Próba powrotu Juliusza Machulskiego do jego ulubionego gatunku kryminalnej komedii okazała się nieudana. Kto spodziewa się nowego „Vinci”, albo „Vabank”, ten srodze się zawiedzie.
Juliusz Machulski to autor kilku komedii, które śmiało można uznać za najlepsze tego typu filmy, jakie powstały nad Wisłą. Jego debiutancki „Vabank” lekkością, humorem i klimatem śmiało mógł konkurować z „Żądłem”, a Jan Machulski nie ustępował Robertowi Redfordowi w kreacji mistrza złodziejskiego fachu. „Seksmisja” pozostaje filmem ponadczasowym i gdyby tylko powstała w Hollywood, z pewnością byłaby dziś klasykiem kina światowego. „Kiler” to wciąż jeden z ukochanych filmów Polaków. Tym większa szkoda, że ostatnią naprawdę udaną produkcją Machulskiego pozostaje „Vinci” z 2004 roku.
Baby Driver
Oto jeden z kandydatów do tytułu filmu roku. A przynajmniej filmu akcji roku - krytycy i widzowie są nowym filmem Edgara Wrighta zachwyceni. Opowieść o tytułowym kierowcy imieniem Baby to sensacyjna historia w rytm świetnie dobranego soundtracku, zmiany biegów w szybkim samochodzie i efektownych popisów kaskaderskich. W filmie chodzi o to, że bohater ma problemy ze słuchem i nieustannie wetknięte w uszy słuchawki (z których płynie muzyka natury przeróżnej) pomagają mu się skupić. Jest to na tle skuteczne, że baby to jeden z najlepszych kierowców w USA, z którego talentów chętnie korzysta pewien przestępczy boss. Gdy młody chłopak zechce zakończyć współpracę z powodu miłości, wszystko się posypie. Widzieliście już ten film? Wybieracie się?