Chcesz zostać członkiem Management Teamu, tak jak Władek? A może wolisz, tak jak Krysia, po prostu zaangażować się w kilka ciekawych projektów i poznać interesujących ludzi, nim będziesz aplikować na wymarzone stanowisko? Bo wiesz, najważniejsze jest to, by wiedzieć, co się chce robić w życiu. Przecież Maciek (a może to był Tomek…?) przekonywał w reklamie Ernsta, że można ekologicznie uprawiać magiczną fasolę i radośnie audytować w tym samym czasie. Nie musisz rezygnować ze swoich pasji, zaznaczyli to przecież bardzo wyraźnie.
Wyobraźmy sobie świat przyszłości. Technologia, która przecież rozwija się wykładniczo, w niebywały sposób poszła do przodu. Technologia, która to jest wykorzystywana oczywiście także przy tworzeniu gier komputerowych. Nie zasiadamy już przed ekranem monitora/telewizora, z myszką/padem w ręku. Wchodzimy w wirtualny świat, który jest wszędzie wokół nas. Czujemy krople spadającego deszczu, wiatr we włosach, ziemię pod stopami i dotyk NPCów. Wszystko pięknie, ale do czasu…
Nintendo i Sony chwalą się możliwościami swoich konsol 3DS-a i PlayStation Vita, które otworzą przed graczem nowy świat: rzeczywistość rozszerzoną (z ang. „augmented reality”). Poszczególne gry wyglądają ciekawie, a jednak nie są niczym nowym dla posiadaczy smartfonów. Wyobraźmy sobie następującą sytuację.
Jest późny wieczór. Młody mężczyzna odziany w czarną bluzę z kapturem wbiega na podwórko i zerka na trzymany w ręce telefon. Rozgląda się i rusza szybko w stronę garażów, pod czujnym okiem osiedlowej młodzieży, pijającej piwo koło ławki. Grupa odprowadza wzrokiem nieznanego osobnika z niemałym rozbawieniem. Czyżby szukał zaczepki?
Posiadacz średniej klasy smartfona, którego zresztą dzierży mocno w prawej dłoni, nie szuka zwady z mieszkańcami podejrzanego osiedla, chociaż zdaje sobie sprawę, że o tej porze sporo ryzykuje. Co tak ważnego kryje się pomiędzy garażowymi ścianami? Odpowiedź może być zaskakująca: duchy, przeciwnicy z gry o rozszerzonej rzeczywistości.