Gothic 2 vs. evilmg... - evilmg - 28 grudnia 2011

Gothic 2 vs. evilmg...

To się narobiło. Ostatnio naskrobałem kilka słów (no dobra, kilkaset słów) o wadach komputerowych erpegów na przykładzie Gothica 2. Wybuchła afera, której rozmiary można by porównać do sprawy symboli religijnych w miejscach publicznych. 

Czym jest poniższy tekst? Próbą wytłumaczenia mojego stanowiska, ostatnio zawarłem najwyraźniej za mało argumentów i pisałem zbyt ogólnikowo, co może być przyczyną całego zamieszania. Uprzedzając pytania: nie, nie zamierzam zmieniać zdania. Gothic 2 jest moim zdaniem słaby, a poniższy tekst to rozbudowana recenzja argumentująca moje ostatnie wynurzenia. Zapraszam.

 

 

Zacznijmy od wyjaśnienia pozycji startowej. W komentarzach najczęściej przewijały się opinie, że nigdy nie grałem w żadnego poważnego cRPG, albo że patrzę na G2 przez pryzmat najnowszych produkcji. W obu przypadkach zarzuty są chybione. Na Gothica patrzę z pozycji fana gier pokroju Baldur's Gate, Arcanum czy Fallout, a więc produkcji, które są klasycznymi przedstawicielami gatunku, a niektóre z nich są starsze od odwiedzających gameplay. Nie pisałem nic o grafice Gothica, a mimo to pojawiały się głosy krytyki dotyczące zbyt surowej oceny strony technicznej tej produkcji. No cóż, nadinterpretacja jak widać ma się dobrze.

 

Do gry wprowadza nas całkiem klimatyczne intro wyjaśniające sytuację, a późniejsza rozmowa z Xardasem zaczyna dwa najważniejsze wątki fabularne (gram z dodatkiem). Trochę logika momentami zgrzyta, ale jesteśmy w świecie fantasy. Tutaj bohaterom udaje się przeżyć bardzo długo bez wody i jedzenia i jestem w stanie to wybaczyć (ta, jasne). Rozejrzałem się po wieży nekromanty i ruszyłem w kierunku miasta. Po drodze było kilka pomniejszych starć z wilkami i bandytami, zdobyłem też wdzianko farmera i... zgrzyt. Główny bohater nie dysponuje żadną wiedzą o świecie w jakim przyszło mu funkcjonować. Nie potrafi wymyślić żadnej logicznej wymówki, która pozwoliłaby mu dostać się do miasta, żeby minąć strażników trzeba wrócić na farmę i upewnić się czy przypadkiem nie przeoczyłem jakiegoś NPC albo... przeskoczyć przez zbyt niski mur miejski. Super. Ciekawe, że taki bohater Arcanum nie musiał czytać nic o zwyczajach mieszkańców SWOJEGO świata żeby potrafić porozmawiać o herbacie, główni bohaterowie z Baldura i Falloutów też raczej nie mieli takich problemów. Tutejszy nie wymyśli nawet tego, że w mieście musi być kowal i kupcy zaopatrujący okolicznych mieszkańców w niezbędne narzędzia. Cóż, w końcu na łeb spadła mu świątynia, a sam mu przecież nie dopiszę brakujących linii dialogowych.

Później na szczęście jest trochę lepiej. Da się poczuć klimat gry i zadomowić się w Khorinis. Po wykonaniu tych questów, które nie wymagały machania żelastwem (i zdobyciu dobrych dwóch poziomów) zabrałem się za te bardziej niebezpieczne: polazłem na polowanie gdzie zdobyłem futra wilków i broń orka by dostać się do górnego miasta, odbyłem kilka wycieczek za miasto w eskorcie chętnych npc i zdobyłem tak kupę doświadczenia i w końcu udało mi się zostać magiem. W mojej drodze do chwały zginęło kilku niewinnych npców, a ich ciała wyczyniały różne cuda, znikały (razem z „zawartością”) albo przenosiły się w zupełnie inne miejsca, czym dostarczały mi niemałej radochy. Cofnąłem się w czasie, i to do czasów sprzed pierwszych Falloutów i Baldurów! Gdyby tam zwłoki były tak zapracowane to ludzie by chyba zlinczowali twórców.

 

Po jakimś czasie pojawiło się kilka elementów, które zaczęły mi przeszkadzać znacznie bardziej. Na pierwszy ogień poszła księga czarów. Czary ofensywne do poziomu piątego to właściwie to samo zaklęcie w innej oprawie graficznej. Ognista strzała wygląda kropka w kropkę jak lodowa, wizualnie różnią się tylko kolorem. Co gorsza stosunek wydanej many do zadawanych obrażeń jest dokładnie taki sam. Dziwne to sami przyznacie, ale ktoś teraz rzuci tekstem stwierdzającym, że wygląd czarów mi przeszkadza tylko dlatego, że w późniejszych produkcjach efekty były znacznie lepsze. Furda! We wcześniejszych produkcjach też były lepsze, a przynajmniej nie wszystkie były zrobione na jedno kopyto. Już w pierwszym Baldurze każdy pocisk miał inny kształt, kolor i czasem różne trajektorie lotu! W drugim Gothicu takie różnice pojawiają się dopiero w przypadku czarów z najwyższych poziomów, a stosunek obrażeń do many pozostaje taki sam aż do czarów szóstego (najwyższego) poziomu, gdzie czary są zdecydowanie zbyt silne... Zresztą przynależność czarów do konkretnych poziomów jest czasem mocno dyskusyjna, dlaczego takie przyzwanie szkieletu goblina jest na poziomie niższym niż przyzwanie wilka skoro ten drugi jest znacznie słabszy?

Jakiś czas później dotarło do mnie, że coś dziwnego dzieje się z poziomem trudności. O ile potwory występujące „w polu” są całkiem silne i walka z nimi sprawia niejaką satysfakcję to bossowie poszczególnych rozdziałów mocno rozczarowują. Jeszcze przy pierwszym smoku wydawało mi się, że kolejne będą stanowić godne wyzwanie (moja błyskawica ledwo go smyrnęła), postanowiłem się więc godnie przygotować do spotkania z kolejnym. Przygotowałem się dobrze. Za dobrze. Okazało się, że zakup zwoju z przywołaniem demona był zdecydowanie zbyt dobrą inwestycją, mój summon rozniósł biednego gada na strzępy, podczas gdy ja gapiłem się na to ze szczęką na podłodze. Dotarcie do smoka było trudniejsze niż samo pokonanie go! Potem znalazł się sposób i na to: jeśli przemienisz się w potwora to inne potwory nie reagują na ciebie, bez problemu miniesz straż towarzyszącą smokowi i unicestwisz stwora. Zresztą okazało się, że jest więcej czarów, które powinny być opisane jako „easy win” - właściwie wszystkie czary wysokiego poziomy siekały te gady aż miło.

 

Kolejnym mankamentem Gothica 2 są dziwne zachowania bohaterów niezależnych wynikające rozwoju fabuły. NPC, który powinien z tobą gdzieś walczyć zaatakuje cię jeśli dogonisz go po drodze do tego miejsca i to się zgadza, ale dlaczego potem jego zwłoki pojawiają się w jaskini gdzie powinno odbyć się właściwe starcie? Dlaczego inni NPC nie reagują na to, że gracz został zaatakowany? Wreszcie dlaczego napastnik odgrywa swoją rolę tak jakby spotkanie odbyło się w jaskini, a nie w klasztorze pod okiem innych nowicjuszy i magów? Błąd skryptowania, ot co. Gorzej, że niektóre zadania wydają się być wepchnięte na siłę. Wyobraźcie sobie, że jesteście lordem dowódcą, a wasze wojsko jest oblegane przez wielokrotnie silniejszą armię. W takiej sytuacji dociera do was kurier, co robicie? Dajecie mu odpocząć po czym odsyłacie z błaganiem o posiłki? Nie! Trza go wysłać najpierw na samobójczą misję! Jak inaczej nazwać wysłanie maga, który całą manę spala na jednego orka by przedarł się przez krąg oblężenia, obóz orków, hordy potworów i dowiedział się ile rudy wydobyto w kopalniach? Jaki to ma sens w obecnej sytuacji? I tak tej rudy nie wywiozą bo nie mają dość ludzi. Tutaj się faktycznie trochę czepiam, ale nie można było tego zadania przesunąć do czasu gdy Bezimienny wróci z odpowiedzią?

 

Nie najlepiej prezentuje się też AI, twoi wrogowie potrafią utykać na przeszkodach terenowych, rzucać się w przepaść, ignorować osłony w przypadku ataku z odległości i atakować siebie nawzajem. Co ciekawe problemy z atakiem z dystansu i walką między sobą tyczy się w głównej mierze magów, bo łucznicy czasem starali się zmienić pozycję albo przynajmniej przestawali marnować amunicję na bezsensowne ataki. Możecie twierdzić, że takie zachowanie NPC jest normalne dla gier z tamtego okresu i zgodziłbym się z takim rozumowaniem gdy nie to, że bohaterowie niezależni z drugiego Gothica czasem potrafią zaskoczyć i zamiast czekać na zagładę jednak ruszą cztery litery i ustawią się jak należy. Z czego to wynika? Żeby było śmieszniej jak grałem w pierwszego Gothika nie zauważałem aż takich błędów. Tam NPC też czasem się gubili, znikali, dziwnie zachowywali i klinowali między teksturami, ale wydaje mi się, że w walce spisywali się nieco lepiej!

 

Czy Gothic 2 ma jakieś zalety? Jasne, że tak! Bardzo podobają mi się kreacje niektórych bohaterów. Zwłaszcza rozmowy ze znajomymi z pierwszej części sprawiły mi dużo radości, miło było spotkać po raz kolejny Diego, Gorna, Miltena, a nawet tego marudę Lestera! Na szczególną uwagę zasługuje też główny bohater, a raczej świetne teksty, którymi potrafi uraczyć zbyt pewnych siebie oponentów.

 

Dobrze zwiedzało mi się Jarkendar, tutaj było jakby mniej bugów, poziom trudności był znacznie lepiej wyważony, a lokalny wielki zły sprawił mi nieco kłopotów (czyt. zabiłem go za trzecim razem). Podobały mi się też projekty lokacji, w Gothicu 2 nie ma wielkich, pustych przestrzeni jakie zdarzały się w serii The Elder Scrolls. Wygląd niektórych lokacji zapierał dech w piersiach nawet dziś – wejście do dworu Irdorath, zaraz przy statku bardzo mi się podobało. Te dziwnie uformowane skały i przesączające się między nimi słońce robiły wrażenie.

Świat Gothica rzeczywiście nieźle symuluje realne życie, nawet jak na dzisiejsze standardy. Ludzie kręcą się po okolicy i o określonych porach zmieniają miejsce pobytu. Gdzie się nie ruszysz zawsze znajdzie się coś do roboty, zadań było sporo i wykonanie części z nich dawało pewną satysfakcję (dotarcie do ołtarza w słonecznym kręgu), którą niestety zmniejszało trochę to, że musiałem uważać gdzie staje żeby przeciwnicy walczyli ze mną, a nie między sobą...

 

Reasumując Gothic 2 nie jest grą do której będę wracał po latach z sentymentem, ale nie jest też grą pozbawioną zalet przy której nie da się przyjemnie spędzić kilku godzin. Jak wynika z komentarzy pod poprzednim wpisem o tej tematyce wiele osób darzy serię Gothic afektem graniczącym czasem z fanatyzmem, ale nie znaczy to, że ktokolwiek jest zobligowany do pozytywnego oceniania gier, które w ich ocenie są w najlepszym razie średniakami.

 

 

Odpowiedzi na co ciekawsze pytania powtarzające się w komentarzach:

 

  1. To grzechy bardzo wielu RPGów, wydaje mi się, że w G2 jest wręcz lepiej pod tym względem. To kwestia tego, że gracz jest głupi (bo dopiero zaczyna grę), a ma się zintegrować z bohaterem.

Owszem, ale poprzedni tekst był krytyką ogólnych tendencji w grach cRPG, a więc pierwsze spostrzeżenie jest jak najbardziej prawidłowe, ale nie rozumiem w jaki sposób sztuczne ograniczanie możliwości dialogowych Bezimiennego ma pomóc graczowi w zżyciu się z nim.

  1. Tym tekstem strzeliłeś sobie w stopę, kolano, łokieć, a potem jeszcze w plecy... Naprawdę nie rozumiem po co ten wpis. Pastwić się nad grą, która ma już na karku tyle lat? Ząb czasu odcisnął swoje piętno na Gothic'u, lecz nie widzę potrzeby, aby go tak za to gnoić

Tak, gra ma już ładne parę lat, ale nie widzę powodu dla którego nie można pisać o starszych tytułach, na gamplayu co chwila pojawiają się teksty opisujące inne, czasem znacznie starsze gierki. Problemem jest to, że ja strzeliłem tekst, który krytykował błędy gatunku na podstawie tytułu, który w naszym kraju uchodzi za kultowy. Jeśli przeczytałeś dzisiejszy tekst zapewne zauważyłeś, że najbardziej narzekam na rzeczy, które z upływem czasu mają mało wspólnego.

  1. Tak czy inaczej tekst do dupy. Pierwszy raz widzę, żeby ktoś tak jechał po kultowym Gothicu. Nie zdziwiłbym się, gdyby autor wypominał jeszcze słabą grafikę. Widocznie nie wczuł się w tą znakomitą grę i nie poczuł klimatu jakiego brak w obecnych, "next-genowych" tytułach.

Jeśli „next-genowym” tytułem jest Arcanum czy Fallout 2 to masz rację...

  1. Jak można oceniać grę sprzed 8 lat pod pryzmatm dzisiejszych gier?

Jak wspomniałem wyżej, poprzedni tekst nie jest bezpośrednia oceną Gothica 2, ani nie jest tworzony przez osobę postrzegającą cały gatunek przez pryzmat Skyrima i Dragon Age.

  1. Brawo geniuszu. Gothic II to najlepszy cRPG w jakiego grałem. Skyrim, Wiedźmin czy Dragon Age nie mają startu do Gothica II. Ogólnie tekst z dupy i do dupy.

Patrz, a ja grałem w lepsze cRPG niż Gothic II i się z tobą nie zgadzam co do wymienionych przez Ciebie tytułów, a mam takie prawo.

  1. Linie dialogowe Nocy Kruka były nagrywane 3 lata po premierze II i zostały wmieszane w podstawkę.

NO I TU MNIE MASZ” jak powiedział Śmierć u Pratchetta. Fakt, przeoczyłem przyczyny takiego stanu rzeczy, RedCrow w komentarzach zwrócił mi uwagę, że Marek Obertyn zmarł i właśnie z tej przyczyny trzeba było zmienić głosy części postaci.

  1. Wysłać kolesia co za list da się zabić, albo swoich wojowników. Wiele cRPGów ma ten sam patent dziwi, ze to właśnie tutaj Ci przeszkadzał...

Mogę zgodzić się z tym, że w wielu grach występuję podobny patent. NPC wynajmuje bohatera gracza do wykonania jakiegoś zadania. OK, ale w znamienitej większości przypadków zwyczajnie opłacają najemnika, a jaki jest sens w wysyłaniu jedynego posłańca, który od długiego czasu przedostał się przez oblegających na diablo niebezpieczną misję?

  1. Wszystko z dupy wyciągnięte. Jak się przebierzesz za chłopa to logiczne, że Cię za niego wezmą, ale końca nie rozumiem - jak to musi porozmawiać z pasterzem? Co do ostrzenia - naotrz miecz nie umiejąc tego. Kilka argumentów wyssanych z palca i już - bohater idiota.

Problem w tym, że bohater najwyraźniej nie dysponuje elementarną wiedzą na temat świata w którym żyje. Gdzie mu do bohaterów starych erpegów, którzy nie potrzebowali informacji od NPC na każdy temat bo sami wiedzieli jak naściemniać żeby załatwić wiele ze swoich problemów. Rozmowa z NPC niebezpiecznie przypomina Icewind Dale, który miał być z założenia odpowiedzią na Diablo II. Co do ostrzenia mieczy – bohater potrafi wykuć nową klingę, ale nie wie jak o nią dbać, bo do tego musi mieć więcej punktów wpakowanych w kowalstwo? To jest dopiero wyssane z palca.

  1. Nie wiem jak grałeś, ale ja miałem trudno od początku do końca. A żeby nauczyć się na runę dać czar to trzeba być chyba magiem, więc zwoje musiałeś kupować, a są drogie i ejst ich ograniczona ilość, więc znowu nie wiem skad te argumenty.

Hmm 75, 125 i 250 sztuk złota. Jak dla mnie to nie jest zbyt drogo. Co do ilości dostępnych zwojów – będąc magiem ognia, a więc mając dostęp do dodatkowego sprzedawcy zwojów mogłem kupić 4 zwoje z przywołaniem demona. Potrzebne są 2 albo 3, na upartego jeszcze bym z tego runę zrobił.

  1. :P haha ja zobaczyłem tytuł wiedziałem, że będzie flame, bo gra w naszym kraju uchodzi za kultową i doskonałą. Radze szukać azylu gdzieś w ciepłych krajach ;)

Po tym tekście na pewno będzie mi potrzebny ;)

  1. A ja głupi przeszedłem GII 6 czy 7 razy. Chyba coś ze mną jest nie tak, skoro lubię grać w takie crapy :(

A gdzie tam. Tobie widocznie błędy g2 nie przeszkadzały tak bardzo jak mnie i masz do tego pełne prawo, nigdzie nie napisałem, że uzurpuję sobie prawo do wygłaszania jedynych słusznych prawd, które wszyscy muszą przyjmować jako dogmaty.

  1. jak zabierasz się do grania w stare gry to żeby być obiektywnym w ocenie/recenzji musisz wczuć się w tamte realia, więc taka gra jak gothic w swoich czasach była wielka (i dla mnie nadal jest) bo jak powiedział claudespeed18 głosisz herezje :D

Swego czasu naskrobałem kilka recenzji starych gier i jakoś nie spotkałem się z podobnymi zarzutami.

  1. Ale przecież evilmg napisał, że gre ukończył niedawno, więc jasne jest, że ocenia ją z dziesiejszej perspektywy ;)

Szczerze? Dla mnie dzisiejsza perspektywa nie istnieje, bo w niemal wszystkie tytuły gram z mniejszym lub większym opóźnieniem ;)

  1. Taki był concept gry. Gra miała, swoim prowadzeniem, zwiększyć immersję z Bezimiennym. Mi lekko groteskowe podejście do świata i ogólnie sposób prowadzenia gry bardzo się podobał.

Mi bardzo podobały się złośliwe teksty bezimiennego i jego skłonność do autoironii, ale nie bardzo odpowiadało mi to, że każdy ,nawet wydawałoby się oczywisty, kawałek informacji musi wyduszać z innych.

  1. Ciekawostka - Gorn dalej ma swój głos, tylko osoba która podkładała głos dziwnie nim modelowała.

Wg Gothicpedii gra go ktoś inny: http://pl.gothic.wikia.com/wiki/Miros%C5%82aw_Zbrojewicz

  1. Jak on się w ogóle na gameplaya dostał? A poza tym koleś przyciągnął tym wpisem dużo uwagi, a nie jeden wpis przepadł z jednym komentarzem lub ich w ogóle nie miał .

Nie bój się, według statystyk mam raczej niezłe wyniki jak na gościa, który publikuje 5 – 6 tekstów w miesiącu ;)

  1. Mag faktycznie potem ma z górki pod koniec ale powiem szczerze że lubię to przypomina mi to BG 2 gdzie czarodziej początkowo był miernotą a na końcowych lvl-ach maszyną do zabijania.

Tak, ale w BG2 nigdy nie dochodziłeś do poziomu gdzie mógłbyś rozwalić każdą grupkę przeciwników jednym zaklęciem, zawsze trzeba było odpowiednio dobrać strategię do przeciwnika, którego się spodziewałeś.

  1. Burn the Heretic! Kill the Mutant! Purge the Unclean!

It is better to die for the Emperor than to live for yourself!

  1. Jak będzie plebiscyt na najgorszy tekst na gameplay.pl to na pewno zagłosuję! To chyba nie jest przypadek, że zarówno Gothic jak i Gothic II wraz z dodatkiem znajdują się wśród 20 najlepszych gier ostatniego 10-lecia w plebiscycie Gry Dekady.

Pozwoliłem sobie odpowiedzieć tylko na ostatnie zdania gdyż poprzednie kwestie poruszone w twoim komentarzu zostały już wyjaśnione.

To, że Gothic II znajduje się na liście top gier opublikowanej przez dowolne pismo lub portal nie ma większego znaczenia. Jasne, takie wyróżnienie musiało ucieszyć twórców i zapewne bardzo im pomoże w pracy, ale nie znaczy to, że każdy człowiek ma krzyczeć „Sehr gut!”. Wiesz, że na wielu listach bestsellerów jest „Zmierzch”? Mam rozumieć, że powinienem teraz pójść do księgarni, nabyć sagę i wielbić twórczość pani Meyer? 

evilmg
28 grudnia 2011 - 21:32