Recenzja Renegade Ops – najlepsza egranizacja Niezniszczalnych - Brucevsky - 29 marca 2017

Recenzja Renegade Ops – najlepsza egranizacja Niezniszczalnych

Brucevsky ocenia: Renegade Ops
92

Renegade Ops porwało mnie od pierwszych chwil i sprawiło, że bawiłem się rewelacyjnie przez kilka godzin. Widoczna obok ocena nie może więc dziwić. Ale co w tej prostej pod względem założeń produkcji jest tak urokliwego? Co tak naprawdę sprawia, że chce się raz jeszcze uruchomić konsolę i rozpocząć wybuchowy taniec? Rozpocznijmy wybuchową wyliczankę!

Tytułowe Renegade Ops to dowodzony przez twardziela nad twardziele oddział paramilitarny, który tworzy czterech (w podstawowej wersji) kierowców. Zasiadają oni za kierownicami swoich bojowych pojazdów i sieją spustoszenie z karabinu z niekończącą się ilością amunicji, znajdywanych dodatkowych broni oraz indywidualnych umiejętności. Wszystkie swoje atuty muszą wykorzystać, by powstrzymać szaleńca Inferno, który zamierza zgruzować pociskami nuklearnymi wszystkie mniej lub bardziej znaczące metropolie. Ja ruszyłem mu naprzeciw jako poruszająca się zwinną terenówką Diz, której specjalną zdolnością jest pocisk EMP, pozbawiający wrogów na pewien czas możliwości strzelania. Do wyboru są też jednak bohaterowie stawiający bardziej na defensywę i ofensywę, każdy z własnym drzewkiem umiejętności i gotowością rozpętania piekła na Ziemi.

Demolka w Renegade Ops jest soczysta, piękna, efektowna, wywołująca uśmiech na ustach i pompująca adrenalinę do krwi. Pomimo pięciu lat na karku dzieło Avalanche Studios nadal broni się graficznie. Obserwowane z lotu ptaka mapki są zróżnicowane, kolorowe, pełne różnych dróg i obiektów do wysadzenia. Wybuchy zachwycają ferią barw, a o ich odpowiedni wydźwięk dba sfera audio. Odgłosy eksplozji, pocisków i pracujących na maksymalnych obrotach karabinów perfekcyjnie komponują się z wydarzeniami na ekranie i tylko motywują, by rozwalać kolejne posterunki wroga i setki pojazdów jeszcze szybciej.

Dziewięć misji, które trwają od piętnastu do czterdziestu minut, może wydawać się skromną zawartością, ale w rzeczywistości wystarczy, by nasycić się i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku odłożyć pada. Spragnionym kolejnych minut demolki zawsze pozostaje opcja zabawy w trybie wieloosobowym (to chyba najlepszy dostępny na rynku twin-stick shooter z trybem kooperacji!), tryb Hardcore i rywalizacja na bicie wyników w sieciowych rankingach. Jest po co wracać do kolejnych misji. W przypadku Renegade Ops ta motywacja jest jednak nawet zbędna, bo do gry warto siąść ponownie, by po prostu odprężyć się po ciężkim dniu pracy czy szkoły. Ostatnią produkcją, która zapewniła sobie u mnie taką rolę, był Burnout 3 na poczciwą PlayStation 2. Teraz mam dla niego dobrą alternatywę.

Nie chciałem przerywać swojej lawiny pochwał bezpośrednio w tekście, więc poświęcam ramkę na narzekania. Trochę brakować może większej różnorodność oponentów (czepiam się), można być też rozczarowanym małą efektownością komiksowych przerywników (cały czas się czepiam), a i fajnie byłoby mieć z jeszcze dwa dodatkowe rodzaje broni pobocznej do zdobycia (nadal to robię). To jednak szczegóły, które wypisuję z obowiązku, tłumacząc kilka odjętych punktów z oceny końcowej.

Twórcy dopracowali wszystkie elementy kluczowe dla takiej produkcji. Jest wysokie tempo zabawy, jest sporo do zrobienia, do tego całość podano w przepięknej oprawie audiowizualnej. Renegade Ops ma doskonale sprawdzające się w praktyce sterowanie - strzela i pokonuje kolejne kilometry się tutaj bardzo wygodnie i nie ma mowy o żadnym utykaniu na ścianach i dziwnym reagowaniu pojazdu. To gra, która potrafi oferować wyzwanie i relaksować, w zależności od tego, czego akurat szuka gracz. Zachwyty recenzentów sprzed lat są w pełni uzasadnione i nie przeterminowały się nawet odrobinę. Niech za ostateczny dowód geniuszu tej gry świadczy fakt, że jest ona pierwszą, do której kupiłem DLC. Bo wciąż mi mało tak miodnego, wygodnego i efekciarskiego strzelania. Polecam. W swojej kategorii to niemal ideał.

Chcesz wiedzieć, co aktualnie ogrywam? Moje przemyślenia, a także ciekawe i zabawne grafiki znajdziesz na Facebooku/Twitterze/YouTube Gralingradu.

Brucevsky
29 marca 2017 - 20:58