W przeciągu ostatnich tygodni czytałem trochę na temat różnych kultów i powalonych rzeczy, do których dopuszczali się przywódcy tych wyznań. Tradycyjnie, po raz setny straciłem wiarę w ludzkość i nasz gatunek. Przy okazji zacząłem też rozmyślać, jak ja sprawdziłbym się w roli głowy jakiejś wiary. Nie musiałem się głowić zbyt długo, bo miałem okazję przetestować taki scenariusz dzięki Cult of the Lamb.
Jestem niemal pewien, że w alternatywnej rzeczywistości Stanley Kubrick zamiast filmu 2001: Odyseja kosmiczna nakręcił film Observation, a gracze dostali po kilku dekadach egranizację tego, bez wątpienia, wielkiego dzieła. W naszym uniwersum film Kubricka jest tym, czym jest, a gra Observation jest nietuzinkową produkcją, która z klasyków filmowego sci-fi czerpie pełnymi garściami, chociaż więcej punktów styku widzę z nakręconą w 1984 roku kontynuacją Odysei, niż z pierwszą częścią. Na szczęście ostateczny rezultat jest wyśmienity, co zresztą potwierdza widoczna obok ocena.
Observation zwróciło moją uwagę pierwszym zwiastunem, który obiecywał świetną oprawę graficzną i świetnie zaprojektowane retro interfejsy użyte do opowiedzenia interesującej historii sci-fi, w której nie wcielamy się w dzielnego człowieka, a w sztuczną inteligencję sterującą stacją kosmiczną. Po ukończeniu trwającej 6 godzin opowieści stwierdzam z pełną odpowiedzialnością - ekipa No Code dowiozła ten temat do mety i zasłużyła na nagrodę.
Hotline Miami z początku cicha premiera, która momentalnie eksplodowała na rynku gier komputerowych powodując lawinę zachwytów i pozytywnych recenzji. W zaledwie siedem tygodni gra znalazła aż 130 000 nabywców, co rzecz jasna wzbudzało wielką dumę u twórców, ale także zadecydowało o produkcji sequela HM o podtytule Wrong Number. Wielokrotnie nagradzana przede wszystkim za pomysł gra przez wielu uważana jest za jedno z największych odkryć ostatnich lat, ale warto przyjrzeć się bliżej zarówno mocnym stronom, jak i niedociągnięciom wciąż wytykanym przez graczy.
Budzisz się. Głowa ci pęka, a oczy mają problem z przyzwyczajeniem się do ponurego światła sączącego się przez brudne zasłony. Wciąż słyszysz pulsujący rytm elektronicznej muzyki z poprzedniego wieczoru. Czy to kac? Nie, przecież niczego nie piłeś... Zatem skąd ten ból głowy? Dlaczego masz silne przekonanie, że gadałeś z wielkim kurczakiem, a potem robiłeś jakieś potworne, nieopisane rzeczy? I czy to jest krew na rękawie kurtki?
Niepewnym krokiem wychodzisz z sypialni. W kuchni oczywiście jest syf. Niepozmywane naczynia, resztka pizzy, jakieś kawałki papieru. Podchodzisz do stołu, oczy wyłapują wielki nagłówek krzyczący z okładki poplamionej gazety. "Masakra w rosyjskim klubie, 15 osób nie żyje. Podejrzany nosił maskę". Łup, łup, łup. Uciskające umysł łomotanie nie pomaga skojarzyć faktów. Wszystko jest rozmazane, skąpane w jadowitych barwach neonów. Zanim jesteś w stanie podjąć jakąkolwiek decyzję, rozlega się dzwonek telefonu.