawek będzie mniej sprawny od reszty. Odpowiedni wybór ma naprawdę spore znaczenie bo przy sposobie w jaki gram brak medyka pozwalającego na darmowe leczenie jednej postaci pomiędzy poziomami sprawiłby, że gra byłaby znacznie trudniejsza.

Sama zabawa przebiega w dosyć standardowy sposób, punkty akcji turowy system i wszystkie inne podstawy znane z każdej innej produkcji SRPG czy turowej gry taktycznej. Różnicą tutaj jest dodatkowy system odwodnienia, gdzie podczas gry musimy pilnować tego by nasi bohaterowie pili wodę. Możemy korzystać z jakichś butelek z wadą ze ścieków ale wtedy ryzykujemy, że nasza postać zachoruje. Dodaje to produkcji odrobiny elementów survivalowych plus buduje bardziej klimat tego, ze jesteśmy na obcej ziemi, bez wsparcia i działamy jak partyzantka. Innym elementem wpływającym na rozgrywkę jest system Rage. W trakcie walki i wymiany ognia buduje się nam pasek pozwalający na korzystanie ze specjalnych umiejętności przydatnych w walce. Dzięki temu mój doktorek mój na przykład medytować a pani snajper była w stanie oddać specjalne strzały ze swojej broni. Nie wywraca to rozgrywki do góry nogami ale podoba mi się, że ten pasek Rage napełniamy w walce i kiedy jesteśmy w bezpiecznej sytuacji wraca on do zera. Dzięki temu te umiejętności są naprawdę specjalne i musimy je wykorzystywać w efektywny sposób.

Może nie powinienem się do tego przyznawać ale jest pewna kwestia, która jest dla mnie problemem w wielu grach. Chodzi o coś co nazywam pectowym 3d ze starych gier RTS. Jeśli ktoś pamięta lata temu, kiedy 3D w grach RTS było czymś nowym wiele gier próbowało przejść z klasycznej oprawy graficznej na nowe i „lepsze” rozwiązanie. Ja nie potrafiłem się do tego przyzwyczaić bo w moich oczach te gry wyglądają gorzej niż stare tytuły. Później to zjawisko przerodziło się w 3D z Europy Wschodniej, gdzie pewne gry po prostu wyglądają dla mnie dziwnie. Podobnie jest właśnie w nowym Jagged Alliance. Gra wygląda trochę jak jedna z tych starszych pecetowych produkcji a trochę jak coś co robi się obecnie na telefony komórkowe. Nie jest to jakiś olbrzymi problem ale mam po prostu uczucie, ze z wyglądem jest coś nie tak.

Ogólnie bawiłem się przy Rage! całkiem dobrze chociaż natknąłem się na trochę bugów i glitchy w tym jakiś dziwny problem ze skradaniem, że czasem postacie same z siebie biegały mimo, ze miałem włączony tryb skradania. Do tego drobne zwiechy, które na szczęście nie kosztowały mnie żadnych postępów w rozgrywce.

Jagged Alliance: Rage! to nie moje Jagged Alliance ale doceniam próby stworzenia interesującej gry stawiającej na trochę inne rozwiązania niż inne taktyczne gry. Nie wszystko wyszło tutaj idealnie i jest do czego się przyczepić. Jednak w gruncie rzeczy nie jest to zły produkt. Po prostu widać tu pewien brak dopracowania, który tylko pogłębia uczucie, że nie jest to tytuł AAA. Ogólnie jest to niezła produkcja i pewnie pograłbym więcej, gdyby nie fakt, ze w tym samym okresie na rynku pojawił się Mutant, który wiele rzeczy robi podobnie do Rage! a przy tym jest trochę lepszą grą. W każdym razie nowe Jagged Alliance to w miarę solidne fundamenty do odrodzenia się serii, w która kiedyś się zagrywałem.

Danteveli
10 grudnia 2018 - 11:33