Oto nadszedł ten piękny czas w roku, kiedy można stworzyć kilka fajnych podsumowań. Moim pierwszym "the best of" będzie zestawienie najlepszych albumów roku 2017. I jak zawsze nacisk stawiam na gitary, łomot, elektronikę i alternatywę, ale przecież powtarzam to co roku, więc na pewno dobrze wiecie co i jak.
Tegoroczne podsumowanie podzieliłem na trzy części, bo ciekawych płyt było naprawdę dużo. Na start pójdą płyty dobre, interesujące, których słuchanie zajęło mi sporo czasu, ale z różnych względów nie są to takie petardy, jak bym sobie tego życzył. Druga część to płyty bardzo dobre, które zaczarowały mnie na długo i zasługują na maksymalny rozgłos (tutaj kolejność chronologiczna zgodna z grafikiem wydawniczym). A na sam koniec zaprezentuję Wam ten jeden, jedyny album roku 2017.
Bywa tak, że się człowiekowi strasznie wkręca jakaś melodia. Czasami, niestety, jest to radiowy pudding usłyszany mniej lub bardziej przypadkiem. Innym razem - jak w przypadku Arcane Roots - jest to efekt znalezienia się we właściwym miejscu, we właściwym czasie. Miejscem było Spotify, czasem był powrót z krótkiego urlopu. Kliknąłem, posłuchałem i lekko oszalałem, a teraz chętnie się tym szaleństwem podzielę. Oto krótka recenzja wydawnictwa Heaven & Earth autorstwa Arcane Roots.
Grupa jest brytyjskim trio, które na szersze wody światowej muzyki wypłynęła dzięki organizowanej przez magazyn Kerrang! sesji nagraniowej z coverami z okazji dwudziestolecia Nevermind Nirvany. Ich cover Smells Like Teen Spirit możecie sprawdzić poniżej - dosyć odważnie poradzili sobie z klasycznym riffem. Panowie wcześniej mieli demówki udane występy na żywo, ale to właśnie 2011 roku rozpoczęła się powolna droga do międzyplanetarnego uznania, którego im szczerze życzę. Obecnie na koncie mają kilka małych wydawnictw i jeden pełnoprawny album Blood & Chemistry. Do większości nie mam jeszcze przekonania, bo brakuje im charakteru obecnego na najnowszej płytce, wydanej jesienią 2015 roku Heaven & Earth.