Howard Phillips Lovecraft jest moim ulubionym pisarzem zajmującym się straszeniem czytelnika. Jego koncepcja kosmicznego horroru, gdzie ludzkie życie i cały dorobek naszej cywilizacji jest bez znaczenia to coś co naprawdę potrafi zmrozić krew w żyła. Potworni bożkowie z kosmosu dla których człowiek jest tym czym dla nas jest mrówka są znacznie straszniejsi od wszelkiej maści zombiaków, wampirów i wilkołaków. Wydawałoby się, że z tego powodu na rynku będzie cała masa gier inspirowanych twórczością Samotnika z Providence. Niestety tak nie jest i tylko co jakiś czas natrafimy na tytuły inspirowane mitologią o przedwiecznych. Na dokładkę większość z tych gier to produkcje wątpliwej jakości. Na szczęście na rynku pojawia się Call of Cthulhu. Jedna z nielicznych gier, które zasługują na to by nawiązywać do twórczości jednego z najbardziej wpływowych XX wiecznych amerykańskich pisarzy.
Kilka dni temu Cyanide Studio, twórca popularnego Of Orcs and Men, zapowiedziało swoją nową produkcję: Styx: Master of Shadows. Głównym bohaterem gry będzie 200-letni goblin-złodziej Styx, który wyruszy na poszukiwanie bogactwa (i informacji o swoim własnym pochodzeniu) do pilnowanej przez ludzi i elfy Wieży Akenash. Czyżby szykował się godny konkurent nowego Thiefa?