Są takie piątkowe wieczory, że chcesz wyłączyć wyższe funkcje umysłowe, rozwalić się na kanapie, otworzyć piwo i obejrzeć zabawny, niezobowiązujący, dobrze zrealizowany film. W standardowym weekendowym wydaniu tego typu potrzeba byłaby zapewne zrealizowana za pomocą wieczornego seansu w multipleksie, po którym będzie miała miejsce wizyta w pubie. Albo odwrotnie. Wielu z nas jednak zostanie w domu, wpasuje się w to dobrze znane wgłębienie po prawej stronie kanapy, uruchomi Netfliksa i wybierze np. film Eurovision Song Contest: Historia zespołu Fire Saga. I nie będzie to wcale taki najgorszy wybór.
Jaka Eurowizja jest, wszyscy wiecie. Bardzo europejska i bardzo kiczowata. I jako taka ma wielu fanów - jedni lubią ten konkurs ironicznie, a inni są prawdziwymi fanami. W tym roku z wiadomych przyczyn Eurowizja się nie odbędzie, ale z pomocą przychodzi reżyser Polowania na druhny, który razem z tytanem współczesnej komedii, Willem Ferrellem, zaprasza na fabularyzowaną wersję wydarzenia.
Netflix to jeden z serwisów, które ratują nas przed znużeniem podczas walki z pandemi-nudą. W ostatnim czasie łatwiej znaleźć tam rzemieślnicze zapychacze zamiast wysokiej jakości produkcji, jednak szwedzki Kalifat stanowi niezwykle przyjemne odstępstwo od tej reguły.
Kwarantanna, która obecnie panuje naokoło nas ma jedną zaletę (przynajmniej dla mnie), mogę w końcu spokojnie nadrobić komiksy, których parę się zebrało, podczas kiedy chłonęło się inne dobra popkultury.
Im jestem starszy tym większą przepaść widzę między moim pokoleniem, a pokoleniem moich rodziców. Zakładam, że głównym tego powodem jest fakt dorastania w innych czasach - w dzieciństwie miałem jakikolwiek dostęp do popkultury i żyłem bajkami, zabawkami i komiksami, czego nie można powiedzieć o starszej generacji. Długo zakładałem, że skoro nie porzuciłem “dziecinnych” zainteresowań to łatwo znajdę nić porozumienia z moimi dziećmi.
Niedawno mój syn pokazał mi jak bardzo się myliłem.
Kolekcja oficjalnych materiałów Epic Games do gry Fortnite, dostępnych na naszym rodzimym rynku, powiększyła się o dwie nowe publikacje. Z tej okazji PopKulturowy Kociołek oraz Wydawnictwo Insignis, przygotowały mały konkurs dla osób pragnących wzbogacić swoje domowe biblioteczki o dwa nowe przewodniki.
Ostatnio zauważyłem zwiększoną ilość reklam z promocjami sklepów na tak zwane singles day znane także jako święto naciągania samotnych. Wydaje mi się, że w Polsce jest to stosunkowo nowe zjawisko i próba wprowadzenia kolejnego, niezwykle komercyjnego "święta". O singles day już kiedyś słyszałem i dlatego zdecydowałem się odświeżyć mój stary tekst na temat tego co 11 listopada dzieje się w Chinach i Korei Południowej.
Nikogo nie zaszokuje to, że w rożnych krajach obchodzi się różnorodne święta, które są specyficzne dla danej kultury. Dla polaków 11 listopada to Narodowe Święto Niepodległości – podniosły dzień przypominający o wyzwoleniu kraju. Jednak w Chinach i Korei Południowej ten sam dzień traktowany jest w kompletnie inny sposób. Tak się złożyło, że oba te kraje mają tego samego dnia swoje specyficzne święta. Wydają się one bardzo interesujące, i pokazują pewne tendencje występujące w obu państwach.
Pierwszy sezon serialu Terror był dla mnie olbrzymim zaskoczeniem. Zeszłoroczna adaptacja książki Dana Simmonsa okazała się być nie tylko wyśmienitym horrorem, ale także najlepszym serialem 2018 roku. Luźno oparta na faktach opowieść o tragicznej brytyjskiej ekspedycji morskiej dostarczyła widzom niezwykłych wrażeń i masę zaskakujących momentów. Dlatego naprawdę miłym zaskoczeniem była informacja o tym, że powstaje drugi sezon serialu. Teraz Terror powraca jako Terror: Dzień hańby. Jednak czy nowy temat i brak możliwości oparcia się na powieści utalentowanego autora przełoży się na jakość produkcji? Pierwszy odcinek Terror: Dzień hańby.
Z niecierpliwością oczekiwałem na serial Czarnobyl od HBO. Jednocześnie byłem pełen obaw o jego realizację. Do tego dochodził fakt, że przecież dokumentów o katastrofie powstało sporo, więc co innego mogą zafundować nam w serialu? Okazuje się, że ta sama historia może być przedstawiona ciekawiej niż dotychczas.
Jakiś czas temu pisałem jaką męczarnią są dla mnie wyjścia do kina. Mój pogląd na ten temat nie uległ zmianie, natomiast zacząłem się zastanawiać, czy kina mają szansę wymrzeć? I jaka miała by to być śmierć? Naturalna, czy może zabójstwo? Kto i w jaki sposób może im zagrozić?
Michał Wawrzyniak, szerzej znany jako Kołcz Majk, aktywnie wspiera różne inicjatywy związane ze światem gier. W serwisach crowdfundingowych finansuje twórców oraz doradza im ekonomicznie oraz wizerunkowo. Krótka rozmowa na temat branży z Michałem Wawrzyniakiem.