Vikings – Wolves of Midgard - Danteveli - 29 marca 2017

Vikings – Wolves of Midgard

 Pierwsze Diablo zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie. Do dzisiaj dobrze wspominam przygody w ciągnących się w nieskończoność lochach. Dodatkowo pierwsze próby zabawy przez Battle.net zmieniły moje podejście do rozgrywki wieloosobowej. Chyba to sprawiło, że Diablo III było dla mnie tak wielkim zawodem. Spodziewałem się czegoś równie wspaniałego jak pierwsze dwie części. Dostałem jednak „tylko” kolejnego, solidnego hack n slasha. Czy Vikings – Wolves of Midgard zapełni pustkę w moim sercu?

 

Vikings – Wolves of Midgard najprawdopodobniej ma jakąś fabułę. Grę otwiera intro, gdzie lektorka opowiada o stanie świata, elementach nordyckiej mitologii i wybrańcu. Chwilę później ktoś atakuje naszą wioskę. Pokonujemy wroga i zaczyna się dreptanie w miejscu. Zajmujemy się polowaniem na jakieś wilki i rajdem na inną osadę. Kompletnie nie wiedziałem co te misje mają wspólnego z wątkiem głównym. Rozumiem że twórcy starali się przybliżyć nam wikingów i zainteresować nas losami naszej wioski. Lokacja ta spełnia jednak rolę przestoju pomiędzy misjami i równie dobrze mogłaby być po prostu menu na ekranie. Nie czułem żadnego przywiązania do tego miejsca ani mieszkańców, którzy nigdy nie mieli na wymianę interesującego złomu. Oczywiście w przypadku gry hack and slash jest to kwestia trzeciorzędna. Nikt chyba na poważnie nie interesuje się fabułą tego typu gier?

 

Kreator postaci prezentuje nas z dość interesującą sytuacją. Z tego co rozumiem gra pozbawiona jest typowego systemu klas. Na początku zabawy wybieramy jedno z bóstw, które daje nam bonusy na przykład przy używaniu broni jednoręcznych. W trakcie zabawy mamy jednak dostęp do wszystkich drzewek i nie jesteśmy ograniczeni przez odgórne przypisanie jakiegoś zestawu broni czy umiejętności. Zdecydowanie pochwalam takie rozwiązanie. Pozwala ono na większą zabawę z dostępnym ekwipunkiem.

 

Reszta gry to standardowe siepanie na mapkach średniej wielkości. Wyruszamy z naszej wioski w jakieś inne miejsce po czym siepiemy wszystko co się rusza. Gdy już ubiliśmy potwory i ludzkich przeciwników wracamy do domu z łupami. Rozgrywka opiera się na systemie pasywnych i aktywnych umiejętności. Jesteśmy zachęcenia do łączenia różnych ataków w kombinacje by zwęszyć obrażenia zadawane wrogom. Możemy też wykonywać uniki niczym w konsolowej wersji Diablo III.


 

Najbardziej interesującą z drobnych zmian wprowadzonych do gry jest system szkodliwego otoczenia. Przykładowo kiedy znajdujemy się w lodowych miejscach i jesteśmy zbyt długo, daleko od źródła ciepła to tracimy punkty życia. Element ten jest dobrze wykorzystany w rożnych miejscach gry. Już pierwsza walka z bossem zmusza nas do pilnowania temperatury ciała naszego wikinga. Nie wywala to gameplayu do górny nogami ale Vikings – Wolves of Midgard staje się trochę bardziej interesujace.

 

Kiedy myślę o Vikings – Wolves of Midgard to pierwsze słowo jakie przychodzi mi do głowy to przeciętniak. Po chwili zaczynam zastanawiać się czy nie jestem wobec tej produkcji zbyt ostry. Bawiłem się przy Wolves całkiem nieźle i nie mam strasznie poważnych zastrzeżeń ani do gameplayu ani żadnego innego elementu gry. Brakuje mi czegoś co miałoby sprawić że odstawiłbym Path of Exile albo jakikolwiek inny z dostępnych na Steam tytułów by zagrać akurat w to. W przypadku edycji konsolowych sprawa ma się odrobinę inaczej bo na PlayStation 4 nie ma zbyt wiele gier tego typu. To działa na korzyć tamtej wersji gry.

 

Oprawa graficzna produkcji jest dość dobra. Zarówno na małym 20 calowym ekranie monitora jak i na 55 calowym telewizorze, Vikings – Wolves of Midgard wygląda naprawdę dobrze. Bronie, postacie i potwory przedstawione są w fajny sposób a lokacje mimo że sztampowe to spełniają swoja rolę całkiem dobrze. Podobnie jest z oprawą dźwiękową. Najpozytywniej oceniam dźwięki tła, kiedy chodzimy po chrupiącym śniegu w lodowych krainach. Dobrze spisują się też odgłosy łamanych kości i metalu uderzającego w metal. Sfera audio jest mocnym elementem całości.

 

Vikings – Wolves of Midgard jest kolejną grą z gatunku hack and slash i tyle. Produkcji tego typu jest na pęczki i elementy wyróżniające produkcję o nordyckich klimatach nie są porażającym argumentem przemawiającym za zakupem gry. Jednocześnie nie żałuje czasu spędzonego z tym tytułem. Bawiłem się przy nim całkiem dobrze. Jeśli ktoś ma ochotę na tego typu gierkę to Vikings – Wolves of Midgard spisze się dobrze jako bezmyślna siekanka. Osoby liczące na więcej powinny skierować swoją uwagę na jakiś inny tytuł.

Danteveli
29 marca 2017 - 21:09