Howard Phillips Lovecraft to pisarz, który przez całe swoje życie był nie niezwykle krytyczny co do swojej twórczości. Autor oczekiwał, że zostanie zapominany i w chwili, gdy stanie się nicością słuch po nim kompletnie zaginie. Życie jednak wyrządziło Samotnikowi z Providence psikus i Lovecraft jest uznawany za jednego z najbardziej wpływowych twórców horroru. Zarówno on jak i jego dzieła znalazły dla siebie miejsce w popkulturze. Lovecraft nie mógł nawet marzyć o takiej karierze. Pisarz na pewno nie wpadłby na to, że kiedyś powstanie niejeden komiks o nim. Ciekawe czy twórca Cthulhu byłby fanem komiksu Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta?
Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta to komiks duetu francuskiego scenarzysty Giulivo Romuald i polskiego artysty Jakuba Rebelki. Atmosferyczny tytuł ląduje w rękach polskich fanów komiksu za sprawą wydawnictwa Kultura gniewu.
Śmierć pisarza
Akcja komiksu rozgrywa się w 1937 roku w ostatnich chwilach życia Samotnika z Providence. Umierający na raka Lovecraft w szpitalu zostaje odwiedzony przez tajemniczego mężczyznę nazywającego się Randolph Carter, czyli tak jak bohater kilku opowiadań pisarza. Postać, która wydaje się nie do końca pasować do realiów, zaczyna prowadzić dziwną rozmowę z autorem i sugeruje, że jego twórczość w jakiś sposób wpływa na otaczającą ich rzeczywistość. Spotkanie to prowadzi autora do konfrontacji z własną twórczością, przeszłością i tym, co po sobie pozostawi po śmierci.
Demony i przyszłość
Autor mierzy się ze swoimi demonami, błędami, które popełnił i ze swoim pesymistycznym nastawieniem do wszystkiego. To swego rodzaju Wigilijna opowieść w klimatach horroru, gdzie nafaszerowany morfiną Lovecraft rozmyśla o wszystkim. Ma też kontakt z tym jak zostanie zapamiętany przez świat. Jest to ciekawe spojrzenie na kogoś na końcu swojej drogi, kto musi zmierzyć się z tym co osiągnął i z błędami, które popełnił.
W przypadku Lovecrafta znacznie ma tutaj jego nieudane małżeństwo i różne traumy z dzieciństwa, które ukształtowały jego obraz o sobie i o świecie. Kwestie te są zaczerpnięte z prawdziwego życia autora i zapewne trapiły Samotnika z Providence w ostatnich dniach życia podobnie jak w tym komiksie.
Do tego całość ma klimat snu momentami stającego się koszmarem z dziwnymi ujęciami i maszkarami.Atmosfera pierwsza klasa w sam raz na miesiąc horroru i grozy. Zwłaszcza, ze w tytule pojawia się masa smaczków dla fanów grozy i znawców tego gatunku literackiego. Pod tym względem mamy
Sporo smaczków
Cały komiks to prawdziwa uczta dla fanów Samotnika z Providence. Pełno tu nawiązań do opowiadań Lovecrafta, ale także jego życia, przyjaźni i literackiej spuścizny. Fani psiarza znajdą tutaj sporo elementów z jego opowiadań, ale także bogatego życia prywatnego, które znane jest między innymi dzięki korespondencji z innymi twórcami. Do tego w komiksie pojawiają się także osoby zainspirowane przez Lovecrafta. Bez niego ich kariera mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Fajnie jest mieć to wszystko w jednym, bardzo klimatycznym i zakręconym komiksie.
Uczta dla oka
Jedno spojrzenie na okładkę wystarczyło, by zainteresował mnie ten komiks. Prezentuje się ona wybornie i sugeruje mroczny tytuł ze szczyptą horroru. Dokładnie tak jest, co mnie niezmiernie ucieszyło. Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta może pochwalić się przepięknymi i niezwykle klimatycznymi ilustracjami Jakuba Rebelki. Tworzą one idealny akompaniament dla opowieści, ale też spokojnie mogłyby się nadawać na jakieś osobne grafiki czy obrazy. Do tego poza samym komiksem dostajemy jeszcze zbiór ilustracji polskiego artysty. Są one niezwykle klimatyczne i utrzymane w stylu koszmarów sennych i niepokoju, który spokojnie mógłby trafić do czegoś takiego jak Silent Hill. Pod względem graficznym jest mega dobrze.
Polecam!
Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta to naprawdę wyborna pozycja i prawdziwa perełka dla fanów wybitnego i wpływowego pisarza z ubiegłego wieku. Całość jest bardzo pomysłowa z niezwykłą atmosferą i wyśmienitymi ilustracjami, które nadają się na jakiś wernisaż. Ten komiks to prawdziwa perełka i must have dla miłośników twórczości Samotnika z Providence. Inni także mogą się zainteresować pozycją, ale stracą sporo ze smaczków na kartach tytułu.