Przy okazji promocji Halloweenowych w różnych sklepach z oprogramowaniem natrafiłem na Steamową wersję Typing of the Dead Overkill. Nie planowałem kupować tej gry, nawet nie pamiętałem o jej istnieniu a jednak kupiłem pod wpływem chwilowego impulsu.
Jak się okazało, do gry dołączona jest pełna wersja ostatniej odsłony House Of The Dead Overkill (tej która ukazała się na PS3). Nawet bym tego nie zauważył, gdybym nie grał z kimś "na zmianę" w czasie rodzinnego zjazdu "na wszystkich świętych".
Shootery na pistolet to jeden z przyjemniejszych gatunków gier wideo, szczególnie jeżeli chcemy się szybko rozerwać. Gatunek bardzo popularny na automatach przeniesiono również szybko na konsole oraz komputery osobiste, z różnym skutkiem. Bardzo lubię postrzelać do zombiaków, więc nie byłbym sobą, jeżeli nie przyjrzałbym się kilku najlepszym pozycjom tego typu w jakie grałem.
Szczególnie, że zapomina się o tym gatunku w dobie wielkich, wyreklamowanych hitów i ciągłego fapowania do gier z górnej półki (głównie cenowej). Pamiętacie Time Crisis? Virtua Cop? The House of the Dead i Point Blank? Zapraszam do przeglądu!
Overkill jest dziwaczne. Jest dziwaczne, a zarazem luzackie w ten sam sposób co Godhand, co No More Heroes, co Oneechanbara. Nie bierze na poważnie ani siebie, ani swoich poprzedników uderzając za to w klasyczny gatunek celowniczków, oblany sosem ala Tarantino. A zderzenie takich dwóch światów musi przynosić świetne efekty.
Poprzednie części House of The Dead to przede wszystkim bardzo dynamiczne celowniczki, z bardzo głupią fabułą oraz masą symboliki nawiązującej do kart tarota. Seria, choć stylizowana na poważną sprawnie poruszała się pomiędzy „tak złe że aż dobre” oraz „dziwactwo science-fiction i horroru rodem z kanałów telewizji nocnej”. Overkill będący prequelem zastępuje to bezpośrednim lulzem, przekleństwami i klimatem rodem z zombifikowanej wersji Black Dynamite.