Bossowie: Kingdom Hearts - Brucevsky - 5 września 2014

Bossowie: Kingdom Hearts

Liczne uniwersa wykreowane przez Disneya stały się domem nie tylko dla wielu sprawiedliwych i dzielnych bohaterów, ale też dla przebiegłych, chytrych i podstępnych złoczyńców. Wielu z nich pojawia się w Kingdom Hearts, rzucając wyzwanie kierowanej przez gracza drużynie. Czy projektanci ze Squaresoftu potrafili wykorzystać potencjał dobrze znanych z animacji postaci i przygotować ciekawe, zapadające w pamięć pojedynki? Czy nie zabrakło im też pomysłów na własnych bossów? Sprawdźmy.

Uwaga, spojlery!

Źródło: grizzlybomb.com

Jak na action-RPGa przystało, Kingdom Hearts stoi walką, która stanowi ważny element rozgrywki. Kierowany przez gracza główny bohater i jego pomocnicy muszą podczas swojej długiej przygody wielokrotnie stawić czoła liczniejszym siłom Heartless, a i pokonać wielu rozmaitych bossów. Część z nich to autorskie projekty Square, inni to przeciwnicy doskonale znani z bajek Disneya.

Panteon oponentów, z którymi musi zmierzyć się drużyna Sory zawiera m.in. takie osobistości, jak Dżafar z Aladyna, Czarownica ze Śpiącej Królewny, Oogie Boogie, Urszula z Małej Syrenki, Hades z Herkulesa czy Kapitan Hak z Piotrusia Pana. Japońscy twórcy nie poszli na łatwiznę i projektując kolejne kluczowe batalie z nimi, operowali na więcej niż jednym schemacie. Dzięki temu starcia te są różnorodne i często zaskakują. Raz walki przypominają klasyczną wymianę ciosów i uników, innym razem wymagają nieco więcej taktyki, odnajdywania słabych punktów lub wprowadzają pewną konkretną nowinkę. Wyróżniają się na pewno potyczki z bossami wielokrotnie przewyższającymi rozmiarami głównych bohaterów, jak choćby te z ośmiornicą Urszulą czy demonem Oogiem Boogiem. Momentami są one bardzo chaotyczne, głównie przez niezbyt precyzyjne sterowanie latającymi postaciami, ale efektowności na pewno odmówić im nie można.

Gigantyczni oponenci to ciekawe urozmaicenie

Ta różnorodność wyzwań stawianych przez co bardziej znaczących oponentów stanowi jeden z głównych atutów Kingdom Hearts. Modyfikacje klasycznego schematu prowadzenia pojedynku m.in. ze względu na miejsce prowadzenia starcia, bardzo dobrze wpływają na rozgrywkę, niwelując uczucie monotonii. Znowuż wyróżnia się w tej materii Oogie Boogie ze swoją niezwykłą, ogromną ruletką, na której więzieni są bohaterowie, czy mag Dżafar, z którym trzeba mierzyć się na nieustannie zmieniającej się planszy.

Finał Kingdom Hearts trzyma się klasycznego kanonu gier RPG z Japonii. Ostatnia walka składa się z kilku etapów, w których Sora, Donald i Goofy stawiają czoła kolejnym formom Ansema. Twórcy powielili w niej co prawda kilka wykorzystanych już wcześniej pomysłów, ale nie wpływa to negatywnie na odbiór pojedynku. Starcie 1 na 1 z Ansemem jest trudne i wymaga opanowania, z kolei walka z jego gigantyczną formą zmusza do uważnej obserwacji ruchów przeciwnika i planowania swoich działań. Trochę chwilami jest w tym wszystkim masherki, ale na szczęście cała batalia nie sprowadza się tylko do prostego nawalania przycisków. Sam projekt Ansema i jego kolejnych form też nie zawodzi. Squaresoft zawsze potrafiło zaskoczyć ciekawymi projektami bossów i w Kingdom Hearts nie jest w tej materii inaczej. Atutem finałowej potyczki jest jej mroczny klimat, tworzony m.in. przez świetny motyw muzyczny, który dodatkowo wyróżnia ją na tle wcześniejszych walk.

Złoczyńcy z Disneya są bardzo jednowymiarowi, więc u bossów z Kingdom Hearts próżno szukać głębi psychologicznej i ciekawych charakterów rodem z serii Metal Gear Solid. Nie wpływa to jednak negatywnie na ich odbiór, bo to w końcu znane postacie, z którymi spora część graczy spotkała się wcześniej w dzieciństwie w ramach wielu filmów animowanych. To sprawia, że stawienie im czoła osobiście budzi emocje i wspomnienia, dając sporo radości.  Trochę gorzej wypadają mniej znaczący bossowie stworzeni specjalnie na potrzeby gry, brakuje im polotu i charakteru, choć nie sposób nie przyznać, że są odpowiednio wpasowani w realia uniwersum gry.

Trzeba też wspomnieć o kilku dodatkowych oponentach, którzy czekają na spragnionych wyzwań na Arenie Herkulesa. Lodowy gigant i Sephiroth to bossowie godni najtrudniejszych gier świata, którzy wymagają długich przygotowań i skrupulatnego opracowywania taktyki, a i perfekcyjnego wykonywania określonych założeń na polu walki. Szybcy, odporni na ciosy, bezlitośni, to naprawdę elitarni oponenci, czekający na najbardziej cierpliwych posiadaczy konsoli.

Bossowie z Kingdom Hearts nie zawodzą, a same starcia z nimi potrafią zapaść w pamięć. Twórcom nie zawsze udało się uporać z chaosem na polu walki, ale różnorodność zasad toczenia pojedynków sprawia, że kolejne batalie nie wyglądają identycznie i nie nużą. Niemal idealnie wpasowani w świat Kingdom Hearts szefowie stanowią wyzwanie i potrafią dać graczowi w kość. Swoją rolę spełniają bardzo dobrze, choć do ideału nieco im jednak brakuje.

Ocena: 7/10

W ramach cyklu ocenieni zostali także bossowie z:

Ratchet & Clank 2
Final Fantasy Tactics: War of the Lions
Oni
X-Men Legends II: Rise of Apocalypse
Headhunter
Gun
Crash Bandicoot 2: Cortex Strikes Back
Medal of Honor: European Assault
Metal Gear Solid: Peace Walker
Bully
Patapon

Brucevsky
5 września 2014 - 19:50