Miałem ostatnio okazję napisać recenzję Berserk and the Band of Hawk. Tekst dostępny jest do przeczytania w internecie. Ze względu na to, że recenzje rządzą się swoimi prawami, nie napisałem o kilku rzeczach związanych z tym tytułem. Dlatego poniższy, krótki wpis skierowany jest tylko I wyłącznie do osób zainteresowanych Berserk. Najlepiej jeszcze jakby znana im była manga na bazie której powstał animowany serial i gierka.
Poniższy tekst to taki dodatek do receznji zamieszczonej na Gry-Online. Wpis powstał głownie po to bym wylał swoją frustrację i ponarzekał trochę na grę, która mi się bardzo podoba. No bo trudno żeby coś korzystajace z formuły Dynasty Warriors nie przypadło mi do gustu.
Bersek and the Band of Hawk podejmuje się ambitnego zadania przybliżenia graczom fabuły ciągnącej się od ponad 20 lat serii. Przyznam, że oglądając napisy końcowe byłem pod wrażeniem jak wiele materiału zostało przedstawione. Finałem gry jest bowiem moment, w którym Guts współpracuje z Zoddem. Oznacza to, że twórcy gry dotarli do jakiegoś 300. rozdziału komiksu. Jest to całkiem spory kawałek materiału. W końcu sama historia o tym jak Guts został zdradzony, stracił kompanów i rozpoczął swoją zemstę, zajęła 3 kinowe filmy.
Niestety oznacza to, że mamy do czynienia z masą cięć i uproszczeń. Wiele wątków i postaci zostaje wywalonych z gry. Jako fan byłbym w stanie to znieść. Jasne, że szkoda mi fajnych rozdziałów komiksu. Jakoś bym sobie jednak z tym poradził. Problemem w przypadku Band of Hawk jest to, że fabuła jaka pozostała nie klei się ze sobą.
Historia czyli najlepszy element mangi Miury zostaje sprowadzona do podrzędnej roli. Służy jedynie wprowadzeniu do kolejnych bitew. Z tego powodu postacie skaczą z miejsca na miejsce. Człowiek czuje się zagubiony w tym co się dzieje i cała wyprawa traci większego sensu. Zwłaszcza jeśli nie mamy dobrze nakreślonego świata, w którym dzieje się akcja gry.
Pomijam już takie kwiatki jak ponowne narodziny Griffitha. W grze nie wiadomo skąd i dlaczego postać, która wcześniej przeobraziła się w „anioła” wraca do swojej ludzkiej formy. Berserk and the Band of Hawk stara się odtworzyć ikoniczne sceny z mangi ale robi to trochę nieudolnie.
Znajomość materiału źródłowego pozwoliła mi na zrozumienie tego co dzieje się na ekranie. Jednak bez tej wiedzy byłbym kompletnie zagubiony. Tyczy się to zarówno poszczególnych scenariuszy jak i pojawiających się w grze postaci. Twórcy gry liczą na to, ze gracze domyślą się tego o co im chodzi. W przypadku fanów mangi tak będzie. Jednak osoby, które widziały tylko anime mogą być zagubione. Nie mówię już o tych, którzy chcieli zacząć swoją przygodę z Berserk od tego tytułu.
Narzekam na to, bo liczyłem że tytuł ten posłuży do powiększenia grona fanów komiksu w Polsce. Obawiam się jednak, ze przypadkowy gracz zostanie tylko zniechęcony do poznania oryginalnego materiału. Patrząc na to co zaprezentowane w grze Berserk jawi się jako bezmózga sieczka pozbawiona jakiegokolwiek ładu i składu.
Takie wrażenie może wynikac po cześci z tego, ze pierwsze kilka godzin gry okraszone jest wstawkami z trzech filmów kinowych obrazujacych nam Golden Age Arc. Reszta pozbawiona jest wstawek anime. Mamy kilka sekwencji na silniku gry ale jest ich zdecydowanie zbyt mało. WIęszosć fabuły poznajemy poprzez pogadanki naszych bohaterów, które znajduja się w osobnym menu i są kompletnie opcjonalne.
To jest taka moja największa skarga w stosunku do tej produkcji od Koei Tecmo. Może trochę przesadzam i zbyt nisko oceniam rozum innych graczy?
Starczy już dodatkowe trucia o tej gierce. Mam nadzieję, że Berserk and the Band of Hawk odniesie sukces. W końcu gra ląduje jednoczęnie na konsolach PlayStation i Steamie. Oznacza to, że Koei Tecmo ma jakieś zaufanie do swojego produktu i liczy na jego popularność. Skrycie liczę, że Berserk sprzeda się na tyle dobrze by wziąść pod uwagę stworzenie Berserk 2. Tylko chciałbym żeby za gre zabrało się Team Ninja. Grajac w Band of Hawk mysłałem sobie jak fajnie byłoby ograć w coś jak Nioh z Gutsem w roli głównej.