Różnie mnie nazywają - ale uzyskałem pseudonim, więc żal z niego nie korzystać - Rywa. Zechciejcie posłuchać, co mam do powiedzenia. Jest to opowieść krótka, swoisty wstęp. Blogosfera, czyli ludzkie narzędzie do komunikacji niewerbalnej. Prawdziwy teatr. Pisarski teatr. Występ jednego człowieka przed tłumem czytelników.
Ładny ten napis na górze!
Wśród fanów zagranicznych seriali, do których zresztą sam się zaliczam, utarło się przekonanie, że nasze rodzime produkcje epizodyczne wyraźnie odstają poziomem od swoich obcojęzycznych konkurentów i że są one niewarte większej uwagi. Nie oglądałem na tyle wiele polskich seriali nakręconych w ostatnich latach, by móc tezę tę poprzeć czy jej zaprzeczyć, ale faktem jest, że ilekroć już coś z naszego podwórka obejrzeć próbowałem, to eksperyment kończył się po góra kilku odcinkach nudy. Niezwykłym wyjątkiem od tej reguły są jednak Artyści, którzy okazali się nie tylko dorównywać najlepszym serialom amerykańskim czy brytyjskim – oni wiele z nich przewyższyli.