Szybki rzut okiem na to co dzieje się na Twitterze sprawił, że zauważyłem interesujący hasztag. #CringE3 cieszy się sporą popularnością wśród internautów i daje im możliwość dzielenia się najbardziej obciachowymi momentami tegorocznego Electronic Entertainment Expo.
Taki duży, taki mały
RAGE 2 to tytuł, który się komuś podoba. Możliwe że fani oryginalnej gry chcą zagrać w ten zakręcony sequel. Nie wiem nie znam się ale Bulletstorm było ok średniakiem, więc może i w to zagram jak będzie za 20 zeta. W każdym razie oficjalna gierka gry była bardzo dziwna. Na scenie stało dwóch facetów. Nie wiem czy jeden z nich był gigantem czy drugi karzełkiem. Różnica wzrostu pomiędzy kolesiami była kolosalna a durny żart ją jeszcze powiększył. Szybki heheszek zakończył się dobrymi 2. minutami, podczas których obaj kolesie nie wiedzieli co mają zrobić. Ten moment zapadł mi w pamięć lepiej niż gampleay promujący grę.
Tańcuj pando tańcuj
Czym byłoby #CringE3 bez Ubisoft? Nie ma nic złego w robieniu z siebie pajaca i tańczeniu jakby nam się paliły gacie. Co innego jeśli zabieramy innym kilka minut z życia i zmuszamy ich do patrzenia jak banda ludzi robi sobie jaja. To jest już tradycja, że Ubi chce promować kolejne edycje Just Dance poprzez bandę ludzi tańczących na scenie. Mam jednak wrażenie, że z roku na rok ten sposób promocji gry jest coraz bardziej obciachowy. W każdym razie jeśli tańcowanie osób na scenie reprezentuje to czego mogę się nauczyć z Just Dance 2019 to ja preferuje zostać przy tradycyjnym krok w bok i machaj łokciem.
F#ck Nazi
Grube koty czasem wydają się bardzo żałosne. Wolfenstein to spoko IP, które na przestrzeni trzech dekad zaoferowało nam kilka świetnych gier. Niestety w ostatnich latach seria została powiązana z głupiutkim amerykańskim konfliktem politycznym. Z tego powodu coś tak oczywistego jak pogarda dla nazistów staje się czymś bardziej skomplikowanym. W końcu dla SJW każdy kto nie podziela ich światopoglądu jest nazistą. W tym kontekście pokrzykiwanie Fuck Nazi podczas promocji kolejnego Wolfenstein i ogłoszenie tego hasła jako misji Bethesda jest dziwnym zachowaniem, Nie wiem o co chodzi ale cała sytuacja jest albo bardzo dziwna albo cholernie obciachowa. No bo chyba nie potrzeba nam okrzyków bandy ziutków robiących gry by zdać sobie sprawę, że naziści i ich poglądy są ohydne i nie ma dla nich miejsca w cywilizowanym społeczeństwie.
Słony Sony
Chyba tylko Sony potrafi odwalić coś takiego. Mocny lineup podany w najgorszej możliwej formie. Gierki na 5- z prezentacją na 2= to wpadka jakich mało. Otwarcie konferencji w namiociku z religijnym przynudzaniem i koncerciki lipnej muzyki to tylko przystawka do dania głównego jakim jest 15 minutowa przerwa po jakichś 10 minutach konferencji. Geniusze odpowiedzialni za taką prezentację powinni dostać kopy w tyłki na pożegnanie z marką PlayStation. Patent ze zmianą lokacji jest strasznie niewygodny dla widowni zebranej na sali a dla widzów przed piecami i telewizorami to niesmaczny żart. Ktoś chyba zauważył, że cały pomysł jest kiepski bo druga połowa prezentacji przebiegała tak jak powinna. Chociaż i tu nie obyło się bez dziwadeł jak 10 sekundowy trailer nowej gry VR od From Software puszczony w niecałą minutę po zakończeniu konferencji. Ktoś chyba zapomniał nacisnąć play w odpowiednim momencie.
EA - It's in the cringe
Electronic Arts nie lubi graczy. Przynajmniej do takiego wniosku dochodzę po prezentacji, która starała się dorównać niesławnej konferencji Konami w 2010. roku. Masa przynudzania,dziwacznych momentów i żałosny sposób ogłoszenia nowej gry studia Respawn. Bieda na każdym kroku, która w jakoś sposób jest w stanie pogrążyć się jeszcze bardziej. Kuluminacją wszystkiego co złe był pokaz nowego Command & Conquer. Nie dość że EA nasikało na grób legendarnej serii RTS poprzez „wskrzeszenie” IP w postaci tandetnej gry na telefony to my jeszcze musieliśmy oglądać durny mecz promujący tytuł. Fcuk EAzi.
Tak wygląda moje top wtop tegorocznego Electronic Entertainment Expo. Konferencje ogólnie były niezłe, ale prawie każdy zaliczył mniejszą czy większą wpadkę. Na koniec dnia nie wydaje mi się żeby było to najbardziej obciachowe E3 w historii. Muszę jednak przyznać, że klika momentów było tak żałosnych, że złapałem się za głowę niczym kapitan Picard. Teraz pora zasnąć na 11 miesięcy w oczekiwaniu na E3 2019. Czy EA pogrąży się jeszcze bardziej? Jak bardzo Microsoft zawali po tegorocznym sukcesie? Kiedy reszta nauczy się od Nintendo jak szybko i skutecznie zaprezentować swoje gierki?