Zalewa nas fala japońskich gier. Pośród hitów takich jak Yakuza 0, Nioh, Persona 5 i Nier: Automata można odnaleźć też produkcje „dla nikogo”. Postanowiłem rzucić się na głęboką wodę i sprawdzić kolejny z tytułów tego typu. Poniżej moje spostrzeżenia na temat Touhou Genso Wanderer.
O samym Touhou wspominałem już przy okazji przedniego tekstu na ten temat. Tak dla przypomnienia kilka moich uwag na temat całego zjawiska i powiązanych z nim elementów:
Japońskie gry indie są jedną wielką niewiadomą na zachodzie. Przez wiele lat nie wiedzieliśmy nic na temat tamtejszej sceny i wiele interesujących produkcji nam po prostu umknęło. Sytuacja jednak powoli ulega zmianie i dzięki Playism, możliwością Steam Greenlight, Kickstarterowi czy olbrzymiej popularności platform socjalnych jesteśmy w stanie nie tylko dowiedzieć się więcej o tego typu grach ale nawet w nie zagrać. Dlatego też postanowiłem sprawdzić jak tego typu gierki wypadają w praniu. Sięgnąłem po Touhou Genso Rondo: Bullet Ballet i poczułem się tak jakbym został przeniesiony do odległej krainy, gdzie Dreamcast stawiany jest jako wzór dla platform do gier wideo. Czy oznacza to, że ten tytulik od Nippon Ichi Software przypadł mi do gustu?
Pierw dla odrobiny wprowadzenia podzielę się tym co przyniosły godziny mojego googlowania na temat omawianej produkcji. Touhou Genso Rondo: Bullet Ballet jest remasterem/portem pecetowej gierki z 2012 roku, która swoją premierę miała na największych japońskich targach komiksu. Postacie występujące w tej produkcji wywodzą się z amatorskiego cyklu gier Touhou, liczącego sobie ponad 20 tytułów. Rodowód tej produkcji jest dość skomplikowany ale bardzo interesujący i zagłębianie się w temat japońskiej sceny indie pokazuje olbrzymie różnice pomiędzy tamtejszym rynkiem a tym co my znamy. W każdym razie ten przydługi wstęp ma służyć trochę za wytłumaczenie mojej kompletnej niewiedzy na temat tego typu gier. Nie jestem pewny jednak jak wiele bijatyk w wariancie shoot em up (shump) istnieje na rynku.
Touhou Genso Rondo: Bullet Ballet nie odniosło jakiegoś wielkiego sukcesu ale gra najwyraźniej sprzedała się lepiej niż Nippon Ichi Software America się tego spodziewało. Dlatego na rynku ląduje kolejna gra z cyklu - Touhou Genso Wanderer a za jakiś czas pojawi się kolejny tytuł z tej samej serii.
Touhou Genso Wanderer jest produkcją typu Mystery Dungeon. Ta popularna w Japonii seria gier roguelike ma swoje korzenie w oryginalnym rogue i ciągnie się od dobrych 25 jak nie więcej lat. Recenzowany tytuł jest kalką tamtych produkcji z modelami postaci podmienionymi na te z bogatego uniwersum Touhou.
Rozgrywaka opiera się więc na poruszanie przez labirynty. Każda akcja zabiera nam jedną turę. Nasz ruch równa się z jednoczesnym ruchem wrogów. Mamy pasek punktów życia i głód, od którego zależy to ile czasu możemy pozostać w wierzy bez jedzenia. Pod tym względem gra jest dokładnie taka sama jak każdy inny tytuł tego typu. Mechanika jest wręcz identyczna jak w ogrywanym ostatnio przeze mnie Wizrogue. Mamy więc prosty gameplay z odrobiną RPG i nieustannym wchodzeniem na pola obok przeciwników. Czynność ta powtarzamy przez kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt godzin.
Nie będę owijał w bawełną i przyznam, że Touhou Genso Wanderer jest produkcją ultra niszową. Większość osób, które siedzą w japońskich pozycjach kompletnie oleje ten tytuł. W końcu chodzi o port pecetowej gry indie, która bazuje na gatunku niezbyt popularnym poza Krajem Kwitnącej Wiśni. Trudno sobie wyobrazić coś mniej mainstreamowego niż Touhou Genso Wanderer. Właśnie to sprawia, że muszę pochwalić Nippon Ichi Software za tak odważny krok.
Nie jest to gra dla mnie. Nie ze względu na gatunek bo roguelike sobie cenię z chęcią zagrywam się w odsłony Mystery Dungeon. Problemem jest tutaj tak zwane lore. Mimo, ze jest to moja druga gra z serii Touhou i tak czułem się kompletnie zagubiony i nie wiedziałem o co tutaj chodzi. Z tego powodu szybko zacząłem pomijać dialogi nawiązujące do wydarzeń, których nie miałem okazji obserwować.
Oprawa graficza również może być problemem. Część tekstu wygląda dokładnie tak samo jak w Shiren the Wanderer, w które się zagrywałem na Wii. Oznacza to, ze jak na standardy PlayStation 4 Touhou Genso Wanderer jest produkcją szkaradną. Z drugiej strony ta retro stylistyka pasuje do raczej prostej rozgrywki trzymającej się pomysłów wymyślonych wiele lat temu.
Touhou Genso Wanderer to całkiem ciekawa pozycja, która może się komuś podobać. Ja nie należę do grupy osób zainteresowanych ale z wielką przetestowałem indyka tego typu. Gra się w porządku ale to chyba trochę za mało, żeby tego typu gra się u nas sprzedała. Może jednak grono zapaleńców roguelike jest znacznie większe niż mi się to wydaje? W każdym razie dobrze, że Nippon Ichi dba o o to by bardzo niszowe japońskie gierki pojawiały się w Europie.